Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Spadkobiercy Grodzkiej 34 - Elwira Wasak - fragment relacji świadka historii z 16 lipca 2013

Potem pojawił się spadkobierca część kamienicy na [ulicy] Grodzkiej 34. To było [mienie] żydowskie prawdopodobnie i pewien Polak odkupił to. Część się zawaliło, jak Niemcy wyburzali dzielnicę żydowską. Potem, jak nastała już Polska Ludowa, to mu to odebrano i Polska Ludowa to ładnie odbudowała. To był cały pion, ale nie było klatki schodowej, bo z dwóch odrębnych własności zrobiona została jedna. Tutaj było Liceum [Plastyczne], a później Towarzystwo, Biblioteka i różne inne [podmioty].

Jeszcze było tak, że jak to odebrano temu właścicielowi, to miasto nie wpisało do ksiąg wieczystych, że jest teraz właścicielem. A później znalazł się [właściciel] i to odzyskał – on był prawowitym [właścicielem] i wyciągnął wszystkie dokumenty. No i cóż, zapowiedział Towarzystwu, że powinno się wynosić. Jeszcze przez jakiś czas płaciliśmy [za lokal], od czasu do czasu robiło się tam wystawę. Pamiętam była wystawa rzeźby Adama Myjaka, to wynajęliśmy [pomieszczenia] od tego spadkobiercy – już nie właściciela tylko spadkobiercy – ich kilku było, ale jeden tym się wszystkim zajmował od strony prawnej. To była taka dosyć duża wystawa, pamiętam, że kolejki stały aż na Grodzkiej – ja nie wiem, czy teraz są takie wystawy, żeby ludzie stali aby wystawę zobaczyć. Chyba nie ma teraz.Ale później, niestety, kazał nam się już wynosić i jeszcze sprawę podał do sądu i kazał sobie zapłacić czynsz od momentu, kiedy nabył prawa spadkowe – a to było parę lat wcześniej.

Kwota urosła do niebotycznej sumy, więc Towarzystwu groziła likwidacja – to były ciężkie koleje. Ale w końcu doszliśmy do ugody i dostał część obrazów z zasobów Towarzystwa, a częściowo zapłaciliśmy. A potem to sprzedali i teraz tam jest [firma] „Arkus”.