Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

To czas to kruszy - Arkadiusz Bagłajewski - fragment relacji świadka historii z 2 lipca 2013

Ja nie utrzymuję jakoś wielu kontaktów [z ludźmi]. Nie mam na to ani czasu, ani też, mi się wydaje, ochoty. Są ludzie, którzy sens swojego życia widzą w kultywowaniu takich związków z jakąś niesamowitą ilością ludzi. Ja uważam, że jestem człowiekiem wiernym „kameralnemu gronu” - i to od lat. Natomiast nie odczuwam potrzeby, mając, właśnie dużo osób znajomych, takiego kultywowania. I ja wiem, co jest tego efektem - no, pewne więzi słabną, gdzieś tam się rozluźniają. Są osoby, których po kilkanaście lat, na przykład, nie widzę. No, ale jak się spotykam z nimi później, to wracamy do pewnej rozmowy, jakoś tam można porozmawiać. Bo to jest konsekwencja tego, że po prostu mnóstwo osób poznałem w latach 90.; bo to nie tylko było wydawanie „Kresów”, ale było mnóstwo różnego rodzaju imprez - tego już nie ma w tej chwili. To były serie, no nie wiem, kilkanaście imprez takich literackich, wielkich, gdzie się poznawało dużo osób. Te osoby często też jeździły tak jak ja, po tych kilku czy kilkunastu [imprezach] w danym roku. I zawiązywały się pewne więzi. A później, kiedy okazało się, że już mniej jest tych imprez albo też ja przestałem na nich bywać, bo szkoda mi było najzwyczajniej w świecie na to czasu; to pewne więzi były też, no jakoś tam nadkruszone. To czas to kruszy. Inna rzecz, że naprawdę, jeżeli redaguje się pismo literackie i trzeba prowadzić korespondencję z dziesiątkami autorów, a człowiek ma też na głowie inne rzeczy, no załóżmy jakieś tam zatrudnienia naukowe, to też nie ma najzwyczajniej w świecie czasu na to. I jeżeli by się bywało, jeżeli by się jakoś tam podtrzymywało te więzi z wielką ilością osób, no to pytanie kiedy robić pismo. Coś za coś. [To] znaczy są ludzie, którzy to robili inaczej, widzieli inaczej, ale wydaje mi się, że inna była ich aktywność - bardziej skierowana na pismo, na wykreowanie pisma, niż tak jak w moim przypadku.