Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Mirosław Melaniuk - relacja świadka historii z 27 października 2016

W 1975 roku zostałem członkiem kabaretu „Loża 44” Tekst

Zaczęło się od imprezy w domu, w którym mieszkałem na stancji. syn właścicieli –Jurek Niedzielski, był w Loży[44] od początku i był dosyć zaangażowanym artystą, a ponieważ ja byłem klawiszowcem, Jurek zaproponował mi: „Może być poszedł ze mną do Loży, bo akurat człowiek, który grał na akordeonie musiał zrezygnować. Może byś się nadał” Akordeon nie był moim podstawowym instrumentem, ale rozróżniałem czarne, białe [klawisze] i basy. To było pod koniec pierwszego roku moich studiów, czyli w [19]75 roku, gdzieś tak...

Czytaj więcej

Strona muzyczna kabaretu „Loża 44” Tekst

Ja od razu na samym początku zrozumiałem, że chodzi jedynie o akompaniament po to, żeby publiczność mogła dokładnie odebrać i usłyszeć słowa. Bo to słowa były najważniejsze. I to nie była prosta rzecz, ponieważ Irek wtedy pisał aluzyjnie, czasy były takie, że była cenzura, były próby cenzorskie, więc to trzeba było w jakiś sposób omijać. Oczywiście, muzyki nikt się nie czepiał, muzyka to jest sprawa absolutnie drugorzędna, natomiast chodziło o te słowa. I nam też o to właśnie chodziło, żeby...

Czytaj więcej

Scenografia i kostiumy Tekst

Generalnie rzecz biorąc, w czasie występów graliśmy totalnie po ciemku. Siedzieliśmy za kulisami, a tam była totalna, czarna dziura. Kulisy w ogóle woziliśmy ze sobą, żeby było śmieszniej. I dwa podesty też. Bo jak się jeździło z tymi koncertami po różnych ośrodkach bądź to akademickich, bądź innych, to Irek chciał, żeby ta scenografia była jego autorstwa. Bo w zasadzie to on wszystko to robił. Pisał teksty, pisał muzykę, śpiewał –chociaż on chyba też nut nie znał, bo generalnie zapisu nutowego...

Czytaj więcej

Byłem od strony techniczno-finansowej WideoTekst

Właśnie wtedy, jak kolega kierownik Tarkowski odszedł, Irek powierzył mnie tę funkcję. Ja już wtedy mieszkałem w akademikach na Chodźki, więc miałem, że tak powiem, oko na całe to przedsięwzięcie. Oczywiście ja też miałem klucz, którym zawsze musiałem otworzyć [salę] na próbę, a potem, jako ostatni, ją zamknąć. Musiałem się czasami pohandryczyć z kolegami z SZSP [Socjalistyczny Związek Studentów Polskich], ponieważ to wszystko było pod egidą [związku], więc kwestia wyjazdu na jakiś kabareton, to była właściwie kwestia tego, że trzeba...

Czytaj więcej

Próba to była rzecz święta Tekst

Próby odbywały się zawsze właśnie tam, w siedzibie Loży na Chodźki w tym naszym pomieszczeniu. Pomieszczenie było wyklejone takimi płytkami –to nie były wytłaczanki po jajkach, tylko jakieś inne płytki, które wygłuszały dźwięki. Odbywały się coraz częściej w miarę tego, jak się zbliżał termin występu, czy już, nie daj Boże, premiery. Wtedy to nawet przez tydzień codziennie. Ewentualnie, jeżeli Irek miał dyżur, to w te dni, kiedy nie miał dyżuru. Ale zwykle on tak ustawiał też pracę, żeby jednak do...

Czytaj więcej

Próby cenzorskie WideoTekst

Po przeczytaniu tekstu na sucho [cenzorzy] umawiali się z nami na próby. To była tak zwana próba cenzorska. Czyli, generalnie rzecz biorąc, albo cenzor przychodził do nas tam do naszego pomieszczenia [na Chodźki], albo robił to już na sali. Ale raczej tutaj w tym pomieszczeniu. Po prostu, cenzor też był człowiekiem. Akurat ja pamiętam, że to była pani. Pani, z którą chyba Irek jakoś był nawet zakolegowany, można by tak powiedzieć. Ona zwykle po obejrzeniu, wysłuchaniu potem sobie siadała z...

