„Gdzie te czasy Czarta?” - Jacek Abramowicz - fragment relacji świadka historii z 11 grudnia 2013
„Gdzie te czasy Czarta?” Czart miał taką markę, że jeszcze dzisiaj, kiedy spotykam starszych ludzi, mówią: „Gdzie te czasy Czarta? Gdzie te czasy Czarta?” Nawet jak stworzyliśmy słabszy program, to ludzie byli szczęśliwi. Szczęśliwi, że w ogóle jest ten kabaret, że są te spektakle. Wiedzieli, gdzie pójść. Drzwiami i oknami walili do Czarciej Łapy.
Teraz w ogóle jest trudno sprzedać jakąkolwiek imprezę. Ta kultura jest trochę do tyłu. Wtedy brakowało biletów. Bo przecież Czarcia Łapa nie była z gumy. Tam się mieściło właściwie sto pięćdziesiąt osób. Sto osiemdziesiąt to już na wcisk.
Frekwencja była niesamowita. Ale później powstała Agencja Koncertowa na ulicy Piłsudskiego. I stopniowo, stopniowo przejęła te imprezowe sprawy. Ludzie coraz mniej zaczęli przychodzić. Może trochę gorzej było z pieniędzmi.
Niektórzy [widzowie] przychodzili po parę razy. Zastanawialiśmy się, czy nie dać im bezpłatnych karnetów. Ale trudno mi w tej chwili przypomnieć sobie jakieś nazwiska.
Przy takich tłumach ludzi musiałbym mieć wyjątkowy komputer w głowie, żeby to wszystko zapamiętać. Wiem, że stałym bywalcem Czarciej Łapy był ówczesny miejski konserwator zabytków. On przychodził tam w ogóle na kabaret. Ale to jak ja grałem koncerty. On zawsze przychodził z całą rodziną. I po każdym numerze, który grałem, były delikatne oklaski od stolika. Taka kultura.