Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Program Historia Mówiona realizowany jest w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” od 1998 roku. Polega on na rejestrowaniu, opracowywaniu oraz upowszechnianiu relacji mówionych dotyczących Lublina i Lubelszczyzny od dwudziestolecia międzywojennego do czasów współczesnych.

Teatr NN

Alicja Dryglewska-Romaniszyn - relacja świadka historii z 12 czerwca 2018

Wychowałam się na Konstantynowie WideoTekst

Mieszkałam od urodzenia w Lublinie. To była dzielnica Konstantynów, obok Poczekajki. Rodzice moi początkowo wynajmowali domek i około 1958 roku przeprowadziliśmy się już do wybudowanego domu. To był mały domek, parterowy, ale własny, na ulicy Romanowskiego. Tam się wychowałam, w pobliżu była szkoła 4- klasowa. Znajdowała się ona przy obecnej alei Kraśnickiej, przy Poczekajce, to było w domu nauczycielki. Rodzina mieszkała na piętrze, a na parterze była część przeznaczona na szkołę i tam odbywały się lekcje. Z tego, co pamiętam,...

Czytaj więcej

Dzieciństwo Tekst

Mama moja urodziła się pod Lublinem. To jest Żabia Wola, Pszczela Wola, niedaleko za Dąbrową, czyli blisko Lublina w tej chwili. Tylko że wtedy to było daleko, bo nie było drogi, nie było dojazdu. Natomiast ojciec mój pochodzi z Kresów. Urodził się na terenie obecnej Białorusi. W czasie wojny został schwytany w łapance w Nieświeżu i wywieziony na roboty do Niemiec. Tam przebywał do zakończenia wojny. Pracował w fabryce pod Berlinem, a następnie u bauerki. To były okolice Głogowa, w...

Czytaj więcej

U nas się nie przelewało WideoTekst

U nas nie przelewało się w domu nigdy. Mięso było dla ojca. Raz w tygodniu, ewentualnie dwa razy było danie mięsne dla wszystkich. A tak jak była zupa, mięso było dla ojca. Poza tym dużo było dań mącznych: kluski, pierogi, naleśniki. Nabiał był, ser. U nas zawsze w domu było masło. I ja uważałam, że jak masło jest w domu, to u nas nie ma biedy. Bo mnie się zawsze bieda kojarzyła z margaryną, u znajomych, gdzie było ciężko, tam...

Czytaj więcej

Dom rodzinny WideoTekst

Były trzy pokoje i kuchnia. Lekcje albo się odrabiało w kuchni, albo się odrabiało w pokoju. Ja zawsze miałam swoje miejsce, które lubiłam, przy okrągłym stole w kuchni i obok było miejsce mojego ojca. A tak, kto gdzie usiadł, tam siedział. Pokoje miały około dwudziestu metrów. Jak były urządzone? Łóżko było, czy tapczan, stół, biblioteczka, dużo książek u nas było, bo mama lubiła bardzo czytać, zresztą my też. Mama ogromną ilość książek przeczytała w swoim życiu. Toaletka była w jednym...

Czytaj więcej

Trumna na zapas WideoTekst

Obok nas był sąsiad Osadczuk, który był stolarzem i robił trumny. Miał córkę i syna, ale to były ode mnie osoby starsze. Syn miał swoich dwóch synów, czyli wnuków tego stolarza – Jarka i Marka. Jeden z nich przyszedł kiedyś do mojej mamy i mówi: „Pani Sulatycka, pani sobie kupi trumnę”. A mama mówi: „A po co mi trumna?”. „Oj, wyniesie se pani na strych i kiedyś się pani przyda…” Mama mówi: „Po co?”. „Później podrożeją, a tak pani będzie...

Czytaj więcej

Cegielnia na Zimnych Dołach WideoTekst

Wiem, że leżały poukładane cegły takie do wypalania i były cegły wypalone. Ta cegielnia dosyć dawno przestała funkcjonować, bo ja pamiętam, że funkcjonowała jeszcze, ale nie powiem jak długo. Znajdowała się, jak kończyły się Zimne Doły, w stronę ulicy Wojciechowskiej. Wydaje mi się, że jej resztki widać od ulicy Wojciechowskiej, bo tamtędy jeszcze się szło na Lipniak, ale nie przy samej cegielni. Tam był strumyk, który wysechł później. Ale od nas jak się szło na Lipniak, to właśnie przez ten...

Czytaj więcej

Miałam szczęście do nauczycieli WideoTekst

Moja szkoła przy alei Kraśnickiej była w piętrowym domu i on stoi do dzisiaj. Mnie uczyła tylko pani Wójtowicz. To była bardzo dobra nauczycielka, uczyła matematyki, polskiego i kaligrafii. Później uczyła jeszcze pani Kazimiera Górska, ona przyjeżdżała gdzieś z okolic ulic Weteranów, Czwartaków. I jeszcze uczyła jedna nauczycielka, nie wiem, czy Ferenc się nie nazywała. Więcej tu nie było nauczycieli. Czasami nawet się uczyło w klasach łączonych, jak nauczyciel się rozchorował, a lekcje musiały się odbyć, to się drzwi otwierały...

Czytaj więcej