Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Edukacja przed wojną - Anatol Binsztok - fragment relacji świadka historii z 29 lipca 2006

Przed wojną przyjmowano do szkoły w wieku siedmiu lat. Miałem kolegę, który był dzieckiem kierownika szkoły. On chciał, żeby syn się uczył w wieku sześciu lat. To dziecko nie chciało iść samo do szkoły, to i ja poszedłem, bo się bawiłem z nim, to mnie wpuścił też do pierwszej klasy w wieku sześciu lat. On się nazywał Kazimierz Krygiel, obecnie jest generałem już na emeryturze, jeżeli żyje, nie wiem, czy żyje. W Warszawie nie mogłem go znaleźć.

U nas była czterooddziałowa szkoła, a później musiałem iść do drugiej wioski, większej – Ruda Huta się nazywała – i tam była siedmioklasowa szkoła. Tam robiłem trzy lata dodatkowe z językiem obcym. Trzy lata niemieckiego mi się bardzo przydało w armii na wojnie, ja byłem cztery lata w armii na froncie.

Dobre wspomnienie mam [ze szkoły]. Przyjechałem po wojnie, to spotkałem jednego nauczyciela. On uczył nas śpiewu i niemieckiego. Jak ktoś dobrze nie umiał, to mówił – osioł. Bardzo fajny człowiek. Upijał się czasem. To był Szpanbrukier, coś tam dzwoniło z niemieckiego chyba. Później był kierownik, który uczył fizyki, przyrody i matematyki w tej szkole, nazywał się Kaszuba. Była nauczycielka Podlewska, jedna była Szczadzikówna, [zdaje się, że] uczyła religii żydowskiej. Pod koniec zaczęto uczyć religii żydowskiej też w polskich szkołach w polskim języku.

Dyrektor szkoły nazywał się Franciszek Radzikowski. To był nadzwyczajny człowiek.

On się tak obawiał, żeby nie zrazić żydowskich dzieci, do tego stopnia, że on nazywał nas Izraelici. To nie było konieczne. On niestety zginął jako odpowiedzialny za grupę partyzancką. To bardzo ładnie z jego strony, walczył. Nie wiem, w jakich szeregach – nieważne. Walczył z Niemcami.

Miałem kolegów trochę, Radzikowska była dziewczyna, taka miłość, jak to się mówi, bezpowrotna, dziecięca. Dwie siostry były, ojciec był kolejarzem takim. Później był Unrich, taki chłopak. To niemieckie imię. Później był Cilke, to Niemcy byli. Rafalski był, polski kolega, był w straży pożarnej później. Datasówna była ze mną, było dość dużo [kolegów i koleżanek].