I pierwszą rzecz, którą żeśmy wymyślili, tutaj mogę powiedzieć, że ja to wymyśliłem, to zorganizowaliśmy wyjazd do ówczesnej Czechosłowacji, ponieważ ja się w Sejmie zajmowałem polityką zagraniczną i to głównie współpracą z naszymi sąsiadami. To, że wtedy ja języków nie znałem, byłem „robolem”, to nie miało żadnego znaczenia. Bo tu liczyło się to, kto ma jakieś pomysły, kto ma doświadczenie. A ja je miałem tutaj, w Warszawie, jako jedyny. I w Sejmie od razu zostałem – niejako sam się mianowałem...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "Bujak, Zbigniew (1954- )"
W międzyczasie, nasi przyjaciele z „Karty” dali nam znać, że chciałby się z nami spotkać Dubček, czyli ten I-szy sekretarz w 1968 roku. Później zresztą był przewodniczącym, marszałkiem parlamentu czechosłowackiego. To był Słowak, zginął jadąc z Pragi do Bratysławy, bo w Bratysławie mieszkał. My sami byliśmy bardzo ciekawi, więc oczywiście, jeśli Dubček chce się z nami [spotkać], to przedłużamy naszą wizytę. Pojechaliśmy najpierw z Karkonoszy do Pragi, a potem tą słynną autostradą pojechaliśmy do Bratysławy. Jedyne, co nam dokuczało, to...
Zresztą, my też do końca nie. Bo też nie wiedzieliśmy wtedy, tak naprawdę, co się będzie działo. Wtedy jedno wiedzieliśmy: trzeba wykorzystać każde pięć minut. Ja jestem działaczem jeszcze KOR-owskim. Byłem robotnikiem wtedy, to też trochę inne środowisko, niż to, które tworzyło KOR. I oczywiście myśmy mieli wkalkulowane ze Zbyszkiem Bujakiem i z Arkiem Czelikiem, że pójdziemy siedzieć. Bo wiadomo było, że nas bezpieka „obstawiała”. Mieliśmy czasami obstawę ubecką, wiadomo było, że nas w którymś momencie wsadzą. I to, że...
Chłopaki z Wrocławia, ta grupa: Mirek Jasiński, Jarek Broda, „Ducin” – to oni, a głównie „Ducin” przygotowywali te szlaki, miejsca do spotkań. Natomiast ja przygotowywałem głównie polską stronę, dlatego, że większość, dziewięćdziesiąt procent ludzi, przychodziła z Warszawy. Bo chodziło o to, żeby pojawili się najbardziej znani ludzie. Po tamtej stronie, była też najbardziej znana grupa na czele z Waszkiem Havlem, który był na wszystkich tych spotkaniach. U nas, no właśnie, do dzisiaj Bogdan Borusewicz do mnie ma pretensje, że jego...
Byłem człowiekiem zmobilizowanym przez Lecha Wałęsę do aktywności. Wałęsa rozpoczął swoją kampanię, apelując o aktywność i poczułem się zobligowany do aktywności przeciwko jego kandydaturze. W dzisiejszych kategoriach pewnie nazwalibyśmy program ROAD-u politologicznie socjalliberalnym. ROAD był liberalny światopoglądowo. Mało kto pamięta, że pierwszy zgłosił protest przeciwko wprowadzeniu religii do szkół. Z drugiej strony był liberalny gospodarczo, ale z pewnym otwarciem na mechanizmy socjalne i osłonowe. Tak wyglądał pierwszy program Polski otwartej, Polski dosyć liberalnej, jak na tamte czasy. W dzisiejszych kategoriach...
Przez jakieś półtora miesiąca byłem tam w Poznaniu i tam dostałem propozycję – Danusia Winiarska przyjechała z Pawłem Frąkiem do Poznania – od Zbyszka Bujaka, by wejść z jawnym nazwiskiem jako członek Krajowej Komisji. Wówczas ja postawiłem takie warunki, [ale] niestety one nie zostały spełnione i ja nie zgodziłem się na to, ponieważ ja nie miałem się gdzie ukrywać. Obawiałem się, że w Lublinie te moje punkty ukrywania się są gdzieś w jakiś sposób namierzone. To nie było takie ukrywanie,...
Związek Radziecki już wiedział, że to, co się dzieje w Polsce, wymyka im się spod kontroli. Cegła po cegle... dzięki [Lechowi] Wałęsie, [Władysławowi] Frasyniukowi, [Zbigniewowi] Bujakowi, dzięki tym ludziom, którzy byli odważni, silni i mieli odwagę mówić „nie”, mamy wolną Polskę. Trzeba powiedzieć o pięknej postawie Kościoła. Kościół odegrał tutaj bardzo istotną rolę i przygarnął wszystkich ludzi wątpiących, poszukujących. Żal mi tych wszystkich, którzy dzisiaj mówią inaczej i jak gdyby podważają piękne zwycięstwo, które naprawdę odbyło się bez przelania kropli...
Jaką wizję Polski miał związek w czasie karnawału „Solidarności”? To jest pytanie trudne i nietrudne zarazem. Władek Frasyniuk, Michał Boni i Zbyszek Bujak – że wymienię tylko tych trzech – mówili o tym przy różnych okazjach. Nie wspominając już o Lechu Wałęsie. Problem polega na tym, że oczywiście nikt z nas nie miał generalnego pomysłu, jak zbudować demokratyczną i wolną Polskę. Wiadomo było, że poruszamy się w obrębie określonych, że tak powiem, okoliczności zewnętrznych i wewnętrznych i nikt nie myślał,...