Pan redaktor [Janusz] Danielak [jako] pierwszy zrobił ze mną wywiad w radio. [Było to w] latach 70. Potem zaczęto mnie zapraszać [do udziału w innych] audycjach [dotyczących między innymi] historii Lublina. [Słuchowiska o tej tematyce] prowadził [również] Marek Wyszkowski. Potem się zaczęła telewizja. Śmiesznie się zaczęła. Redaktor Stankiewicz zaprosił [mnie do] audycji jako wybitnego krajoznawcę. Siedzieliśmy niby przy ognisku. [Ja zajęłam miejsce] na pniaczku. A byłam [wtedy] troszkę grubsza. [Pomyślałam]: Jezu, nie usiedzę na tym pniaczku. [Ale] dobra… To była...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Danielak, Janusz (1931-1996)"
Tak, pamiętam, w literackiej redakcji pracował. Słynne „danielakówki” takie, cięte po wyrazie. Bardzo skrupulatnie montował taśmy. Miałem do niego takie zastrzeżenia - Przychodzi Janusz o godzinie 10j do radia i mówi: „Ach, jaki jestem zmęczony”. „A coś robił, nie wyspałeś się?” „Oj muszę się napić kawy.” Pije kawę. O pierwszej nie wytrzymał: „Musze iść do domu.” No ale jak się siedzi w „Norze”, w tym klubie literackim, do godziny pierwszej w nocy, albo i drugiej i się tam przy wódce,...
To było chytre, ale jednocześnie wygodne, koncentrowałam się raczej na literaturze, wymyślałam cykle audycji takie, które były neutralne. Ale okazuje się, że też nie zawsze neutralne, bo do audycji „Bez biretu i bez togi” była ingerencja. Prawdopodobnie ci prokuratorzy poskarżyli się w Komitecie Wojewódzkim. A tak samo owe moje anegdoty staropolskie były też źle oceniane. Też przyszła taka uwaga do naczelnego, że gloryfikuję przeszłość. To nie była gloryfikacja. Anegdoty staropolskie nie zawsze były takie znowuż gloryfikujące. Także tutaj, to rzeczywiście...
Sytuacja dość szybko się zmieniała, a to ze wzglądów politycznych, bo tak zwany „kurs łagodny” z okresu przewrotu październikowego mocno się zaostrzał politycznie. Skutkiem tego było, tak jak już wspomniałem, że drugi tom „Pod wiatr”, a to już na początku ’57-go roku, już się nie ukazał. Po kilku numerach „Teraz” też przestało wychodzić, bo były jakieś dyrektywy, podobno naczelny otrzymał, nie wiem, czy z Komitetu Partii. Pozostała „Kamena” i ten dodatek do „ Sztandaru Ludu”- „Kultura i Życie”. I ci...
To był rok ’56-ty maj, rozpoczęły się polityczne trzęsienia ziemi polityczne: najpierw Poznań, później „październik”. I tu w Lublinie właśnie rozpoczęły się wszystkie październikowe fermenty. ZMP zostało zlikwidowane, następnie Koło Młodych również zlikwidowane, jako relikt okresu, to się nazywało „błędów i wypaczeń”. Pewna grupa młodych, którzy pozostali w Lublinie - przyjechała Anka Markowa, która już tam debiutowała w tej antologii - i pod auspicjami Anki Markowej, Zbyszka Jakubika postanowiliśmy zorganizować Lubelski Klub Literacki- tak to się nazywało. Patronem był Zbyszek...
Muszę jeszcze wspomnieć o jednym cyklu reportaży, który jest pewnie w archiwum lubelskiej rozgłośni, proponowałam, żeby trafił też do Muzeum Wsi Lubelskiej, do skansenu, ale nie wiem, czy to zostało dopełnione. Cyklu reportaży pod tytułem „Rodowody” nie wymyśliłam ja, tylko Janusz Danielak. To było w czasie, kiedy powstawało, czy już powstało Muzeum Wsi Lubelskiej, przynajmniej jeden sektor, zamojski już był, może dwa sektory. I on sobie wymyślił, że ja pójdę śladem ostatnich właścicieli tych chałup, które zostały przeniesione do skansenu....