Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Stanisław Bałdyga - relacja świadka historii z 26 marca 2012

Urodziłem się na ulicy Beliny-Prażmowskiego Tekst

Jak mieszkaliśmy na LSM-ie i zacząłem uczęszczać do liceum plastycznego, to chodziłem piechotą. Goniłem z LSM-u przez miasteczko i Krakowskim Przedmieściem na Stare Miasto. I w czasie, kiedy uczęszczałem do liceum, Brama Krakowska cały czas była zamknięta, ponieważ trwał jej remont. Chodziło się wtedy bokami. Kiedyś Brama była biała, cała otynkowana. Wtedy zdejmowano tynk i robiono tak, jak jest teraz, czyli z cegły. To trwało z cztery lata, może pięć. W przedbramiu znajdowały się mieszkania. Przejazd był cały. Wtedy jeździły...

Czytaj więcej

Po mięso chodziło się do „jatki” Tekst

Do „jatki”szło się po mięso. Pamiętam ten sklep. Kiedy mama mnie tam wysyłała, to schodziłem za bursą w dół i dochodziłem do ulicy Snopkowskiej. Już na Wieniawie. Tam stały różne domki z dobudówkami. To były dwie chyba kamienice. W jednej za mojego dzieciństwa był sklep mięsny; mówiło się na niego jatka. Potem (kiedyś tam byłem) znajdował się sklep spożywczy. Te kamienice stoją do dzisiaj. Właśnie tam, za bursą, był wtedy skrót przez pole. Na dole kupowało się też węgiel. Mało...

Czytaj więcej

Skład lodu na Wieniawie Tekst

Było jakieś przedsiębiorstwo, które na stawach cięło lód i składało z tego ogromne pryzmy. Stały tam ogromne dwie, trzy wielkości stodoły. Wszystko było przysypywane trocinami. W lecie też to stało. Chodziliśmy tam, kopaliśmy, robiliśmy dziurę w trocinach i wyjmowaliśmy kawałki lodu. Na ulicy Snopkowskiej, na rogu, stała mała fabryczka. Zbudowana z czerwonej cegły, z oknami z dużą ilością szprosów. To były dość duże okna, które składały się z małych szybek. Nie wiem, co tam było, może jakiś kowal. Nie pamiętam....

Czytaj więcej

Stawy na Wieniawie Tekst

Na Wieniawie była ruina jakiegoś domu z czasów wojny. Bawiliśmy się tam w historie związane z wojną albo historie z policjantami i złodziejami. Stamtąd schodziło się w dół do stawów. Na tych stawach, jak przychodziła zima, jeździliśmy na łyżwach. Tam znajdowały się trzy stawy. Pierwszy był duży, a drugi i trzeci zajmowały powierzchnię mniej więcej taką jak pierwszy. One były dość duże. W ogóle w tej dolinie sporo było stawów. Myślę, że wtedy władze zamiast trasy W-Z mogły to zostawić...

Czytaj więcej

Ruiny dworu w ogrodzie botanicznym Tekst

Dzisiejszy odnowiony dwór wtedy leżał w ruinie. Najwyższa ściana miała metr wysokości. To wszystko leżało, zarośnięte krzakami. Ja w ogóle nie wiedziałem, że to jest dwór. My tam wchodziliśmy i się bawiliśmy, chowaliśmy. Okien nie było w ogóle; ściany stały niżej okien. Wszystko było porozbijane. Tylko kwadrat, na którym chyba oparta była konstrukcja dworu, był troszeczkę wyższy. Miał może metr, może półtora metra. Pamiętam, jeszcze stał tam duży drewniany budynek z miejscem do tańców. Była też knajpa, pomalowana na zielono,...

Czytaj więcej

Na skoczni królował Wojtek Papież Tekst

Na koronie stadionu mieściła się skocznia narciarska. Bo stadion właściwie miał siedzenia tylko z trzech stron. Tam, gdzie stała skocznia, teraz nie ma nic. W miejscu, gdzie był dół skoczni, w tej chwili znajduje się trasa W-Z. Skocznia była drewniana. Odbywały się na niej mistrzostwa Polski. Pamiętam, że pierwsze miejsce często zdobywał Wojtek Papież. On królował na tej skoczni. Znałem go. Wojtek żyje do dzisiaj. Można byłoby z nim porozmawiać, bo to jest fajny człowiek. I starszy ode mnie. Przychodziłem...