Czytaj więcej

Próba inwigilacji środowiska „Loży 44” przez Służbę Bezpieczeństwa Tekst

Ja natomiast w związku z tą działalnością w Loży raz zetknąłem się ze Służbą Bezpieczeństwa. Wtedy tak to się nazywało. Byliśmy w Krakowie, był tam jakiś kabareton i to wszystko zbiegło się w czasie z tymi juwenaliami krakowskimi. Wtedy też było zabójstwo [Stanisława] Pyjasa. I właśnie w tym czasie byliśmy i graliśmy w Krakowie. Pamiętam, któregoś dnia wróciłem po zajęciach do domu, na stancję, a moja gospodyni, która zwykle o tej porze już dawno spała, tym razem siedziała i czekała...

Czytaj więcej

Sytuacja „Loży 44” w czasie stanu wojennego Tekst

Wtedy myśmy już dosyć rzadko się spotykali. Po prostu godzina policyjna powodowała, że nie można było za długo tych prób ciągnąć, poza tym to już było trochę inaczej, bo to wszystko było zawieszone. Więc siłą rzeczy nie robiliśmy nic takiego ekstra, nie przypominam sobie raczej nic takiego. Dopiero później jak już się stan wojenny skończył, to spotkaliśmy się jeszcze parę razy. To była właśnie kwestia nagrań dla ośrodka telewizji w Krakowie, tam jeszcze razem jeździliśmy, ale to już w zasadzie...

Czytaj więcej

Współpraca z Telewizją Kraków WideoTekst

To też była śmieszna historia. Myśmy nagrywali muzykę [do „Spotkań z Balladą] tutaj w radiu Lublin, gdzie było udostępnione studio, była sala nagrań, więc oni jechali tu [z Krakowa] z własnymi instrumentami. A redaktor Bobrowski, który firmował wtedy w telewizji Kraków te „Spotkania z Balladą” a wcześniej jeszcze oglądał nasze spektakle w Krakowie i chyba w Zakopanem, zakontraktował dla nas wtedy jeden spektakl nagrany w całości dla telewizji Kraków. Jak mówiłem, muzykę nagrywaliśmy tutaj, a on jeszcze chciał do tej...

Czytaj więcej

Druk plakatów na występy kabaretu „Loża 44” Tekst

Oczywiście projekty plakatów robił Irek Szymański i oczywiście to też musiała cenzura zatwierdzić. Jak już zatwierdziła, wtedy po prostu szliśmy do drukarni, która się mieściła dosłownie naprzeciwko budynku –wtedy, za naszych czasów, czyli jak myśmy studiowali –Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej. Jak się kończyła Lubartowska, na rogu po prawej stronie był taki pałacyk, przed wojną to była jesziwa, słynna jesziwa lubelska. I naprzeciwko niej, po drugiej stronie ulicy, która dochodziła tutaj do końca ulicy Lubartowskiej, były Lubelskie Zakłady Graficzne. O, przy ulicy...

Czytaj więcej

To nie było tak, że kawa na ławę WideoTekst

Z SZSP to była, jak to mówią, szorstka przyjaźń. Dopóki to nie był kabaret polityczny, to tam w miarę to wszystko jakoś wyglądało. Ale kiedyś ten kolega przewodniczący powiedział mi, że za dużo w tym polityki, że to już nie jest żart. A przecież to nie było tak, że to była kawa na ławę. To było wszystko genialnie zawoalowane. Uważam, że parę tekstów, które Irek napisał jest uniwersalnych, one pasują na przykład do dzisiejszych czasów. I obawiam się, że gdyby...

Czytaj więcej

Mój pierwszy program Tekst

Tego właśnie dokładnie nie pamiętam, czy mój pierwszy program to był „Wyrobisko” czy „Rozpuszczalnik” bo one nastąpiły tak jeden po drugim. W każdym bądź razie to na pięcioleciu [wystąpiłem] po raz pierwszy. Był też taki program, który nazywał się „Fragment Większej Całości” I to już był schyłek epoki Gierka, czyli generalnie chory optymizm się skończył, skończyły się pełne półki i skończyło się wiele fajnych rzeczy. W związku z tym też adekwatna do tego była treść tych naszych dokonań. Przecież Irek,...

