Ja już pracowałam w radiu, bądź co bądź, państwowej poważnej firmie i trochę mnie złości jak się wspomina, że były protestacje studenckie w Warszawie, w Krakowie. Ja jako niegrzeczny radiowiec brałam udział, stałam między psami, milicjantami, na ogromnym wiecu tak niedaleko nawet radia. To była taka pamiętam wielka demonstracja przed miasteczkiem uniwersyteckim, tak gdzieś na końcu Skłodowskiej. Poszłam na to i tam rzeczywiście się działy rzeczy okropne. Poza tym ja nie wiem, czy to jest sprawdzone, ale chodziły takie wieści,...
Fragmenty Relacji ze słowem kluczowym "1968"
Niewiele pamiętam, dlatego, że 1968 rok zastał mnie w maturze, ja nie byłem na studiach. Ja przyjechałem na I rok studiów po wydarzeniach marcowych w Lublinie. I pierwsze w zasadzie dla mnie wiadomości o wydarzeniach marcowych 1968 roku na Uniwersytecie, pojawiły się gdzieś chyba w 1969 albo 1970 roku. Od takiego działacza ZSP-owskiego, KUL-owskiego, on się nazywał Kazimierz Pawłowski - sądzę, że jeszcze żyje. On jako szef Rady Uczelnianej ZSP, opowiadał mi o tym. A to, dlatego że, ja już...
Ja w 1968 roku akurat zostałem wzięty do wojska, ale byłem akurat w Lublinie. Akurat w miesiącu marcu były strajki studenckie i te strajki studenckie też tutaj były. W akademiku były wywieszane transparenty: nie lubię ruskich¼pierogów. Natomiast później ja byłem z moim pod odziałem przygotowany do Czechosłowacji, bo w sierpniu znowu sprawa Czechosłowacji wyskoczyła i tam niektóre oddziały wojska naszego brały udział. I pamiętam normalnie ten okres kiedy na Czechosłowację inwazja była. Nad Lublinem ogromne ilości samolotów przelatywały, transportowych nad...
Rok 1968 w Lublinie zapamiętałem w ten sposób, że u nas w szkole panowała olbrzymia propaganda. Uświadamiali, nas w jakichś sposób na różnych lekcjach, co się dzieje w Warszawie, o co tu chodzi, tylko, że przedstawiano nam wersje jedynie słuszną, słuszną dla władzy. Teraz to wszystko inaczej wygląda, inaczej brzmi. Pamiętam jak mówili nam, że rozrabiają żydzi. Pamiętam również z telewizji te różne plakaty: żydzi do Izraela, Michnik, „grupa”, Kuroń. Wtedy co innego mówiła propaganda i człowiek w jakichś sposób...
W [19]68 roku, w marcu, dojeżdżałem pociągami ze starszymi studentami. Coś tam słyszałem, że coś się będzie działo i z ciekawości polazłem, rzecz jasna pod akademiki. Nic tam się specjalnego dla mnie nie wydarzyło. Gdzieś tam, przez ten park troszkę pobiegałem i to było moje uczestnictwo w wiecu akademickim, bez jakieś wielkiej świadomości opozycyjnej. Ot, po prostu, głupkowata ciekawość młodzieńcza. A nic specjalnego [nie widziałem]. Tam jakieś gadanie, trochę tłumów roześmianych. Trochę też takich, bardziej z ciekawości, niż z przekonania...
Pamiętam przemówienie Gomułki, którego słuchałem. W 1968 roku byłem uczniem czwartej klasy szkoły średniej. Dyskutowaliśmy oczywiście o tej sytuacji, jaka się wytworzyła. Niemniej jednak szczegółów nie znałem w tamtym okresie. Docierały do nas takie szczątkowe informacje.
Trudno było nie wiedzieć [o represjach wobec Żydów w 1968 roku], bo o tym się czytało, mówiło się i słyszało. Na ulicy Głowackiego myśmy mieli na dole sąsiadów – dwoje starszych ludzi. Bezdzietne małżeństwo, skromni ludzie. My zajmowaliśmy całe pierwsze piętro, a oni mieli pokój na parterze przy kimś. [Nazywali się] Mendelson, a ona z domu Winawer. Ona mi to specjalnie powiedziała. Winawer to jest jakiś chyba poeta żydowski, znana postać w środowisku intelektualnym Żydów. Zdaje się, że on był...
Ja mieszkałem na stancji w roku 1968 na ulicy Nadbystrzyckiej, byłem jeszcze sam i mieszkałem właśnie z kilkoma kolegami. W nocy obudziły nas, którejś z tych nocy właśnie tego roku, obudziły nas krzyki, bieganie ludzi w mundurach z latarkami, potem to wszystko ucichło. Na drugi dzień dowiedziałem się, że byli to ludzie, wojskowi, którzy szukali z kolei wojskowego, kolejnego kolegi, którym był syn gospodyni. Na początku no nie wiedziałem w jakim celu to było robione, o co tu chodzi? Później...
Nazywam się Kazimierz Iwaszko. Urodziłem się 5 maja 1950 roku we wsi Łyniew niedaleko za Lublinem. Aktualnie mieszkam w Gdyni. Jestem urzędnikiem Urzędu Miasta w Gdyni. Całą młodość spędziłem w Lublinie, czyli studia. W 1982 roku z Lublinem się rozstałem, przenosząc się do Gdyni na stałe. Ukończyłem szkołę powszechną, podstawową we wsi Łyniew. Następnie Liceum Ogólnokształcące w Wisznicach i w 1968 roku rozpocząłem studia na UMCS-ie, które trwały dość długo, bo do 1974 roku. Po drodze byłem 2 lata także...
W roku 1968 miałam 18 lat i chodziłam do średniej szkoły, ale miałam koleżanki, szczególnie koleżanki mojej siostry, starszej ode mnie. Chodziłyśmy na miasteczko akademickie, ale ludzie umundurowani, funkcjonariusze milicji, tajniacy, nie dopuszczali młodych ludzi do miasteczka akademickiego natomiast puszczali starszych. Wydaje mi się, że inspiracja do wydarzeń w miasteczku akademickim pochodziła z ośrodków akademickich w Polsce.