Czytaj więcej

Baseny przy ulicach Lubomelskiej i Grottgera Tekst

Niedaleko skoczni był basen. Dzisiaj jest to jeden ciąg trasy W-Z. Znajdował się po lewej stronie od miejsca, gdzie wylatywało się z ulicy Lubomelskiej. Ulica Lubomelska była dość wysoko, natomiast basen nisko, nad samą wodą. Kiedy Czechówka wylewała (a wylewała często), to trafiały się w nim jakieś żaby czy coś takiego. Stanowił największy basen w Lublinie. Były trzy: przy szkole Staszica, ten i na ulicy Grottgera w miejscu dzisiejszego nieszczęsnego teatru w budowie. Otwarty –wtedy nie było krytych basenów. Pierwszy...

Czytaj więcej

Szkoła znajdowała się w baraku Tekst

Cały czas chodziłem do szkoły dwudziestej pierwszej. Vis-à-vis miejsca, gdzie kończył się park. To jest ulica Długosza. Szkoła znajdowała się w baraku, który jest do dzisiaj. Były tam dwa takie budynki. Przy ulicy stał krótszy barak. Kiedy chodziliśmy do szkoły, został rozwalony i w tym miejscu powstała szkoła osiemnasta. Za nim stał długi barak. Był podzielony na pół: w jednej części znajdowała się szkoła dwudziesta pierwsza, a w drugiej szóstka. Chodziłem tam do szkoły do piątej klasy włącznie. W tym...

Czytaj więcej

Lubelskie kina Tekst

Wtedy było sporo kin. W ratuszu mieściło się kino „Ratusz” w policji na ulicy Narutowicza „Gwardia” W cukrowni zaś „Kryształ” Do kina chodziło się też do Domu Żołnierza. W tym budynku była też operetka. Rodzice chodzili na operetkę, a ja do kina. To kino nazywało się chyba „Grunwald” W miejscu, gdzie rzeka wpływała pod ziemię, były schodki, którymi wychodziło się na ulicę Lubartowską. Wtedy stała tam hala sportowa. Grali w niej koszykarze. Mieliśmy wtedy dwie pierwszoligowe drużyny –Start i Lubliniankę....

Czytaj więcej

Czyny społeczne przy budowie stadionu Tekst

Pamiętam, chyba ojciec mi to mówił i zostało mi to w głowie, że Lublinianka powstała w czasie wojny. Stadion sportowy budowali Niemcy. Natomiast potem otwierano go na dziesięciolecie Peerelu. Nie wiem, czy był nieskończony, czy trochę zniszczony. Organizowano czyny społeczne. Pamiętam jak dziś: całe kawalkady ludzi chodziło prawdopodobnie z zakładów pracy z czerwonymi sztandarami; śpiewali i szli na czyny społeczne albo wożono ich ciężarówkami. To odbywało się koło mojego domu. My też tam biegaliśmy, patrzyliśmy, jak to robili, jak powstawał...

Czytaj więcej

Zbór ariański Tekst

To był dwór. Tylko nie pamiętam już teraz czyj. Trzeba by było popatrzeć w historię. Potem przez moment służył jako zbór ariański. Kiedy byliśmy dziećmi, to mówiliśmy, że jest to właśnie zbór ariański. Był kryty gontem. Stał jeszcze nie tak dawno, ze dwadzieścia lat temu (tak mi się wydaje). Był niesamowity. Do dzisiaj jest tam PZMot czy coś takiego. Pamiętam, obok stały stajnie. Ktoś trzymał tam jeszcze konie, które pasły się w dolinie, gdzie dzisiaj biegnie trasa W-Z. Chodziliśmy tam.

Czytaj więcej

Teren centrali rybnej Tekst

Przy ulicy Dolnej 3 Maja, gdzie teraz jest komis czy parking, dawniej znajdowały się stawy. Tam był chyba teren centrali rybnej. Przed świętami Bożego Narodzenia przywożono i przejściowo trzymano w nich ryby. Bo karpia można było dostać tylko przed świętami. Chyba że ktoś jeździł na wieś, gdzie miał jakiś do tego dostęp. Ale to było później, a wcześniej, pamiętam, były koło siebie dwa stawy. Na terenie centrali rybnej stał też bardzo ładny budynek. Moim zdaniem piękny. To był wiejski, niski...