Czytaj więcej

Występy i publiczność „Loży 44” Tekst

Mieliśmy swoją, że tak powiem, publiczność żelazną, która zawsze przychodziła i przyciągała ze sobą też jeszcze innych, którzy słyszeli, że coś takiego jest, że biletów nie można dostać, że trzeba po znajomości załatwiać. My mieliśmy rzeczywiście dosyć duże grono fanów. W zasadzie od młodzieży i młodzieży licealnej, po pana rektora i podobnych mu wiekiem, powiedzmy sobie, stałych bywalców. Trochę też było wśród nich ludzi z mediów. Wtedy, jak wiadomo media były, jakie były, niemniej jednak przychodzili chociażby po to, żeby...

Czytaj więcej

To byli świetni ludzie - naturszczycy, którzy grali swoje role WideoTekst

Ci nasi amatorzy, którzy występowali razem z [aktorami] na deskach, niczym się nie różnili od tych zawodowców. Nawet w kwestii dykcji, ja patrząc z boku, zza kulis nie widziałem w sumie żadnej różnicy. To byli naprawdę bardzo zdolni ludzie, naturszczycy, którzy świetnie grali swoje role. Zresztą Irek jeszcze potrafił ich dobrać chociażby pod względem fizjonomii. Taka też była konwencja, że zawsze był taki jeden mądrala, który wszystko wiedział, był taki drugi i taki trzeci, który w zasadzie dopiero się uczył...

Czytaj więcej

Legendy i anegdoty Tekst

wystrzelić z korkowca. Tak, jak mówiłem, za kulisami było ciemno, nic nie było widać. Kolega, który był odpowiedzialny za ten strzał z korkowca na wszelki wypadek zawsze miał dwa. Tu na scenie idzie akcja i oczywiście ani jeden, ani drugi nie wystrzelił, więc w pewnym momencie kolega po prostu [krzyknął]: „Puf” Tak było raz, ale był i drugi raz z tymi strzałami. Ponieważ te korkowce były zawodne, więc czasami kolega stawiał ten korek na czymś twardym, walił młotkiem i on...

Czytaj więcej

Na gościnnych występach Tekst

Same te wyjazdy, to były jak wyjazd na piknik. Pakowaliśmy się w ten autokar, pakowaliśmy wszystkie te rzeczy, te kulisy, te podesty, zabieraliśmy to wszystko ze sobą i jechał taki wesoły autobus. Rzeczywiście czasami w drodze zatrzymywaliśmy się na jakieś piwko, ale to tak naprawdę delikatnie. Na miejscu to już w ogóle zero alkoholu. Spotykaliśmy się na próbie i poza tym każdy się przygotowywał na swój sposób do występu. Czasami były jakieś fajne historie. A to kolega zaspał w hotelu...

Czytaj więcej

Kabaret „Bez etatu” Tekst

Potem powstał na Akademii Medycznej kabaret „Bez etatu” tak to się nazywało. Ten kabaret „Bez etatu”stworzyło dwóch czy trzech chłopaków i to była taka kontra w stosunku do Loży, ponieważ im się wydawało, że Irek i ten kierownik techniczny, czyli w pewnym momencie ja, jesteśmy etatowymi pracownikami Akademii Medycznej. Irek oczywiście był etatowym pracownikiem, ponieważ on pracował w Klinice Ginekologii, natomiast ja jeszcze byłem studentem, całkiem po prostu. Więc oczywiście nikt z nas żadnych wynagrodzeń z tytułu [występów w Loży]...

Czytaj więcej

Wybór studiów medycznych WideoTekst

To wynikło z takiego mojego marzenia o tym, żeby zostać kapitanem dużego statku, takiego, który by pływał po morzach. I wszystko było fajnie dopóki w trzeciej klasie liceum nie zauważyłem, że mi siada wzrok. I to tak dosyć poważnie. Krótkowzroczność, dzięki której zostałem pozbawiony nawet możliwości ubiegania się o to. A mnie nie interesowały żadne inne opcje, ja chciałem być takim kapitanem, co stoi na mostku. W końcu pomyślałem, że skoro nie mogę pływać, jako kapitan statku, a na statkach...

