Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Krzyk więźniów zagłuszała muzyka - Józef Sadurski - fragment relacji świadka historii z 1 września 2010

Gdy pędzili ludzi do pieca słychać było okropne wrzaski, kiedy odbierali dzieci, kiedy te dzieci rozbijali o maski samochodów ciężarowych, to było straszne. Żeby zagłuszyć niesamowity krzyk tych więźniów, żeby zagłuszyć ten pisk mordowanych kobiet i dzieci, nadawana była muzyka, były potężne głośniki i grali najpiękniejsze walce Straussa, to był taki huk, że te walce było słychać w każdej części Lublina. To była rzecz dla nas bardzo przytłaczająca, kiedy ulicami gonili więźniów, przeważnie Żydów, to jeszcze kazali im śpiewać taką bezczelną piosenkę „Marszałek Śmigły- Rydz nie nauczył nas roboty nic, a nasz Hitler złoty nauczył nas roboty”. Dzisiaj o tym się nie mówi, a jedynie Roman Polański zdobył się pokazać w jedynym filmie, jak policjanci żydowscy zachowywali się w stosunku do swoich rodaków. Oni nie mieli karabinów, mieli za to dębowe pały i bili tych więźniów niesamowicie, mieli takie pomarańczowe otoki i pędzili tych Żydów, tam było dwóch, trzech Niemców, a reszta to byli Żydzi. To na nas też robiło przykre wrażenie. Przypominam sobie, że nasi policjanci w podobnych akcjach też brali udział, ale ich zachowanie było raczej spokojniejsze. Raz kiedy gonili kolumnę z fabryki maszyn na Krochmalną do takiego podobozu, skąd zabierali ludzi do Niemiec, to ja przechodziłem koło nich akurat i słyszałem, jak strażnik powiedział: „Słuchajcie, uciekajcie tam są krzaki, ja będę strzelał, ale żadnego z was nie zastrzelę”. Nie mogłem zrozumieć tego, bo na moich oczach uciekło tylko dwóch, a reszta się bała. Rzecz, która na mnie zrobiła szokujące wrażenie, to były więźniarki, tym razem nie Żydówki, tylko Polki. Przechodziłem koło Majdanka Kośminkiem i zaraz były druty kolczaste, i Majdanek. Więźniarki akurat przekładały takie głazy z jednej kupy kamieni na drugą i jedna więźniarka do drugiej w ramach dowcipu obozowego powiedziała „Hanka, zobaczysz, że ciebie wpierw spalą w piecu niż mnie”. We mnie się coś wtedy zagotowało, w ich pojęciu to był żart, ale w tym było słychać zrezygnowanie z życia.