Czytaj więcej

Bieda-domki na Wieniawie Tekst

Jeśli mówimy o Wieniawie, to pamiętam, na całej ulicy było widać bieda-domki. Mieszkało tam kilku moich kolegów ze szkoły podstawowej. Chodziłem do nich. Ludzie trzymali króliki, gołębie. Gdzie niegdzie w jakiejś komórce świnię. Kury chodziły. Oni mieli te zwierzęta przeważnie dla siebie. Potem je bili na własny użytek. Dla mnie, dla dziecka, to było bardzo atrakcyjne. Czułem się jak w zoo. Tam stał duży budynek, miał chyba dwa piętra. Dzisiaj w tym miejscu są wieżowce. Na dole można było kupić...

Czytaj więcej

Cały transport był konny Tekst

Cały transport był właściwie konny. Konie ciągnęły zamknięte wozy pocztowe, które woziły na przykład paczki. Pamiętam powóz, którym przyjeżdżał hycel łapać psy. Węgiel wozili przede wszystkim wozacy. I to nie samochodami, tylko specjalnymi szerokimi furami. Było bardzo dużo platform, które ciągnęły konie. I na nich wszystko wożono. Zresztą przy zmianie tablic z nazwami ulic też przyjechała platforma, tylko –pamiętam –zaprzęgnięty był jeden koń. Oczywiście jak pracowano przy budowie, to korzystano z samochodów ciężarowych. Awtozawod, później lublinki. To była chyba jakaś...

Czytaj więcej

Ulica Beliny-Prażmowskiego początkowo była żużlowa Tekst

Pamiętam, jak robiono ulicę Beliny-Prażmowskiego. Ona była tylko żużlowa. Potem kładziono kocie łby, a później przykryto je asfaltem. Robiono to jak miałem z dziesięć, dwanaście lat. To była żużlówka, która kończyła się przy domu starców. Jego też wtedy budowano. Za tą ulicą znajdowały się już tylko pola. To, że Beliny- Prażmowskiego ciągnęła się dalej i że stały tam całe osiedla, to już późniejsza sprawa. Wtedy tam było puściutko. Z tyłu ogrodu Bobolanum przy płocie biegła ścieżka. Jak uczęszczałem do szóstej...

Czytaj więcej

Dzisiejsza ulica Sikorskiego nie istniała Tekst

Ulicy, która schodziła w dół, (dzisiejsza Sikorskiego) nie było. Tam znajdowała się ogromna dzielnica starych domków (bieda-domki). Bardzo dużo tego było. Biegły tam metrowe uliczki. Chodziło się między tymi domkami. Słychać było świnie, chodziły kury. Ale przede wszystkim hodowano króliki i gołębie. Gołębników było bardzo dużo. Niektóre były bardzo ładne, zrobione na słupie. Chodziłem tam do kolegów. Zresztą tam mieszkał mój kolega Rudasiński. Jeździł na rowerze, nawet razem z bratem byli w kadrze. Przy obecnej ulicy Sikorskiego byłjeszczeLublin. Na ten...

Czytaj więcej

Raz na jakiś czas przyjeżdżali Cyganie - Staniław Bałdyga Tekst

Sikorskiego, Cyganie Raz na jakiś czas przyjeżdżali Cyganie Przy ulicy, gdzie teraz na dole jest McDonald (obok ulicy Sikorskiego) stał drewniany most. Przy nim były działki. Tam znajdował się placyk, gdzie często z taborem przyjeżdżali i rozbijali się Cyganie. Mieli tam wodę, były działki, gdzie rosły jakieś jarzyny i tak dalej. Oprócz tego znajdowała się nieopodal dzielnica, gdzie można było pójść, powróżyć, jakąś kurę dostać czy zwinąć. Różnie to bywało. Cyganie przyjeżdżali tylko na jakiś czas i dalej jechali. My...

Czytaj więcej

W ogóle nie było RDM-u Tekst

W ogóle nie było RDM-u. Chodziłem do kościoła (służyłem też do mszy) w kościele wojskowym, czyli garnizonowym. Pamiętam, od kościoła do szkoły Staszica była łąka. Rosły duże drzewa, wiosną kwitły kasztany. I na łące pasły się białe kozy. Po wojnie ludzie trzymali dużo kóz. Dawały mleko i tak dalej. I przy domach, które są po tamtej stronie ulicy Weteranów, dzisiaj są garaże, stoją samochody, a przedtem stały budki, w których trzymano kozy. Pamiętam, w dzieciństwie dla mnie to było takie...

