Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Mundurki "Unitek" - Krystyna Modrzewska - fragment relacji świadka historii z 10 sierpnia 2006

W pierwszej klasie to jeszcze nosiłyśmy czapki specjalne. Szyto je w „Kole Obywatelskim Pań” na Narutowicza 19. To były czapki takie granatowe, takie jak jeszcze rok później miały uczennice Gimnazjum Kanoniczek. A potem były... berety. I na beretach były znaczki Unii. W późniejszych latach, to jest dwa-trzy lata później były numery na tarczach: 493 – Unia, 820 – Czarnecka. Tak że to było... No, mundurki były oczywiście. Jak pani chce wiedzieć, jak to wyglądało, to kontrafałda miała 12 centymetrów, a potem były plisowane. Bluzki granatowe, trochę workowate, wypuszczane do bioder. Z białym kołnierzykiem. To wszystko było mierzone w szwalni i to się kupowało, i nikt z nas nie „świecił”, jak teraz, znakowymi czy markowymi strojami.

Kolan się z zasady nikomu nie pokazywało. Skarpetki, albo raczej pończochy miały być w prążki.

To się u pana Konopki na Peowiaków kupowało. Można było może i gdzie indziej też. A ja nosiłam do bardzo późnej jesieni półkolanówki, tego zazdrościły mi koleżanki. Bardzo. Bo ich mamusie kazały im nosić pończochy. No poza tym, oczywiście, nie ma mowy, żeby był jakiś wysoki obcas, jakieś takie rzeczy to nie. No i jak po ósmej wieczorem się wychodziło to z rodzicami trzeba było, albo z kimś starszym. To były regulaminy. Myśmy znały te regulaminy.

Przestrzegałyśmy ich.