Prawosławnych było sporo. Gospodarzyli, chodziliśmy do nich na święta, oni do nas. Chodziliśmy, gościliśmy się, nawet się żenili, nawet brali się w kumy jedni drugich, a co to przeszkadzało, tacy sami ludzie.
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "prawosławni w Wojsławicach"
W Wojsławicach była cerkiew, w niej odprawiało się nabożeństwa. Ja nie byłam na żadnym nabożeństwie w cerkwi, ale mój mąż był swatem i nosił dookoła nad panną młodą koronę. W środku podobnie jak w naszym kościele był ołtarz, obrazy, i świeczki - takie inne niż u nas, cieniutkie. Obok była dzwonnica cerkiewna, która stoi do dzisiaj.
Z prawosławnymi to raczej dobre były stosunki przed wojną, były takie zwyczaje, że zapraszali na święta do siebie Polacy prawosławnych i vice versa. Tutaj przed wojną był taki znachor Pałuk i oni mieszkali na zaściance tam były jakieś napady, więc oni się przenieśli i tu mieszkali, bo tu były do końca domy też takie z podsieniami i ten właśnie Pałuk mieszkał tutaj tu u nich byliśmy na Wigilii, więc taka sama Wigilia jak i u nas była. Stosunki, były bardzo...
Cerkiew była przepiękna, kapiąca złotem. Tutaj zaraz, jak się wchodzi do kaplicy koło cerkwi, był grobowiec popa odgrodzony i z pomnikiem, ja nie wiem co oni z tym zrobili. Taki jeden przykład to pamiętam, że zaszłam do jednej koleżanki i oni mieszkali tam przy Cerkwi i mieli dom na Ochańskiej, a szpadel był z tego drzewca, co chorągiew była. Chyba ludzie rozgrabili to. Jest bardzo ładna dzwonnica. Może ta Polska jest biedna, żeby tam pomóc i to odrestaurować.