Czytaj więcej

Wieś Jabłoń Tekst

Pochodzę z powiatu parczewskiego, konkretnie moja wieś nazywa się Jabłoń. Wieś jest o tyle znana niektórym, że tam była siedziba rodu Zamoyskich. Pałac w Jabłoni do tej pory stoi, ktoś go kupił, ale zaczął remontować i jak zwykle nie wystarczyło pieniędzy, więc stoi i chyba znów jest do sprzedania. August Zamoyski znany przed wojną i po wojnie zresztą też, rzeźbiarz, w kręgach artystycznych był dosyć wysoko notowany. Generalnie rzecz biorąc, to był niewątpliwie obywatel numer jeden tej wsi. A ponieważ...

Czytaj więcej

Pierwszy rok studiów to była ciężka praca Tekst

Pierwszy rok studiów to była ciężka praca, dlatego, że był bardzo przeładowany zajęciami teoretycznymi. Więc ja z pierwszego roku zapamiętałem głównie wkuwanie anatomii. Tych zajęć było bardzo dużo, z dnia na dzień trzeba było się bardzo dużo nauczyć, różnych nazw, różnych rzeczy. I po polsku i po łacinie, więc to była po prostu taka niesamowita pamięciówka. To zajmowało dosyć dużo czasu, a asystenci bardzo rzetelnie nas odpytywali. Budynek, który do tej pory stoi na rogu I Armii Wojska Polskiego i...

Czytaj więcej

Wykładowcy Akademii Medycznej WideoTekst

Z tej starej gwardii był profesor Rożenek, to był szef [Zakładu] Anatomii Patologicznej. Bardzo fajny starszy pan, który każdy swój wykład kończył slajdem z jakiejś Szwajcarii, Norwegii, bądź innej Szwecji, gdzie jeździł na wakacje. Pokazywał nam uroki Europy. Był profesor [Jarosław] Bilewicz-Stankiewicz, który z kolei chodził z dwoma psami. U niego egzamin z fizjologii wyglądał w ten sposób, że psy siedziały gdzieś koło niego i była taka legenda, że nie daj Boże, jak człowiek wejdzie, a ten pies warknie. To...

Czytaj więcej

Pomysł na specjalizację WideoTekst

Pomysł na specjalizację wziął się właśnie z wyjazdu do Francji. W [19]78, bodajże, roku, już byłem wtedy po czwartym roku studiów, pojechałem do Heleny Zamoyskiej, która mieszkała na południu Francji koło Tuluzy. Ponieważ była profesorem slawistyki, na Uniwersytecie w Tuluzie, oczywiście miała bardzo szerokie kontakty i znała również bardzo wielu profesorów z wydziału medycznego. Kiedyś mówi do mnie: „Mirek jak chcesz, to możemy tam zajechać, zobaczyć jak wyglądają te kliniki francuskie” Rzeczywiście, było parę takich wizyt, zupełnie prywatnych, aż jeden...

Czytaj więcej

Rozrywka studencka Tekst

Ogólnie rzecz biorąc, to spora część osób chodziła do kina. Niewielka grupa do teatru i filharmonii, ale to naprawdę niewielka. Największa grupa chodziła na dyskoteki, które były wtedy już w zasadzie wszędzie. A tak poza tym to były zajęcia własne typu poker bądź brydż, bądź towarzyskie spotkania przy piwie. Słuchało się tam jakiejś muzyki. Oczywiście, jak powstał Zespół Pieśni i Tańca to tam też część ludzi się zaangażowała, jak powstał chór, to część osób śpiewała. A, i ten kabaret „Bez...

Czytaj więcej

Obóz wojskowy Tekst

Po studiach, po szóstym roku mieliśmy obóz wojskowy. My, mężczyźni, ponieważ panie kończyły wtedy ten kurs na żołnierza zaliczeniami w trakcie studiów. Natomiast wszyscy zdolni do noszenia broni byli skoszarowani na dwa miesiące w wybranym przez wojsko terenie. I to zwykle byli mężczyźni z kilku Akademii Medycznych, bo wtedy nie było Uniwersytetów [Medycznych], tylko Akademie. Tworzyli jeden obóz, oczywiście wszystko w mundurach tak jak trzeba. To było prawdziwe wojsko, łącznie ze strzelaniem i bieganiem po lasach. Tak, że w ten...

Czytaj więcej