Czytaj więcej

Zakłady usługowe na Wieniawie Tekst

Wtedy szewców było dużo. Jeden znajdował się w budynku, gdzie kupowało się węgiel. Do szewca chodziło się też niżej, na ulicę Snopkowską. To była taka dziurka, tam siedział szewc i reperował buty. Później inny był na ulicy Głowackiego. Szklarz też na pewno był. Krawców było dużo, bo kobiety szyły. Nie było jakichś specjalnych dużych zakładów. Ludzie wieszali kawałek szyldu i w domu szyli.

Czytaj więcej

Piekarnia u Kusa na ulicy Głowackiego Tekst

Do piekarni chodziło się do Kusa. Stała na ulicy Głowackiego u wylotu ulicy Junoszy. Ulica Junoszy była króciutka, znajdowała się między dzisiejszym kawałkiem ulic Popiełuszki a Głowackiego. Teraz ona poszła w pola, ale wtedy była tylko tutaj. Tam się chodziło po bułki, po chleb i tak dalej. Codziennie. Można było kupić ciepłe pieczywo, prawie prosto z pieca. Wówczas w domach nie było pieców. Przed świętami kobiety (moja mama i sąsiadki) umawiały się do piekarni u Kusa, przygotowywały ciasta i chodziły...

Czytaj więcej

W sodówce można było kupić różne słodycze Tekst

Później, pamiętam, na rogu ulicy Głowackiego w kierunku szpitala wojskowego znajdowała się sodówka u Pomorskich. Funkcjonowała przez całe lata. Tam się chodziło, bo można było kupić różnego typu słodycze, jakieś cukierki –kukułki czy raczki –wodę sodową, lemoniadę. Były tam tego typu rzeczy. Człowiek dostał jakieś grosze z domu, to chodził do tego kiosku. Potem przyjeżdżałem tam nieraz, patrzyłem. On wciąż stał, tylko zmieniony, inny, nowy. Nie wiem, czy dzisiaj stoi. Później otwarto tam jakiś sklep spożywczy. Podobna sodówka też stała...

Czytaj więcej

Pani doktor Kurzypowa wszystkich nas znała Tekst

Pamiętam, na końcu mojej ulicy Krótkiej, czyli mniej więcej vis-à-vis domu starców, mieszkała doktor Kurzypowa. Tam mieszkała też pani, która była akuszerką. Pani doktor wszystkich znała, była przy porodzie niektórych z nas. Bo wtedy rodziło się w domach. Jak wracała z pracy ze szpitala, szła tą ulicą i wiedziała, że tu jest jakieś dziecko, to wstępowała, pytała się: jak tam, czy coś trzeba pomóc i tak dalej. To były niesamowite czasy. Pani doktor już na pewno nie żyje. Kiedyś spotkałem...

Czytaj więcej

Usługi obnośne Tekst

Pamiętam faceta, który reperował parasolki. Przychodził chyba z ulicy Lubartowskiej. Miał plecak i zbierał parasolki. Krzyczał: „Parasolki reperuję, parasolki” Dzieci mówiły, że to Żyd. Może tak było, nie wiem. Ale tak się mówiło. To była duża, charakterystyczna postać. Taki parasolkarz. Był człowiek, który chodził i ostrzył noże. Przychodził, dzwonił –uderzał w metalowy pręt, który dawał odpowiedni dźwięk –i krzyczał: „Noże ostrzę” Miał takie specjalne kółko. My, dzieci, wybiegaliśmy i patrzyliśmy, jak je ostrzy. Oczywiście maszynki do mięsa też były ostrzone....

Czytaj więcej

Mleko przynosiły kobiety ze wsi Tekst

Kobiety ze wsi zza Czechowa regularnie przynosiły bańki z mlekiem, śmietanę, sery, masło. Miały domy, wiedziały, że ktoś coś zamawiał. Moja mama coś zamawiała, to jej to przynosiły. Albo rąbankę. Wtedy nie można było bić zwierząt. Ale oczywiście Polak potrafi. Cielęcinę bądź wieprzowinę można było kupić w taki sposób, że przynosiły to kobiety ze wsi do domu. To się nazywało rąbanka. One miały na plecach takie jakby plecaki. To były wielkie, odpowiednio ułożone płachty. Ładowano w nie towar. Gospodynie nosiły...

