Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Mosze Opatowski - relacja świadka historii z 5 sierpnia 1998

Pan Mosze opowiada o rodzinie, o zwyczajach religijnych, o domu żydowskim – koszernym, o szkole, o domu rodzinnym na Kapucyńskiej; mówi o stosunkach polsko – żydowskich, o wojnie.

Dom rodzinny Tekst

Nasze mieszkanie miało pięć pokojów. Jak się wchodziło do tego mieszkania, po prawej stronie był korytarz długi, była duża kuchnia, później był bardzo duży salon po lewej stronie, prosto jak się szło to był mały pokój, w którym można było kilku gości przyjąć, później była jadalnia i dwa pokoje do spania - jeden pokój był matki i ojca, a w drugim myśmy byli dzieci, wszyscy razem. U nas w domu było wszystko koszerne, ale ojciec chodził do bożnicy tylko raz...

Czytaj więcej

Dzielnica żydowska na Podzamczu Tekst

Ja nie znam bardzo dobrze tych okolic żydowskich w Lublinie, ponieważ mieszkaliśmy daleko - wtedy to znaczyło dla dziecka daleko. Ja zawsze myślałem, że Krakowskie Przedmieście, nigdy się nie skończy. Jako dziecko pamiętam dobrze ogród saski, który miał bardzo wysoki płot z metalowy. Myśmy jako szkoła kręcili się troszeczkę po Lublinie, byliśmy na zamku, byliśmy w całej tej dzielnicy, co teraz jej nie ma. Tam mieszkali według mojego zdania bardzo, bardzo biedni Żydzi, wszyscy mieszkali na kupie i warunki sanitarne...

Czytaj więcej

Rodzina Tekst

Ja się nazywam Mosze Opatowski, nazywali mnie 'Moniek'. Urodziłem się w 1926 roku, 17 czerwca, w Lublinie, na ulicy Kapucyńskiej 5, a jak miałem 5 albo 6 lat, myśmy się przeprowadzili na ulicę Okopową 16, albo Szopena 12, to jest rogowy dom. Dziadek mój z strony mojej matki, mieszkał w Kraśniku, miał tam młyn, miał troje dzieci z drugiej żony, dwie córki i syna. Syn, gdy miał 17 lat, wyjechał do Ameryki a dwie siostry, te córki, mieszkały w Lublinie....

Czytaj więcej

Kuchnia, tradycje rodzinne Tekst

Kuchnia w domu koszerna była, jadło się ciunt (czulent), raz tygodniowo, albo raz miesięcznie, ale to nie była najważniejsza rzecz, która mnie wtedy interesowała, kaczki się robiło z kartoflami, babki ziemniaczane, nic specjalnego, ryby, śledzie siekane, z jabłkiem, z cebulą na słodko. Co tydzień obchodziliśmy szabas. Ojciec wracał z kantoru, ale nie szedł do bożnicy, wieczorem była kolacja dla całej rodziny, matka zapalała świece, modliła się nad nimi, ojciec błogosławił wino i dalej ryby jedliśmy po żydowsku i później rosół...

Czytaj więcej

Szkoła Tarbut Tekst

Ja byłem wychowywany w szkole hebrajskiej, nie chciałem iść do chejderu. Spróbowali mnie posłać do chejderu na Grodzkiej 13 albo 15 był chejder, poszedłem z dziadkiem i powiedziałem, 'dziadku', po polsku, bo ja nie umiałem mówić po żydowsku, 'więcej nie chcę tu przychodzić' Do szkoły Tarbut zacząłem chodzić jak miałem 5 lat. Nie chciałem iść do chederu, ale dziadek chciał, żebym ja wiedział co jest Żydostwo, więc ojciec mój postanowił posłać mnie do herbajskiej szkoły. Szkoła Tarbut była najpierw na...

Czytaj więcej

Polacy i Żydzi w Lublinie Tekst

Miałem kontakty z dziećmi, które mieszkały na tym samym podwórku. Innych kolegów nie miałem, bo nie chodziłem z nimi do szkoły. Koledzy Żydzi mieszkali daleko, to tylko się spotykałem z nimi w szkole albo w organizacjach, jak byłem troszeczkę starszy. Mówiliśmy między nami, jak myśmy wychodzili ze szkoły, tylko po hebrajsku, bo powiedzieli nam w szkole, 'jeśli będziecie się uczyli i nie mówili, to nie będziecie znali tego języka'. Więc raz szliśmy na Krakowskim Przedmieściu, to pamiętam dokładnie, szły dwie...

Czytaj więcej