Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Smaki i zapachy babcinego jedzenia - Mira Krum-Ledowski - fragment relacji świadka historii z 28 lutego 2008

Moja babcia piekła chleb i to jest dla mnie najwspanialszy zapach. Chociaż ja bardzo lubię dobre rzeczy, ale nic się nie równa ze smakiem świeżego chleba z masełkiem. I to tam był jeszcze specjalny chleb, bo moja babcia to piekła w domu. Była taka dzieża drewniana, w której mieszało się ciasto, potem robiło te bochenki, na drewnianą wielką łopatę i tą łopatą do prawdziwego pieca. Wychodziły takie rumiane, pachnące bochenki. Te bochenki już pachniały wcześniej, nim wychodziły. Je się kropiło wodą, żeby ładnie lśniło. Po prostu to był cud mojego dzieciństwa, te wspaniałe zapachy. Masełko robione w maselnicy, w domu ubijane. Śmietanka, którą się zbierało. Nawet ja już wiedziałam, jak to się robi. Kwaśne mleko, sery, które zwisały w trójkątnych workach z materiału. Albo kiszenie kapusty. W drewnianych beczkach ubijało się, tłukło się, potem na to kładło się taką drewnianą pokrywę i na niej takie wielkie kamienie. To są rzeczy, które ja pamiętam od drugiego do czwartego roku życia. Dlaczego? Bo tylko wtedy miałam ten cudowny raj. A potem już było getto, to już nie muszę mówić, że tego masełka i tych chlebków, i tego wszystkiego nie było. Więc to musi być z tej fazy dzieciństwa o wiele wcześniej. I tłumaczę to tym – jestem ostatecznie nauczycielką z wykształceniem pedagogicznym – że nas po prostu życie pchnęło w takie tempo, że wszystko, co jest napisane w historii wychowania, w psychologii rozwojowej o dziecku i jego możliwościach intelektualnych, adaptacyjnych i tak dalej, to wszystko pada trupem, dlatego że rzeczywistość była tego rodzaju, że to nas zmusiło do szybkiej adaptacji, do szybkiego uczenia się życia, do szybkiego pojmowania różnych rzeczy. To nie są rzeczy, które mogłam sobie gdzieś później zobaczyć, bo po prostu nie było gdzie, ja wyrosłam w miastach. Więc to są rzeczy z domu mojej babci, te wspaniałe zapachy chleba albo ciast, które też piekła. Wanilią pachniało na kilometr. Babcia robiła babki, babki z kruszonką, zawijańce najrozmaitsze. To wszystko pachniało bosko! Te wszystkie konfitury domowe.