Później brali się za katolików, to samo. Jak [Żydów] wywieźli do Poniatowej wszystkich z Kazimierza, też zrobili czystkę. My musieliśmy też uciekać z miasta. Trzeba było na wieś wyjechać, a dom został pusty. Wróciło się, to nic nie było w domu. Za jakiś czas się za nas brali znów. Wszyscy mieli co dobrego w wojnę. W wojnę każdy drżał, bał się. Była raz taka krwawa środa, to już wtedy nie było Żydów. Krwawa środa. Najechało się Niemców, namiotów cały Rynek....
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Krwawa Środa"
Łapanki [były] w Kazimierzu. Gdzie, kogo spotkali [z] młodzieży [to łapali], albo kartę [dawali i dopiero] później wysyłali. Jeszcze szpiedzy byli, na Górach Trzecich u nas tutaj był szpieg, dopiero później się ludzie dowiedzieli, bo przyjechał skądś, nie wiadomo skąd to było. Nazywał się Szumacher. Wiedział gdzie, że może dziewczyna czy chłopak i już kartę dostał, i do Niemiec [wysłali]. Późnej też partyzantka była, to się wzięli za niego. Zabrali go gdzieś zaraz, czy zastrzelili, bo przecież krwawa środa jeszcze...
Odnośnie krwawej środy, to koło nas, tam gdzie pan Stryjecki kupił dom, to mieszkał komendant granatowej policji –Dębski się nazywał. Żyliśmy wszyscy w przyjaźni, to była taka nasza sympatyczna ulica. Żydzi zawsze nieśli mu tam w piątek jakieś mięsko wołowe czy cielęce - do pana komendanta. No i świetnie im się żyło, to był ich dom, to była druga żona, pierwszej nie znałam, bo się otruła z synkiem. A Heniek został i z tą drugą żoną miał takiego Wojtka, rok...
W klasztorze było więzienie niemieckie, esesmani mieszkali też u pani Kuncewiczowej i w takich jeszcze różnych większych domach. Chodzili do łaźni zawsze, pamiętam stukot tych butów, jak rytmicznie szli i śpiewali „hajli, hajla” Do tej pory jak usłyszę w filmie, to wyłączam telewizor –tak zakodowałam z dzieciństwa. Godzina policyjna obowiązywała, do dziewiątej można było chodzić, a później chodził strażnik niemiecki z karabinem i z takim bagnetem nabitym. Już tylko do bramki się dochodziło, jeszcze dzieci by się chętnie bawiły, bo...
Myśmy mieszkali na Nadrzecznej i nasze okno wychodziło na rynek. Zaczęły zjeżdżać samochody. Później wojsko, pełno wszędzie wojska. Najsampierw prowadzili z Plebanki Załuskiego. Wyszedł z Plebanki i szedł tu już jak na mały rynek, przez most, i puścili serię. Zakręcił się i upadł na twarz. Dwóch Niemców było, i tak: przewracali go nogami i wszędzie, co znaleźli to do kieszeni sobie [zabierali]. Wszędzie go [przeszukali] i zostawili. No i później zaczęli sprowadzać innych, wyciągać z domów. To mówię o Krwawej...