Czytaj więcej

Plac konopny Tekst

[Józef] Czechowicz pisał o miejscach, gdzie robiono na przykład liny, sznury albo cienkie sznurki konopne. To były place konopne czy lniane. Kiedyś ulica Lubartowska była przejezdna w obie strony. Natomiast ulica Świętoduska właściwie się kończyła, wjechać można było tylko kawałeczek dalej. Ona nie miała mostu, tak jak dzisiaj jest tam jeden kierunek jazdy. I w poprzek, tam gdzie obecnie jest parking i jezdnia, nad rzeką, był właśnie plac, gdzie robiono liny –przeważnie z konopi, ale też z lnu. To była...

Czytaj więcej

Często chodziliśmy w plener Tekst

Nauczyciele często zabierali nas w plener. Ze szkoły szło się na łąki. Jak się wychodziło z ulicy Lubartowskiej, jeszcze przed ulicą Dolną 3 Maja, znajdował się niewielki staw. Tam leżały poprzewracane grube stare wierzby. Często przychodziliśmy nad staw z [Henrykiem] Zwolakiewiczem. Siadaliśmy na tych drzewach i rysowaliśmy. Oczywiście chodziliśmy też po całym Starym Mieście. Rysowaliśmy podwórka. Piękne, brudne, ale dla nas ciekawe. Wtedy było tam bezpiecznie. Chociaż jak w szkole wieczorami odbywały się zabawy, to trzeba było zgłosić to milicji....

Czytaj więcej

Wszyscy sąsiedzi byli Polakami Tekst

Kiedy się wyprowadziliśmy z ulicy Beliny-Prażmowskiego, miałem czternaście lat. Pamiętam pana, który nosił nazwisko Groszek. Był gospodarzem bursy. Ale nie wiem, jakie miał pochodzenie i jakiego pochodzenia byli inni sąsiedzi. Nie patrzyłem w ich metrykę. Na pewno to byli Polacy –wszyscy mówiliśmy po polsku. Ale na przykład do szkoły chodził ze mną kolega, który się nazywał Sleng. Bardzo fajny chłopak. Był w klasie pierwszej, drugiej, trzeciej, chyba w czwartej też. I potem gdzieś się wyprowadził. Później się nad tym zastanawiałem...

Czytaj więcej

Wagi na placu Litewskim i w Ogrodzie Saskim Tekst

W Lublinie stały dwie wagi. Jedna na placu Litewskim. Była tak jakby doklejona do dużego drzewa Baobab, po przeciwnej stronie poczty. Stała tam jeszcze jak chodziłem do szkoły, czyli w latach 1960–965. Druga stała w Ogrodzie Saskim; mniej więcej tam, gdzie znajdują się fontanna i zegar słoneczny. To była budka, na górze przykryta namiotowym dachem ze szpikulcem. Otwierało się dwie ściany i to tworzyło jakby naturalny dach. Pod tym stała pani, która obsługiwała wagę. Może obsługiwał to też mężczyzna, bo...

Czytaj więcej

Wystawa rolnicza na obchodach dziesięciolecia Peerelu Tekst

Jak już chodziłem do liceum, to ganialiśmy wszędzie. To była pierwsza połowa lat sześćdziesiątych. Pamiętam dokładnie, jak były obchody dziesięciolecia Peerelu. Miałem z dziesięć lat. Zorganizowano wtedy wielką wystawę wkoło Zamku. Wtedy na Zamku po prawej stronie było muzeum, a po lewej Wojewódzki Dom Kultury. Pamiętam Podzamcze, kiedy było jeszcze nieotynkowane. Podczas wystawy rolniczej w jeszcze niezamieszkałych domach, do których potem sprowadzili się ludzie, na tym łuku, była robiona ekspozycja. Tambyły różne plansze; dokładnie już nie pamiętam. Stało też dużo...

