Nad brzegiem Bystrzycy można było jeszcze nie tak dawno temu zobaczyć wierzby, stanowiące typowy element nadrzecznego krajobrazu.
Julia Hartwig:
„Niesamowite postaci przybierane przez to drzewo sprawiły, że ludowa wyobraźnia od bardzo dawnych czasów włączyła wierzby w krąg guseł i nieczystych duchów. Jest bowiem w wierzbach rozmaitość kształtów i postur ogromna: jedna przygarbiona, z rozczochraną koroną liści, jak stara wiedźma – zamawiaczka, inna jak zreumatyzowana starucha o powykręcanych członkach, z pokracznymi naroślami wzdłuż chropowatego pnia, jeszcze inna z dziuplą na przestrzał, jak jednooki cyklop, niechętny światu, i znów inna – pusta górą jak tuba z kory, z której rozlega się nocą
pohukiwanie, nie mówiąc już o tej, która wywrócona kiedyś przez burzę, rośnie teraz głową zaryta w ziemię, z korzeniami sterczącymi w niebo, igrając sobie z naturalnego porządku.”
W wielu „lubelskich” fotografiach jej brata Edwarda Hartwiga, wierzby są ich głównym motywem.