Personel Szpitala Jana Bożego w Lublinie - Wanda Łazowska - fragment relacji świadka historii z 9 września 2010
W Szpitalu Jana Bożego był taki pan doktór Kożuchowski. Nie pamiętam wielu nazwisk, bo w ogóle, jeżeli chodzi o nazwiska, to nie wolno było ich używać; dlatego teraz mam z nimi kłopot, nie pamiętam. Wtłoczyli nam do głowy: „Masz pseudonim. Żadnych nazwisk”. Ale doktora Kożuchowskiego zapamiętałam. To był taki bardzo fajny, bardzo porządny człowiek. Przychodziła jeszcze pani doktór Mysakowska – nie myślałyśmy wtedy o nazwiskach, miałyśmy chorych, a to często wiązało się ze strasznymi przeżyciami. Jak chłopak umarł na rękach mojej koleżanki, Izy ze Szczecina, to przecież ja byłam chora. Przeżywałyśmy wszystko. Nazwisk nie tłoczyli nam do głowy, wręcz przeciwnie, mówiono: „Proszę zapomnieć o nazwiskach!”