Jadwiga Królikowska - relacja świadka historii z 3 marca 2009
Jadwiga Królikowska opowiada o przedwojennym i okupacyjnym Janowie Lubelskim.
Jadwiga Królikowska opowiada o przedwojennym i okupacyjnym Janowie Lubelskim.
Pogrzeb to widziałam nie jeden raz. Przechodzili koło szkoły. Nieśli na takich noszach. Dwóch Żydów z przodu, dwóch z tyłu i ta cała rodzina z tyłu jeszcze szła. Nakryte było to. I nieśli daleko, z półtora kilometra.
Widziałam jak ich wszystkich strzelali w wojnę. Jak Niemce tylko weszły to myśmy polecieli, co oni będą robić z tymi ludźmi, [których] prowadzili przez ulice [na kirkut]. Lecieliśmy za nimi. To położyli ich tak równo, dzieci i starszych, matki, ojce i dzieci. I tak wszystkie głowy równo były. Nogi to już jak któryś tam, według wzrostu były krótsze, dłuższe. A głowy to wszystkie równe. I tak strzelali. Serie puścili po tych Żydach. I później wszystko w dół. Ale najpierw dół...
Zapamiętam jak uciekaliśmy do lasu. Ja wtedy miałam 9 lat. Mama nam, na Siewną, na święta, upiekła bułki. Tatuś był strażakiem, poszedł gasić pożar, a myśmy lecieli do lasu wszyscy. Przez wodę, przez rowy, przez łąki, do lasu. Mama miała dziecko dwutygodniowe. I dawała pierś. Dzieci krzyczały, pięcioro nas było. A ludzie krzyczą „Nie krzycz, bo...”. A te samoloty tak jechały przez ten las. „Przytul dziecko, żeby nie krzyczało”. Bo samolot usłyszy. Także, nie było to za wesoło.