Fotografie Romualda Marona — Plac Litewski
Wśród fotografii z lat 50. i 60 XX w. autorstwa Romualda Marona odnajdziemy widoki najważniejszego lubelskiego placu, miejsca wielu przełomowych wydarzeń historycznych w dziejach Lublina i Rzeczypospolitej - Placu Litewskiego z charakterystycznym ówcześnie pomnikiem "Wdzięczności Armii Radzieckiej" przedstawiającego żołnierza armii czerwonej - dla mieszkańców Lublina symbolu politycznej zależności. Miejsce to, ozdobione fontanną, od północy zabudowane pałacami: Lubomirskich i Rządu Gubernialnego, od wschodu Hotelem Europa, w latach PRL, jak i współcześnie stanowi centrum spotkań towarzyskich i kulturalnych Lublina.
Jak się mówi o Lublinie, a szczególnie o placu Litewskim, to widzi się tę wielką piękną sokorę, literacko nazywaną Baobabem. To drzewo jest okazałe i ma swoje lata. [...] Baobab kojarzy się z wieloma wydarzeniami kulturalnymi czy historycznymi,związanymi ze społecznością Lublina i z tym, co działo się na placu Litewskim. Od ponad pięćdziesięciu lat codziennie przechodzę przez plac i ciągle widzę to drzewo winnych wymiarach, nie tylko literackich, ale także historycznych. [...] kiedy odsłaniano tutaj Pomnik Konstytucji 3 maja. Było ogromnie dużo ludzi. I proszę sobie wyobrazić, że wtedy właśnie, przy pięknej pogodzie, pojawiły się trzy orły, które kołowały nad placem Litewskim. Wtedy większość ludzi potraktowała to jako dobry znak na przyszłość, czyli na wielką nadzieję odzyskania niepodległości
Na Placu Litewskim znajduje się fontanna, która jest piękna, ma kolorowe światła i inne bajery. Dawniej to była prostokątna, nieduża fontanna. Z każdego rogu tryskała woda. Była skromna, ale na tamte czasy już była. Oglądając banery, jak Plac Litewski był robiony, nie znalazłem żadnego zdjęcia, które by pokazywało właśnie tę starą,niedużą fontannę na Placu Litewskim.
Chodziliśmy też na plac Litewski - tam żeśmy strącali, bo było takie drzewo, ja nie wiem, jak ono się [nazywało], ale podobno zostało zlikwidowane - ono miało takie owoce, jak banany, tylko takie płaskie, ale w środku słodkie były, to żeśmy starali się rzucać takimi drewnianym, żeby złapać to. Tam stróż był, ganiał nas.
Pamiętam, to było w latach osiemdziesiątych, jak szło się kiedyś po południu, to przy Pomniku Konstytucji dosłownie było morze ognia, znicze, kwiaty, to było masę tego. Kręcili się ludzie po cywilnemu. Widziałem niejednokrotnie, jak ktoś podchodził, składał kwiaty, czy zapalał znicz,odchodził i w tym czasie podchodził do niego. Ktoś prosił na stronę, no i ryzyko było przyglądać się, bo można było samemu też się tam znaleźć. Widać było kątem oka, że legitymowany jest ten ktoś. Natomiast jak się przychodziło rano, to było pusto, nie było nic. Wszystko wymiecione.Czyli w dzień ludzie stawiali, a w nocy to wszystko było zgarniane i wywożone na śmietnik. A następnego dnia rano ponownie ludzie przychodzili i przynosili
Demontaż pomników PRL - Jan Trembecki - relacja świadka historii