Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Początki NSZZ "Solidarność" w Świdniku - Andrzej Sokołowski - fragment relacji świadka historii z 22 sierpnia 2005

Początki NSZZ „Solidarność” w Świdniku Kiedy tworzył się Związek, tak się złożyło, że ja wszedłem w skład Komitetu Założycielskiego. [Było] piętnaście [osób], [między innymi] pan Zbigniew Puczek, pani Zofia Bartkiewicz, Antek Grzegorczyk, Stasiek Pietruszewski, Józek Kępski, chyba Adam Olcha. Z chwilą podpisania porozumień u nas nastąpiła natychmiastowa jakby reakcja założycielska, wyjechała delegacja do Gdańska w osobach pana Zbyszka Puczka, pani Zosi Bartkiewicz i Zygmunta Karwowskiego jakby po wytyczne, jak zakładać związki. Przyjechali z niczym, ponieważ po prostu tam im powiedziano: „No słuchajcie, zakładajcie komitety założycielskie. Każdy komitet musi liczyć tyle i tyle i tak dalej”.

Ponieważ u nas zakład liczył prawie dziewięć tysięcy ludzi, w związku z tym wydziałów było dość dużo, więc na każdym z wydziałów postanowiono zorganizować Wydziałowy Komitet Założycielski Związków Zawodowych, żeby później móc oddziaływać na cały zakład. Tak że odbywała się masa spotkań, wcale nie były to takie proste i łatwe spotkania. Ja pamiętam, że pan Zbyszek Puczek poprosił mnie, żebym pomógł im, temu takiemu ścisłemu Komitetowi Założycielskiemu, w obsługiwaniu tych zebrań, ponieważ oni sobie nie dawali rady – pięćdziesiąt kilka wydziałów, codziennie jeden to już jest prawie że dwa miesiące, a tu się rozchodziło o czas. Myśmy mieli tę świadomość, że trzeba to szybko robić, trzeba te Komitety Założycielskie bardzo szybko organizować, w związku z tym ja się zgodziłem i początkowo również obsługiwałem te zebrania założycielskie na zakładzie. Również z terenu Świdnika i okolic przychodzili do nas po pomoc ludzie, by tam u nich pomóc im zakładać Związek i też zawsze pan Zbyszek mnie tam wysyłał: „Idź Andrzej, ty sobie tam poradzisz”. Mam w Świdniku chyba jeden zakład, gdzie nie byłem obecny na zebraniu albo założycielskim, albo już wyborczym, bo to jednocześnie zaraz odbywały się zebrania wyborcze. Komuniści mieli takich swoich lektorów i nie wiem, kto to nazwę taką zrobił, ale kiedy już powstał MKZ, to też byli tacy lektorzy, którym przewodził wówczas, jakby odpowiedzialny za tych lektorów był doktor Marek Poniatowski. I ja też byłem w grupie tych lektorów i też jeździłem trochę po Lublinie i okolicach, by pomagać zakładać te związki zawodowe.