Dziadek mój był pobożny, chciał, żebym ja także się nauczył jidysz, bo myśmy nie mówili po żydowsku, ani siostry, ani ja. I rodzice między sobą także nie. Mówili po żydowsku, [kiedy chcieli], żebyśmy nie zrozumieli, o co chodzi. Tak że słyszałem, jak się mówi, ale nie znałem w ogóle ani jednego słowa, można powiedzieć. Dziadek postanowił, że ja muszę się uczyć w chederze – jestem Żydem, jak to może być inaczej. Więc wziął mnie jednego dnia, zamówił dorożkę, przyjechaliśmy na...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Tarbut"
Szkoła Tarbut i szkoła Adlera były daleko [od domu]. Latem chodziliśmy z ulicy Zielonej przez ulicę Głęboką do ulicy Szpitalnej i tam do szkoły Tarbut na ulicy Piaskowej albo do szkoły Adlera przez Lubelską. Zimą jechaliśmy sankami albo w deszczu jechaliśmy dorożką. Moja pierwsza szkoła to był cheder. W tej szkole uczyły się dzieci od sześciu albo nawet pięciu lat. Ogólnie uczono modlitwy i religii w języku hebrajskim i żydowskim. Warunki były prymitywne. Nauczyciel nie miał formalnego wykształcenia, nie potrzebował...
Nazywam się Itschak Arad, przed [wyjazdem do] Izraela byłem Icchak Rudnicki. Ojciec nazywał się Israel Mosze Rudnicki, matka Chaja, też Rudnicka i siostra Rachela, dwa lata starsza ode mnie. Urodziłem w Święcianach, na Wileńszczyźnie 11 listopada 1926 roku. Całe miasteczko [liczyło] około siedem, osiem tysięcy mieszkańców. Trzy tysiące [mieszkańców, stanowili] Żydzi, [kolejną grupą] byli Polacy, Rosjanie, Białorusi, Litwini, Tatarzy i tak dalej. W [19]30 roku wyjechaliśmy [do] Zamościa, gdzie ojciec był głównym kantorem w synagodze, [w Zamościu] mieszkaliśmy pięć lat....
Żydowski to był taki naprawdę właściwy język, bo byłem dzieckiem i znam żydowski, i czytałem po żydowsku, bo ojciec dostawał codziennie gazetę „Haint”, nie wiem kiedy się nauczyłem, ale znałem żydowski. Tak samo pisać po żydowsku. Kiedyś brałem też lekcje hebrajskiego. Przez jakiś rok, dwa to chodziłem do chederu, to tam można całe opisy zrobić jak taki cheder wyglądał. W chederze to był taki biedny Żyd, wierzący, to na pewno. To i nawet żydowską czapkę miał, istniało coś takiego. To...
Urodziłem się w Lublinie 24 września 1926 roku. Moi rodzice nazywali się Marta, z domu Wajsbrodt i Lejb Cygielman. Ojciec był z Lublina, a matka z Bełżyc. Miałem brata bliźniaka. Mam jedno jego zdjęcie, które teraz trzymam w moim biurze, w Tel-Awiwie. Ktoś mi je dał. Mieszkałem przy ulicy Nowej. Mieszkanie było dość wygodnie. Każdy miał swój pokój. W 1939 roku, jak do Lublina przyjechali wyrzuceni z Niemiec Żydzi, mieliśmy trzech gości, którzy mieszkali u nas. Mam jedno zdjęcie mojego...
W Puławach uczyłem się w Tarbucie, hebrajskiej szkole. Zaczynałem w Tarbucie, no i jeden rok uczyłem się w polskiej szkole. A potem mój starszy brat wziął mnie do Warszawy i tam zacząłem uczyć się, [żeby być] tokarzem. Do chederu ja nie chodziłem, tylko do powszechnej szkoły ostatni rok, odszedłem w piątej klasie, więcej nie przyszło mi się uczyć.
Nazywam się Samuel Gradel, urodzony w Lublinie w 1918 roku. Mieszkaliśmy przy ulicy Staszica 22 do [19]29 roku. To było mieszkanie na trzecim piętrze i były dwa pokoje, ale [był] bardzo zły plan tego mieszkania, bo się wchodziło z pokoju do pokoju. To mieszkanie było małe, mały jeden pokój [z wejściem] do drugiego, było bardzo ciężko to urządzić. Jak się wchodziło, był korytarz, z prawej strony kuchnia, a później [wejście] do jednego pokoju, a [z niego] do drugiego pokoju. Tak...