gimnazjum Unii Lubelskiej, nauczyciele, Aniela Chałubińska, warunki nauczania, wycieczki, koleżanki, życie codzienne, dzieciństwo Nauka w gimnazjum w przedwojennym Lublinie Po siedmiu klasach szkoły powszechnej zdawałam do gimnazjum Unii Lubelskiej. To było jedyne państwowe gimnazjum żeńskie w Lublinie, trudno się tam było dostać, no ale widocznie zasłużyłam na to, że mnie tam przyjęto. No i do [19]38 roku skończyłam gimnazjum, które się kończyło małą maturą. W [19]38 roku bez egzaminu poszłam do liceum matematyczno-fizycznego, które też było w tymże budynku gimnazjum...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "warunki nauczania"
Szkoła podstawowa na ulicy Żelaznej - Stanisław Andrzej Łukowski - fragment relacji świadka historii
Chodziłem do szkoły numer 15, która mieściła się w bardzo starym budynku, nie wiem, po czym on był, przy ulicy Żelaznej. Były ogromne sale, przedzielone dyktą i jak [ktoś] był w sąsiedniej klasie, to ja słyszałem, jak nauczyciel [go] pytał. Tak że to takie było pomieszanie z poplątaniem, ale mimo wszystko to byli znakomici nauczyciele. Ja do dzisiaj uważam, że są trzy zawody, które wymagają powołania, mianowicie to jest nauczyciel, ksiądz i lekarz. A jeśli tak nie jest, to znaczy,...
Do pracy nikt nie chodził, ni ojciec nie chodził, ni dzieci, tylko tu był taki – myśmy nazywali – folwark, majątek taki, to tutaj kto nie miał pola dużo, to chodzili do folwarku te ludzie do pracy i miały mieszkanka takie wynajęte, a my mieli więcej pola, to się robiło u siebie w polu. Krowy się doiło, mleczarnie były, to do mleczarni się mleko odstawiało, kto chciał, to do Lublina, a kto chciał, to do mleczarni odstawiały. Wszystko na kosę...
Naukę w klasztorze rozpoczęłyśmy w 1932 roku. [Przyszłyśmy] do czwartej klasy, bo to było ośmioklasowe gimnazjum, ale myśmy się uczyły przedtem w domu. Zdawałyśmy w Suwałkach – bo ojciec mieszkał jeszcze wtedy w Białostockiem – egzamin do państwowego [gimnazjum] imienia Marii Konopnickiej i dlaczego znalazłyśmy się w Lublinie? Nasza matka bardzo ciężko się pochorowała i mieszkała w Żminnem przez rok. Trudno było ojcu zajmować się nami, więc myśmy, już będąc przyjęte do czwartej klasy, zostały uczennicami gimnazjum Urszulanek z pełnymi...
Nazywam się Danuta Tatara, urodziłam się 18 listopada [19]32 roku, [dzieciństwo i młodość] przemieszkałam na Majdanku, na Żelaznej u babci, podczas wysiedlenia [mieszkałam] na ulicy Targowej, później na Ruskiej, a teraz mieszkam na Motorowej. Szkołą, do której miałam chodzić, była szkoła nr 15. Była na ulicy Lotniczej, ale tam byli Niemcy. Moją pierwszą klasę [robiłam w] prywatnym mieszkaniu na ulicy Pawiej, róg Pawiej i Żelaznej, w takim budynku, [w którym] później był sklep mięsny, do tej pory jest ten budynek,...
Chodziłam, ale tylko do czterech klas, dopóki mama żyła. A później już ojciec poszli do szkoły i mówił, że nie będę chodzić, bo nie ma kto w domu robić, bo już nie miał kto robić. Ona musi ugotować, ona musi być tu, bo ni ma kto robić, bo matka umarła. I tyko do czwartej klasy, w czwartej klasie skończyłam już, nie chodziłam dalej. Co remizja jest, to tu była tako szkoła, tyko już ona rozebrano jest. Było za mało klas,...
Była jedna nauczycielka, Ruzikowska się nazywała i wszystkich przedmiotów uczyła, polskiego, matematyki, rysunków, no, wychowania fizycznego, historii to jeszcze tam chyba nie było, a później wojna była, to już historii w ogóle się nikt nie uczył. Duża jedna sala [była], uczyliśmy się na zmiany, po dwie klasy naraz, jedni pisali, drudzy głośno czytali czy coś. Trzecia, czwarta wcześniej się uczyła, rano, a my późniejśmy chodzili do szkoły, jak tamci wyszli, to myśmy wchodzili. Tam można było skończyć szkołę, można było...
Zapoczątkowałem [naukę] jeszcze w okresie okupacji niemieckiej, jedną klasę jakoś skończyłem. Później już ta szkoła została przeniesiona z Radziwiłłowskiej na Czwartek i tam kontynuowałem moją edukację, kończąc gimnazjum i później trzy klasy liceum. W sumie to było technikum, no, cztery i trzy to siedmioletnie. Wszyscy uzupełniali swoją edukację przerwaną na skutek wojny, wyjazdów, powiedzmy, i wreszcie mogli zacząć się uczyć. W klasie obok takich, którzy w normalnym trybie podążali z tą nauką, byli tacy, którzy z opóźnieniem przystąpili do nauki...
Zaraz po ustąpieniu Niemców [reaktywowano] szkołę Staszica. Ona była bardzo blisko mego miejsca zamieszkania, bo Aleje Racławickie, chyba wówczas 20, to było właśnie gimnazjum Staszica, w starym jego budynku. W tym budynku w okresie okupacji był szpital wojenny. W okresie okupacji przecież szkoły nie istniały, a szczególnie te ogólnokształcące, więc jak Niemcy rozpoczęli wojnę z Sowietami w [19]41 roku, masę rannych przywozili z frontu. Wszystkie szkoły, wszystkie budynki ważniejsze, większe były szpitalami, między innymi gimnazjum Staszica było niemieckim szpitalem wojennym....
To była szkoła podstawowa pięcioklasowa, tylko do piątej klasy się chodziło, a później to już do Puław, kogo stać było, oczywiście. Ja nie chodziłam do Puław, bo nie stać nas było. Myśmy byli na wyrobku tak zwanym. Myśmy nie mieli nic własnego, żeśmy mieszkali na komornym u ludzi. Przez pięć lat się chodziło, kto był zdolny, to zdawał, a potem był koniec. Kto bogatszy z tych gospodarskich tam dzieci, no to jeszcze do Puław przyjeżdżał – czy tam rowerem, czy...