Papież przyjechał do Polski pierwszy raz, zaraz w siedemdziesiątym dziewiątym roku, do Warszawy. No to przecież jak wtedy przyjechał papież, no to wstrzymali wszystkie pociągi do Warszawy. Wszystkie pociągi do Warszawy wstrzymali, nie można było dojechać do Warszawy. A jak przyjechał [drugi raz], to wtedy była już taka zmiana, że dodatkowe pociągi dali. Ja wtedy byłam w Warszawie. A do Lublina jak przyjechał no to już obstawione było, bo to już było po tym zamachu. Zresztą ten drugi raz jak...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "pielgrzymka Jana Pawła II do Lublina"
Stałem akurat przy Szpitalu Wojskowym jak przejeżdżał. I tyle co w telewizji oglądałem. Było to wydarzenie, niewątpliwie, jeśli chodzi o Lublin, nie tylko o Lublin, całą Polskę, ogromne. Cała Polska tym żyła wtedy. Chociaż ja jestem daleki od przeceniania jego roli. Się mówi Wałęsa z Wojtyłą obalili komunizm. To jest uproszczenie moim zdaniem.
Bardzo przeżyłem [wybór papieża]. Byłem u siebie w domu, miałem radio nastawione coś czytałem i mimo woli usłyszałem, że wybrali. Pobiegłem do kuchni do żony, mówię: „Polak papieżem.”. Niewyobrażalne to było, przecież wiemy, że tam tylko Włosi byli wybierani. W ogóle nie spodziewałem się, że do takiej rzeczy może dojść. W zakładzie był duży entuzjazm. W [czasie pielgrzymki do Lublina] w Energopolu pracowałem, to naprzeciwko Majdanka było, dyrekcja Energopolu. Wszyscy staliśmy razem, oglądaliśmy. Byłem też tam na Czubach. Żona była...
[O] wyborze na papieża [dowiedziałam się, kiedy] siedziałam u fryzjera i w radiu usłyszeliśmy, myśleliśmy, że to jest jakaś pomyłka.Widzieliśmy tam też poruszenie ogromne, ogromne. Później jak wyszłam na ulicę, to wszyscy na ulicy: „Słyszałaś? Słyszałaś? Słyszałeś?” Cały czas tylko o tym mowa i no radość nieprzeciętna, ogromna. Także coś wspaniałego, co to było za przeżycie. Kiedy był zamach na papieża, to było jakoś tak wieczorem, pierwsza rzecz, ludzie wybiegli na ulice i szukali kościoła. Pamiętam, że przybiegłam do kościoła...
[Dla fotoreporterów] był wyznaczony punkt przy samej ścianie, przy trzecim filarze obecnego kościoła na Czubach, my z tej strony fotografowaliśmy ojca świętego. Nie było możliwości chodzenia wśród wiernych, bo jeżeli było się przydzielonym do danego miejsca, to już po tych wszystkich sprawdzeniach antyterrorystycznych nie było później możliwości wyjścia. Przed pielgrzymką do Lublina pojawiły się ulotki na mieście: „Nie zginąłeś w Rzymie, zginiesz w Lublinie” i ze względów bezpieczeństwa na ołtarzu przed ojcem świętym były ustawione szyby pancerne. Nie wiem czy...
Byłem odpowiedzialny z ramienia firmy za przygotowanie całej pielgrzymki Jana Pawła II pod kątem obsługi fotograficznej. Pielgrzymka Jana Pawła II do Lublina dla mnie zaczęła się już w styczniu [19]87 roku, kiedy był powołany komitet organizacyjny pielgrzymki w Polsce. Wtedy było pierwsze zebranie w Warszawie, gdzie zostały już przydzielone pewne rzeczy do wykonania. Na początku dostałem wykaz, ilu może być fotoreporterów, dla ilu fotoreporterów należy zabezpieczyć laboratorium i tak dalej. Miałem się zgłosić do pana redaktora Fity, on był wtedy...
Gdy Papież Jan Paweł II przyjechał do Polski, to ja i sąsiad zapisaliśmy się do jego obstawy. Przyjechałem z pracy i włączyłem sobie zupę, podgrzewałem. Ale Janek mówi: „Chodź Zenek, już idziemy!”. To ja poleciałem. I siedziałem na dachu, na kościele. A ksiądz pyta: „Który to jest pan Głowala?”. Ja odpowiadam „To ja”. „Bo tu dzwonią, że u pana zupa się zapaliła”. Ja mówię: „Jak? Co? O kurczę! Rzeczywiście! Zapomniałem! Garnków nie wyłączyłem!”. Na szczęście żona przyszła [do domu] i...
Tego nie zapomnę nigdy. Byłam w szpitalu na Staszica, siedzieliśmy przed telewizorem, to było wieczorem. Słuchamy, Polak został papieżem, pokazany nawet [był]. Ludzie po prostu płakali, ja sama płakałam, bo tego się nie da opisać. To był jeden krzyk i płacz, takich rzeczy się nie zapomina. To było coś pięknego. Kiedy papież przyjechał byłam wtedy już trochę chora, ale jeszcze nie wiedziałam, że mam nowotwór. [Tego dnia] było zimno, coś jak mżawka. Mąż musiał jechać do pracy, a ja chciałam...