Bezproblemowe wyjazdy na Zachód - Andrzej Peciak - fragment relacji świadka historii z 13 lutego 2008
Jeżeli nie było się namierzonym, poza tym miało się jakieś papiery, pracowało się na KUL-u, to nie było [problemów z paszportami]. Ja nigdy nie miałem z tym żadnego problemu. O czasie przyjeżdżałem, tam się nie afiszowałem, jeżeli jechaliśmy do [Jerzego] Giedroycia, to dyskretnie. W Paryżu współpracował z nami Grzesiek Korba, przyjaciel Tomka [Pietrasiewicza] z lat osiemdziesiątych, który został w Paryżu i on też był często pośrednikiem, przekazywał listy, woził nas do Maisons-Laffitte, tak że nie musieliśmy jechać metrem, tylko jeździliśmy dyskretnie samochodem. Nie chlapaliśmy gębą, więc nie było problemu. Nigdy nie dostałem odmowy paszportu, zawsze o czasie przyjeżdżałem, wracałem, byłem w porządku. Nawet jak jechaliśmy na stypendium od [Mirosława] Chojeckiego, to jechałem na normalnym paszporcie i miesiąc żyłem tam za pieniądze Chojeckiego, czytałem książki, coś robiłem i wracałem.