Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Przygoda z przyjazdem wizytacji do Suśca - Wiesław Kaczkowski - fragment relacji świadka historii z 22 marca 2012

W Suścu zrobiliśmy włamanie do szkoły, bo mieliśmy wizytację. Przyjechali wizytować, czy też ci studenci, którzy dostali pieniądze i wsparcie właściwie to wykorzystują. Przyjechał prezes Towarzystwa Kultury Teatralnej, przyjechał inspektor od pani Szczepowskiej-Szychowej i jeszcze druga osoba z Towarzystwa Kultury Teatralnej zobaczyć, czy na prawdę coś tam robimy poważnie, czy tylko udajemy.

[Wtedy] w Suścu, mieliśmy mieć przedstawienie właśnie w szkole podstawowej, w sali gimnastycznej i się okazało, że nie ma woźnego, był i się zapodział razem z kluczem i panika, bo nie uwierzą. Przyjadą panowie, nie uwierzą, że woźny gdzieś przepadł z kluczem i nie możemy pokazać przedstawienia, pomyślą, że to jest bzdura i bujda, my tu niczego nie pokazujemy tylko wzięliśmy pieniądze i sobie za te pieniądze na obozie fajnie żyjemy. No to szybka decyzja włamujemy się do sali gimnastycznej i robimy przedstawienie. Włamaliśmy się, nikt nie wiedział, żeśmy się włamali, nawet dziewczyny od nas nie wiedziały. Nie pamiętam jak, ale właśnie jakoś przez okno weszliśmy, później otworzyliśmy drzwi. Na szczęście były na jakiś taki przekręcany klucz, który od wewnątrz można było odkręcić, otworzyć. Otworzyliśmy szeroko drzwi: „Proszę bardzo.”, przyszli widzowie, widownia się zapełniła, panowie zajęli honorowe miejsca, myśmy przedstawienie odegrali, podziękowali, wyszli, zamknęli salę i nic nikomu nie mówili, a prawdopodobnie byli tam również jacyś nauczyciele z tego Suśca, którzy pojęcia nie mieli, że myśmy się włamali do szkoły, żeby zagrać. Potem się chyba okazało, że woźny ostro popił i spał gdzieś w jakiejś stodole gdzieś na jakimś sianie. Nikt nie wiedział gdzie on jest, on też się nie przyznał, bo miał być, miał nam pomagać.