Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Przynależność do Solidarności - Sylwia Warakomska-Grzycka - fragment relacji świadka historii Tekst

[Zapisanie się] to był na pediatrii ruch spontaniczny, ja się nie wahałam. Będąc w Armii Krajowej, żebym nie była w „Solidarności”. Nie wahałam się. Zupełnie. [Wpisało się] około dziesięć milionów osób w kraju, oczywiście były tam i wtyczki, na pewno, ja nie poniosłam żadnej szkody, a mogłam. Znam lekarzy, którzy byli aresztowani, jeden z nich wrócił z dużym uszczerbkiem zdrowia, po półtora roku aresztowania. O tym strajku [świdnickim] i o tym, że mieszkańcy Świdnika o godzinie 19.30 chodzili sobie po...

Czytaj więcej

Ze spływających wyników wyłaniał się jednoznaczny obraz wyborów - Andrzej Kurowski - fragment relacji świadka historii Tekst

Jak już wspomniałem, w wyborach w 1989 roku byłem członkiem Okręgowej Komisji Wyborczej do Senatu. Pamiętam, jak w lubelskim Ratuszu już po północy odbieraliśmy protokoły od poszczególnych komisji obwodowych. Wtedy jeszcze nie było żadnej elektronicznej formuły zliczania głosów, nie było sondaży, tak jak teraz, kiedy w zasadzie z momentem zakończenia głosowania od razu są wstępne wyniki. Wtedy wiedzę o wyniku wyborów zdobywaliśmy z poszczególnych protokołów, które spływały późną nocą czy też nad ranem. Obraz wyłaniał się jednoznaczny. Wówczas „Solidarność” miała...

Czytaj więcej

Mąż zaufania z ramienia PZPR wyszedł i więcej nie wrócił - Andrzej Pleszczyński - fragment relacji świadka historii Tekst

[Była obawa fałszerstwa], dlatego w każdej komisji wyborczej była jedna osoba, co najmniej w randze wiceprzewodniczącego, wyznaczona przez Komitet Obywatelski „Solidarności” [do pilnowania przebiegu wyborów]. Oprócz tego każda partia, każda grupa, która startowała w wyborach, mogła mieć w komisji swojego męża zaufania, czyli kogoś, kto nie był członkiem [komisji], ale mógł patrzeć na ręce, mógł obserwować wszystkie czynności. Byłem właśnie takim mężem zaufania w jednej z komisji wyborczych w Lublinie. Komisja mieściła [się] w budynku tak zwanego motelu przy ulicy...

Czytaj więcej