Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Dziecięce smakołyki – Jan Janczak – fragment relacji świadka historii Tekst

dzieciństwo ; rodzina ; słodycze ; szczypy ; wata cukrowa ; odpust ; sklep spożywczy w Niedrzwicy ; cukier Dziecięce smakołyki Naszymi ulubionymi słodyczami były tak zwane szczypki. Do dzisiaj jeszcze czasem można je spotkać na targach i odpustach. Kosztowały grosze, więc rodzice nam nie żałowali, gdy była okazja. Czasem kupowało się cukierki owocowe. Czekolada mogła się trafić tylko w Lublinie, ale tak normalnie to te wyroby nie były dostępne. Wata cukrowa i inne słodycze pojawiały się na przykład z...

Czytaj więcej

Tort z fasoli - Biruta Fąfrowicz - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Podczas okupacji staraliśmy się żyć normalnie. Imieniny się urządzało, czy jakieś święta. Ja pamiętam, że z jedną z koleżanek zawsze robiłyśmy galaretki różnego rodzaju, bo nie było przecież żadnych słodkich rzeczy. Wiec robiłyśmy takie galaretki przeróżne. Jedna to była – najbardziej ją lubili wszyscy – miętowa, z kroplami miętowymi z apteki. A mama robiła – jeżeli chodzi o te słodycze – tort z fasoli, jaśka fasoli. Tam naturalnie nie było cukru, tylko była taka melasa, to wygląda tak jak miód...

Czytaj więcej

Lodziarnia Nadziei Kałużnej - Christopher Norblin - fragment relacji świadka historii WideoTekst

Po wojnie była lodziarnia pani Nadziei Kałużnej. Tam była woda sodowa, piwo, którego nie piłem naturalnie i były lody. A lód cięto na stawie, dzisiaj jest wysuszony, obok zamku jest ten stary staw. I tam była lodownia u pani Kałużnej, trzymali ten lód. I zawsze w lecie była woda sodowa, lody były, słodycze. W czasie okupacji tej pani Kałużnej w ogóle w Janowie nie było. Była pani Michajowa, która miała sklep, taki sklepik, który nie istnieje dzisiaj, ten budynek taki...

Czytaj więcej

Słodycze i likiery - Ewa Maria Tomanek - fragment relacji świadka historii Tekst

Strasznie słodziła herbatę – siedem łyżeczek do małej filiżanki herbaty. Okropnie, nie mogłam na to patrzeć. Słodycze, słodkie herbatki; lubiła pić herbatę, nauczona była pić herbatę w Rosji, więc lubiła gorącą herbatę, no i bardzo słodką, i jeszcze do tego mocną. Kochała słodycze, dlatego umiała robić słodycze i desery. A dlaczego nie gotowała – bo jak była młodą dziewczyną, zawsze była z mamą, więc gotowała jej matka. No nie wiem, jak to było w tych latach, kiedy mieszkała z mężem,...

Czytaj więcej

Przedwojenne słodycze - Maria Szydłowska - fragment relacji świadka historii WideoTekst

Słodycze – tego nie było nigdy do woli i jakoś rodzice nie przekarmiali nas słodyczami. Ale były takie ulubione rzeczy, bardzo niedrogie. Przede wszystkim w lecie to lody. Porcja lodów, naprawdę taka, że można było zaspokoić chęć zjedzenia lodów, kosztowała pięć groszy. Bardzo dobre lody. Były świetnie zamrożone, one się tak prędko nie rozpuszczały w rękach. Były zupełnie inaczej robione. Kupowało się w specjalnych sklepach i były nakładane na specjalne foremki, wafel z wierzchu, wafel z przodu. To był letni...

Czytaj więcej

Sklepy w okolicy ulicy Świętoduskiej w Lublinie w czasach PRL-u - Janusz Maruszak - fragment relacji świadka historii Tekst

Najbliższy sklep był spożywczy, róg Staszica i Dymitrowa to się wtedy nazywało, a dzisiaj jest to Radziwiłłowska. Tam był sklep na rogu. Landrynki, ogórki, proszek do pieczenia, proszek do prania, mydło i powidło, wszystko. To był prywatny sklep, starsza pani prowadziła, zawsze ją za ladą widziałem jak dostałem złotówkę od ojca i szedłem sobie kupić krówki albo landrynki. To zawsze taka starsza pani była. Pytała się: „Januszku, co tym razem chcesz?”. Ja mówię deko czy pięć deko kukułek na przykład....

Czytaj więcej

Bajgle i makagigi - Edward Soczewiński - fragment relacji świadka historii AudioTekst

Byłe te bajgiele - to się tak nazywało, takie obwarzanki jak gdyby. I poza tym też były makagigi. To były takie z miodu i maku, takie cukierki można powiedzieć, dosyć twarde, ale smaczne. Miód i i mak - takie były sprzedawane, cięte. To mi się kojarzyło, że to raczej takie słodycze żydowskie. Bo nazwa też była taka obca - makagigi się mówiło.

Czytaj więcej

Smaki przed wojną - Maria Modzelewska - fragment relacji świadka historii Tekst

Każdy prowadził inną kuchnię, zależnie od tego, skąd pochodził. U mnie była normalna kuchnia, bez żadnych jakichś tam specjalności. Nie było jakichś tam sprowadzanych z zagranicy specjalnych rzeczy. Zupy, mięso, kotlety, kartofle, jarzyny przeważnie gotowane były. Surówek wtedy raczej nie [jadano]. Były takie małe sklepiczki, gdzie, najczęściej Żydzi, sprzedawali wodę sodową z takich saturatorów. [Dzieciom tam] można było kupić lody owocowe i śmietankowe, ziarenka dyni takie prażone, watę [cukrową i] różne słodycze. Między innymi taki punkt był, przy tej kamienicy...

Czytaj więcej

Słodycze - Domicela Segadyn - fragment relacji świadka historii Tekst

Po drodze do szkoły był taki sklep, ale już wtedy Żydów nie było, ten sklep prowadziła Ukrainka. Nazywała się Czerniakowa i tam były takie czekoladki w formie pieniążków. Dwa złote za dwa grosze można było kupić. Złotówkę za grosz można było kupić. Pięć złotych, no to już jak było jakieś święto większe, czy czymś się tam zasłużyło rodzicom czy dziadkom, dawali pięć groszy, to była taka już czekoladka już większa. I były przepyszne makagigi, takie z maku w miodzie. No...

Czytaj więcej

Żydzi i Polacy w Woli Krasienińskiej - Zofia Aniszewska - fragment relacji świadka historii Tekst

Żydówki zwykle eleganckie były - elegancko ubrane, uczesane, choć często kobiety żydowskie ubierały się też byle jak - długie kiecki, fartuchy takie długie, chustką związane głowy. Bluzki takie szerokie. Mężczyźni chodzili w spodniach też nie za eleganckich, tylko takich roboczych, mieli koszule albo takie marynarki czarne, duże brody, włosy kręcone. Worek pod pachą, sznurek - chodzili po wioskach i skóry z cielaków przeważnie kupowali. Konia mieli, wóz mieli na drewnianych kołach, ale konie porządne były. W Woli były duże sady....

Czytaj więcej