Wydawać by się mogło, że kategoria szkoły poetyckiej Józefa Czechowicza na dobre zadomowiła się w historii polskiej literatury jako istotne zjawisko w dziejach Drugiej Awangardy, ewentualnie tzw. awangardy lubelskiej. Za reprezentantów tej szkoły uchodzą twórcy z towarzysko-artystycznego kręgu, jaki w latach trzydziestych funkcjonował wokół Czechowicza, a do którego zalicza się stosunkowo szerokie i bardzo w gruncie rzeczy zróżnicowane grono poetów.
Poezja
Izabela Gelbard (por. Czajka), potocznie nazywana „Czajką”, którą przed wojną pamiętano przede wszystkim z powodu finezyjnych ról, jakie odgrywała w świecie artystycznej Warszawy (a także w samej literaturze – jako Panna Leopard z Wspólnego pokoju Zbigniewa Uniłowskiego czy Hela Bertz Pożegnania jesieni Stanisława Ignacego Witkiewicza). Po wojnie Czajka wyrosła na poczytną autorkę beletryzowanych wspomnień i powieści podróżniczych, z której przy różnych okazjach dworowano, ale która sama także dostarczała znajomym okazji do żartów i śmiechu. Jej najróżniejsze wygłupy, przypominane m.in. we Wspomnieniach przez Wilhelma Szewczyka, dają wyobrażenie o okolicznościach, w jakich tuż po tym, jak pisarka osiedliła się w Katowicach, postanowiła opublikować właśnie w tym, obcym dla niej mieście, swój debiutancki tomik.
Jeżeli już ktoś wspominał o języku moich wierszy, to z zasady zarzucał mu zbitki dźwiękowe, szorstkość, chropawość. Miał rację, tylko że ja się tego stwierdzenia nie boję, odwrotnie, uważam, że rejestruje ono pozytywne wartości mego pisarstwa.Język polski ulubił sobie zgłoski szeleszczące.
Czy muzyczne piękno to tylko melodia? Wszystko w rzeczywistości może być jego materiałem.
Z szeptu i chrzęstu też można budować konstrukcję dźwiękową, która będzie dziełem sztuki, będzie piękna. Nasz język te elementy wybrał jako podstawę swojej brzmieniowej wizji, dlaczego ja jako poetka miałabym nie być mu wierna? Czemu miałabym pracować przeciw jego zasadom – wybierając i wyszukując rozlewne samogłoski – tak dla niego nietypowe?
Przeciwnie, podoba mi się bardzo jego bogaty chrzęst, przypomina mi zawsze pole złotego dojrzałego zboża uginanego wiatrem.
Oby moje wiersze podobnie szeleściły.
-Anna Pogonowska, "Tylko wierszem"(fragment)
Julian Wołoszynowski przez całe swoje życie (1898 –1977) miał w polskiej literaturze opinię outsidera. Po kolejnych publikacjach jego prozy bywało o nim głośno, ale nigdy nie ustabilizowało się w krytyce jakieś trwalsze zainteresowanie jego twórczością.
Poetą się, jak wiadomo, nie jest, ale bywa. Powiedzmy: od czasu do czasu. Stąd liczne cierpienia i właściwe poetom wieczne napięcie wewnętrzne. Czekają na wiersz, jak astronom czeka na upadek meteorytu. A ten spada tymczasem całkiem gdzie indziej – albo wtedy, gdy się akurat pucowało teleskop. Albo nie przylatuje w ogóle.
- Eliza Kącka, Posłowie(fragment)
"Najwybitniejszy zbiór wierszy Bogdana Ostromęckiego zatytułowany Cedr ukazał się na początku 1982 roku, a więc w trzy lata po śmierci autora. Książka wyszła w twardej okładce, co było wówczas swego rodzaju ewenementem(...) Właśnie trwał w najlepsze, a właściwie w najgorsze, stan wojenny. Zapałka paląca się na czarnej okładce i płonące świece na czarnych wyklejkach – idealnie oddawały i oddają do dzisiaj opresyjną i depresyjną atmosferę tamtego ponurego, beznadziejnego i przytłaczającego czasu."
- Janusz Drzewucki
Na ironię losu zakrawa, że pierwszy w Polsce wybór wierszy Władysława Chodasiewicza ukazuje się dopiero w 130 rocznicę urodzin autora i w 77 rocznicę jego śmierci, jak również to, że wychodzi on w Bibliotece Zapomnianych Poetów. W Rosji Chodasiewicz od dawna stawiany jest na równi z największymi poetami XX wieku, obok Achmatowej, Cwietajewej, Mandelsztama i Pasternaka. W czasach, kiedy w Związku Radzieckim jego nazwisko na prawie 50 lat wymazano z kart historii literatury, w Polsce, zarówno przedwojennej, jak i powojennej, jego wiersze były wielokrotnie tłumaczone i publikowane w pismach literackich i antologiach poezji rosyjskiej.
-Zbigniew Dmitroca, Wstęp (fragment)
Poeta urodzony w Będzinie, autor „żydowskich trenów” jak pisał o nim Natan Gross, to człowiek o tragicznym życiorysie.
Od dziecka walczący o równość, już z gimnazjum wyrzucony za działalność komunistyczną, wielokrotnie więziony za obronę praw robotników. Podczas wojny przebywał w getcie w Będzinie, a później w obozach koncentracyjnych. W 1968 roku wyjechał do Izraela. Nigdy już Polski nie odwiedził, bo jego ojczyzna odmawiała poecie wizy.
