Zamość był miastem bardzo kulturalnym. Były trzy biblioteki – była biblioteka w magistracie, biblioteka żydowska – biblioteka Pereca i była biblioteka ekonomisty. Ja we wszystkich bibliotekach brałem książki. Czytałem bardzo dużo polskich książek, tylko polskich książek – Sienkiewicza, Szaloma Asza, on pisał po żydowsku, [czytałem], jak było tłumaczenie na język polski, ja żydowskiego nie czytałem. [W domu] mówiliśmy tylko po żydowsku. Kiedy przyszli kupcy, tylko po polsku, to byli Polacy, nie Żydzi. Cały czas myśmy myśleli, jak żyć, jak przeżyć...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "lektury"
Który język jest moim ojczystym? Rosyjski. Jako dziecko wiem, że z rodzicami przez pewien czas rozmawiałem po żydowsku, bo to był ich pierwszy język i jak byliśmy już w Rosji, jak zacząłem rozmawiać, oczywiście zacząłem rozmawiać z rodzicami, to moje pierwsze słowa były prawdopodobnie po żydowsku, ale tego nie pamiętam. Mój pierwszy język, którego jestem świadomy, który pamiętam, to był język rosyjski. Języka polskiego dopiero się nauczyłem w 46 roku, kiedy wróciliśmy do Polski. I wtedy łatwiej mi było jeszcze...
Profesor Araszkiewicz miał wykłady z literatury polskiej, z jakiego okresu, zaraz powiem, pozytywizm, o tu, bliżej współczesności. Nazywaliśmy go „Dziadek”, siedział nieruchomo, mamrotał pod nosem, też trzeba było pisać, poważny, żadnych żartów, niczego, no, ale solidna firma i wiedza taka, jak trzeba. No i znowu trzeba było czytać, czytać, czytać, bo potem, że tak powiem, nas przepytywali z tego, trzeba było pójść z notatkami na taką przepytkę, na fiszkach się pisało streszczenie tego, co się przeczytało, trzeba było te fiszki...
Pamiętam, że lektura była „W pustyni i w puszczy” Ja czytałam płynnie, biegle czytałam. Nieraz jak pani pytała: „Kto ma czytać? Irka, Basia, Marta?” „Marta!”– krzyczeli, bo dobrze czytałam, to chcieli, żebym czytała. A Basia to była kierownika córka. Ona też dobrze czytała, ale woleli mnie, żebym ja czytała. Może głośniej mówiłam? Nie wiem. To pamiętam zawsze chłopaczyska: ,,Marta!’ – krzyczeli. Tutaj chodziła ze mną koleżanka Marysia Rybicka, ale nie żyje już i Irka Mikułówna, a później wyszła za Chylińskiego,...
Kilka dni po rozpoczęciu szkoły, kiedy weszli Niemcy, nasze wspaniałe nauczycielki, bohaterskie, zaczęły gromadzić młodzież do nauki. I wtedy przyszli Niemcy i kazali się natychmiast wynosić z tego gmachu. Bo to był dosyć nowoczesny [budynek], były ładne sale gimnastyczne, duże. Mamusia moja należała do komitetu rodzicielskiego, przez to było możliwe, żeby po domach rozebrać z takiego jak gdyby archiwum szkolnego [materiały]. Pamiętam, że w naszym domu wisiała piękna kopia Wojciecha Kossaka „Zaślubiny Polski z morzem” Obok portretu Marszałka Piłsudskiego wisiał...