Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Aresztowanie w 1984 roku - Andrzej Sokołowski - fragment relacji świadka historii z 26 sierpnia 2005

Mnie aresztowano 11 lutego [19]84 roku. Odbyła się tak jak zwykle rewizja w domu, zabrano mnie na przesłuchanie, ja tam odmówiłem – miałem taką zasadę, że odmawiałem w ogóle rozmowy z esbekami, ja nigdy z nimi nie rozmawiałem.

Jedynym człowiekiem, z którym kłóciłem się, to był Trąbka. Ale ja się z nim kłóciłem – mnie to sprawiało przyjemność. Jak wszyscy inni drżeli, kiedy szli do Trąbki, mnie „sprawiało przyjemność” bycie z Trąbką, ponieważ to był bardzo ograniczony stary esbek. Brak inteligencji kompletny, niebłyskotliwy, w związku z tym mogłem sobie z nim poradzić. On wykrzykiwał na mnie, to i ja na niego, jak on spokojnie, to ja też spokojnie, ale to nie były przesłuchania. On mnie wyganiał nieraz ze swojego pokoju i esbecy chodzili, oglądali: „Co to za facet, co się kłóci z szefem? On go ciągle wygania, a ten się z nim kłóci”. Tak że to był jedyny człowiek, z którym ja po prostu takie głośne rozmowy prowadziłem, natomiast ja miałem zasadę, że w ogóle nie podejmowałem rozmów, nie podpisywałem niczego, nie rozmawiałem. Oni najpierw zamykali na 48 godzin, później zawieźli do prokuratora – to był taki starszy pan, który po prostu w pewnym momencie wzruszył ramionami, bo esbek siedział obok, ja się zdenerwowałem, mówię: „Proszę pana, niech pan ramionami nie wzrusza, tylko niech pan wypisuje tę sankcję trzymiesięczną, bo pan ma polecenie mnie zamknąć. Pan nie ma dowodów, ale pan ma polecenie zamknąć. Niech pan to czyni”. I on wypisał tę sankcję, zamknęli mnie.

Byłem przez półtora miesiąca w Lublinie, później zawieźli mnie na dwa miesiące na Rakowiecką do Warszawy i z powrotem do Lublina przywieźli 20 czerwca ze względu na stan zdrowia, bo ja cały czas walczyłem o to, żeby nie siedzieć długo. No, robiłem to celowo, pisałem różnego rodzaju petycje i tak dalej, i tak dalej.