Małżeństwo - Hałyna Bohuszewska - fragment relacji świadka historii z 22 lipca 2012
My z moim mężem znaliśmy się już od dziecka. Jeszcze jak go w domu bili [ci jego opiekunowie], bosy uciekał do nas i moja mama na piec go kładła, karmiła, opiekowała się nim. On języka polskiego nie zna. Jak został sam, to miał może sześć lat, a może i mniej, to jakby miał po polsku mówić? Tak się chował u nas i dotrwał do dwudziestego roku życia.
Potem zabrali go do armii, ale zobaczyli u niego na nogach żyły, [żylaki] i tylko rok służył, chociaż zwykle trzeba było trzy lata. I zwolnili go potem. Lekarze chcieli go w Tamaku do szpitala położyć i przeprowadzić operację, ale jeden z lekarzy mówił, żeby robić operację, a drugi mówi: „Tak, bez operacji, to jeszcze dwadzieścia lat pochodzi, a jak zrobimy operację, to nie dajemy gwarancji, może i tych dwudziestu nie będzie”. To go puścili do domu i przyszedł do mnie. I już sześćdziesiąt lat razem żyjemy.
Wychowaliśmy sześcioro dzieci. Mamy dwadzieścioro sześcioro wnuków і dziesięcioro prawnuków.