Czytaj więcej

Ogród Saski dawniej Tekst

Ogród Saski powstał w tysiąc siedemset osiemdziesiątym którymś roku. Nie pamiętam dokładnie w którym, ale to pochodzi z tamtych czasów. W środku było miejsce, gdzie stał pomniczek z wykutym tekstem, kiedy stworzono Ogród i kto go projektował. Nie wiem, czy jest to do dzisiaj. Niedaleko znajdował się plac zabaw jeszcze sprzed wojny. Stał tam na przykład, pamiętam, słup, do którego wmontowano koło i wisiały sznury. Starsi chłopcy czepiali się tych sznurów i to rozkręcali. To była taka karuzela. Stała tam...

Czytaj więcej

Letnia kawiarnia na Krakowskim Przedmieściu Tekst

Pamiętam, pierwsze delikatesy były na Krakowskim Przedmieściu. Vis-à-vis delikatesów, tam gdzie teraz jest bank i gdzie stoi brzydki budynek, znajdował się plac i letnia kawiarnia. To było odgrodzone żywopłotem. Stała tam mała fontanna, ławeczki, stoły, krzesełka. Kelnerzy chodzili. Można było wypić kawę, zjeść ciasto (bo z boku była cukiernia), zamówić sobie różne rzeczy. W piękną pogodę ludzie wychodzili sobie w niedzielę i wtedy kawiarnia często była zajęta, trudno było znaleźć wolne miejsce.

Czytaj więcej

Przed sądem był basen pożarowy Tekst

Za murkiem, przy którym stały babki i sprzedawały kwiaty, biegła ścieżka i zaraz był basen pożarowy. Przed sądem. Wtedy nie było jeszcze nowego sądu, tylko stary. Chodziłem tam z babcią. Miała męża sędziego, więc mówiono do niej sędzina. Nieraz babcia mnie brała i chodziliśmy na obiad do stołówki, która znajdowała się w suterenie właśnie w tym starym budynku. Wchodziło się głównym wejściem. Basen pożarowy zbudowali chyba Niemcy. Był duży, zajmował cały plac aż pod pomniki –pozostałość po cmentarzu. Wtedy było...

Czytaj więcej

Kiedy chodziłem do liceum, remontowano Bramę Krakowską Tekst

Jak mieszkaliśmy na LSM-ie i zacząłem uczęszczać do liceum plastycznego, to chodziłem piechotą. Goniłem z LSM-u przez miasteczko i Krakowskim Przedmieściem na Stare Miasto. I w czasie, kiedy uczęszczałem do liceum, Brama Krakowska cały czas była zamknięta, ponieważ trwał jej remont. Chodziło się wtedy bokami. Kiedyś Brama była biała, cała otynkowana. Wtedy zdejmowano tynk i robiono tak, jak jest teraz, czyli z cegły. To trwało z cztery lata, może pięć. W przedbramiu znajdowały się mieszkania. Przejazd był cały. Wtedy jeździły...

Czytaj więcej

Budynek liceum został zniszczony we wrześniu 1939 roku Tekst

Wtedy budynki były remontowane. Z tym że remontowano fasady, a w środku było różnie. Natomiast cały budynek liceum został zniszczony we wrześniu 1939 roku. Tylko fasady zostały. Odbudowano go już na szkołę, dlatego następny budynek nie ma klatki schodowej. Wejścia do niego są tylko ze szkolnej klatki schodowej. Kiedyś miał swoją, tylko że nie było potrzeby jej budowania. Tam mieściły się sale do matematyki, polskiego, historii sztuki. Na górze wszystko było rozrzucone.

Czytaj więcej

Stadion w miejscu dzisiejszego ZUS-u Tekst

Tutaj, gdzie jest ZUS, jakaś drużyna miała stadion, boisko do piłki nożnej. Z jednej strony było zrobionych tylko kilka siedzeń. Jak mieszkałem na LSM-ie na ulicy Konopnickiej, to z góry widziałem, jak grali w piłkę. Potem, pod koniec lat siedemdziesiątych, powstały wieżowce. Jeszcze w 1975 roku przez jakiś czas widziałem z okna mecze.

Czytaj więcej

Dyrekcja LSM-u dbała o młodzież Tekst

W miejscu hali Globus rosły sady. To był kawał pola. Chodziliśmy tam na jabłka. Do starego lasu chodziło się na przykład na narty. LSM (dyrekcja) dbał o młodzież. Mieliśmy młodzieżowy klub. Robiliśmy zabawy i jakieś spotkania. Kupili nam narty, buty i kijki. Nie mieliśmy tego na własność. Wypożyczaliśmy to na sezon. Trzymaliśmy ten sprzęt w domach. I jeździliśmy na nartach. Instruktor nazywał się Filiks. Nie pamiętam imienia. Mieszkał na LSM-ie. Społecznie uczył nas jeździć na nartach. Organizowali też obozy dla...