Wiersze Szemplińskiej ostentacyjnie jarmarczne, przegadane, neurotyczne, fanatyczne, przywodzące na myśl gombrowiczowskie próby zilustrowania emocjonalnej niedojrzałości swoich bohaterów. Ceną za literackie brewerie było w przypadku Szemplińskiej – artystyczne osamotnienie.
Wiersze Karpińskiego utrzymane w poetce normatywnej, stroniące od modnych w dwudziestoleciu – awangardowych rozwiązań, nie zdobyły uznania w naukowych kręgach i ostatecznie nie zapisały się świadomości czytelników na dłużej. Liryka Karpińskiego oparta jest przede wszystkim na kontraście pomiędzy sielską wizją wsi a przerażającym miastem.
Indywidualność artystyczna Słuckiego determinowana jest przez tradycję romantyczną oraz przez awangardowe poszukiwania nowych form poetyckich. Ze względu na postawę przychylną komunizmowi poeta wymazany z mapy powojennej poezji polskiej.
Wiersze Piętaka nie pozwalają zamknąć się w gotowej kliszy krytyczno – literackiej. Uważna lektura tej liryki każe szukać jej powinowactwa z malarstwem polskich kapistów: Józefa Czapskiego czy Piotra Potworowskiego.
Pomer jest poetą dwóch kultur – polskiej i żydowskiej. Tworzył głównie w okresie dwudziestolecia międzywojennego. W jego utworach znaleźć można echa fascynacji liryką Tuwima. Niniejszy wybór ma przede wszystkim unaocznić jak różnorodna jest to twórczość w zakresie tonacji i tematyki. Wiersze te wciąż oczekują na odkrycie i historycznoliteracką refleksję.
Na wybór wierszy polskiej poetki łotewskiego pochodzenia składają się przede wszystkim śmiałe erotyki. Źródeł tej poezji należy szukać w gorączkowej i migotliwej liryce Juliusza Słowackiego. Daukszta jest poetką wciąż praktycznie nie odkrytą.
Wiersze Śpiewaka, mimo że czerpiące z osiągnięć rosyjskiej awangardy są świadectwem nieufnego stosunku do nadużywania słów. W swojej liryce Śpiewak skupia się na napięciach wynikających z relacji przyroda – człowiek. Pomimo pochlebnych opinii ówczesnej krytyki, poeta pozbawiony należytego mu miejsca na mapie polskiej poezji XX – wiecznej.
Autor kultowego „Misia Uszatka” jako poeta niedoceniony i pominięty. Jego wiersze utrzymane w poetyce regionalistycznej, skupiają się przede wszystkim na obrazowaniu skonkretyzowanej natury oraz topografii wołyńskich miasteczek i wsi.
Niewiele możemy powiedzieć o Albinie Dziekońskim, ale to co wiemy jest osobliwie znaczące. Są to jakby epizody nienapisanej powieści. Młody ziemianin, urodzony w 1892 roku w Piotrowiczach w powiecie kobryńskim, po maturze zdanej w Rydze wyjechał na studia rolnicze do Belgii, które miały go przygotować do gospodarowania w zapisanym mu majątku Mogilowce w powiecie wołkowyskim, w dzisiejszej Białorusi. Naukę przerwał i, zagrożony gruźlicą, wyjechał do sanatorium w Davos, w Szwajcarii, krótko studiował romanistykę w Lozannie, by nie oddalać się od czarodziejskiej góry. I tak jak Hans Castorp, w chwili wybuchu Wielkiej Wojny, w 1914 roku wrócił do kraju, gdzie został wcielony do armii rosyjskiej.
Tadeusz Józef Hollender urodził się w Leżajsku. Tu, jako dziecko, widział pierwszą wojnę światową, tu przeszedł front. Doświadczenie to okazało się, jak można sądzić, zasadnicze w życiu przyszłego poety – był to paskudny katalizator, odpowiedzialny za niemałą część przyszłej twórczości, za stosunek poety do świata i jego postawę obywatelską. Zobaczył wówczas, czym jest mord, i czym jest ludzkość.
Henryka Łazowertówna urodziła się w 1909 roku w Warszawie. Studiowała polonistykę na Uniwerystecie Warszawskim, gdzie jej debiutancki wiersz Stara Panna został nagrodzony. Publikowała swoje teksty w pismach "Droga" i "Pion". Zginęła w Treblince w 1942 roku mając zaledwie 33 lata.
Lucjan Szenwald urodził się w Warszawie 13 marca 1909 roku. Debiutował wierszem Widok Pytagory na łamach szkolnego czasopisma „Pochodnia”, którego był współredaktorem jako członek grupy literackiej My, założonej razem z Romanem Kołonieckim. Tam publikował przekłady z języka angielskiego. W międzyczasie uczył się greki i rozwijał grę na pianinie. W 1925 miał miejsce jego właściwy debiut, ogłosił w „Skamandrze” wiersz Przybierający księżyc; z pismem był związany do 1926 roku. W 1926 roku rozpoczął naukę na Uniwersytecie Warszawski, gdzie studiował filologię klasyczną, której nie ukończył. W tym samym czasie związał się z grupą poetycką Kwadryga (1928 -1930). Należał wówczas do Koła Polonistów i do Organizacji Młodzieży Socjalistycznej (OMS) „Życie”.
- fragment Noty biograficznej