Czytaj więcej

Fabryka domów w Lublinie Tekst

W miejscu, gdzie dzisiaj stoi Leclerc, była fabryka domów. Tam stały dźwigi i robiono wielką płytę. Zajmowało to dość duże powierzchnie. Wylewano w tym miejscu całe ściany z tej płyty, z których potem budowano ulice Konopnickiej, Sienkiewicza, i tak dalej.

Czytaj więcej

Tam, gdzie dziś stoi Media Markt, teren był pusty Tekst

Tam, gdzie dziś stoi Media Markt, teren był pusty. Kiedy wybuchł stan wojenny, to podzielono ten obszar na działki. One miały po trzysta metrów. Wypożyczano je ludziom, żeby ich czymś zająć. My też mieliśmy taką działkę. Ludzie sadzili na nich marchewkę, pomidory i tak dalej. Nawet wodę podciągnięto. Na samym początku człowiek się w to angażował. Bardzo dużo osób coś tam sadziło. Potem coraz więcej działek stało odłogiem. Ja też już miałem tego dość. Działkę kupiłem sobie gdzie indziej, a...

Czytaj więcej

Wojskowe baraki na ulicy Lipowej Tekst

Bywałem często na ulicy Lipowej. Tam, gdzie dzisiaj jest Plaza, była część wojskowa. Pamiętam bramę z domkiem w paski, gdzie opuszczano szlaban. Tam chyba znajdowały się samochody. Pamiętam, stały cztery baraki. Znajdowały się tam, gdzie był komitet partii miejskiej, a teraz jest sąd apelacyjny. Dwa były bardzo długo, a dwa zlikwidowano. To było zaraz po tym, jak wojsko się stamtąd wyprowadziło. One służyły chyba bardziej jako garaże. Może były w złym stanie. Po ich zlikwidowaniu , ale przed budową placu,...

Czytaj więcej

Pamiętam, jak budowano budynek DOKP Tekst

Pamiętam, jak budowano budynek DOKP przy ulicy Okopowej. Chodziłem z rodzicami do kamienicy obok. Pamiętam też, że miejsce, gdzie teraz jest Centrum Kultury, kiedyś było wojskowe. Obok nie było ulicy Hempla, tylko stał szlaban i nie można było dalej jechać. To był wjazd na teren wojskowy. W tym budynku mieściło się studium wojskowe akademii medycznej. Tam chodzili chłopaki i dziewczyny w mundurach. Dopiero później, kiedy wojsko się wyprowadziło, wybudowano bloki na ulicy Hempla i powstała ta ulica. Natomiast tam, gdzie...

Czytaj więcej

Targ przy ulicy Świętoduskiej Tekst

Na ulicy Świętoduskiej kiedyś był targ. Pamiętam, że chodziłem tam z mamą. Później, z okazji jakiegoś lecia zniszczenia dzielnicy żydowskiej, oczyszczono ten teren i powstał piękny pomnik. Teraz jest przeniesiony i podobno ma wrócić. Nie wiem, czy tak będzie. Wtedy w arkadach (to były jatki) zrobiono kawiarnię. Natomiast targ przeniesiono na moment (a był kilka lat) w miejsce, gdzie teraz jest stomatologia. Wchodziło się przy kościele. Na placu w koło stały budy. Potem to wyprowadzono i zrobiono targ na ulicy...

Czytaj więcej

PKS był na górze za ratuszem Tekst

Kiedy chodziłem do liceum, to budowano PKS. W ogóle PKS pierwotnie był na górze za ratuszem. Tutaj, gdzie jest parking. I w domku, który tam stoi, kupowało się bilety. To było ogrodzone. W miejscu, gdzie stoi budynek urzędu miejskiego, była jeszcze straż pożarna. Mieściła się w narożnym budynku na rogu ulicy Świętoduskiej i ulicy równoległej do Krakowskiego Przedmieścia. Na dole nie było okien, tylko bramy, bramy, bramy. Wjeżdżały tam samochody. Tak to wyglądało.

Czytaj więcej

Zdjęcia

Wideo

Inne materiały