Przy kieliszku i szklance… żałosny koniec wesołej libacji
Jan Skowronek pił z kompanami piwo w podrzędnej knajpce. Po pewnym czasie doszło do bijatyki. Kompan pana Jana uderzył go z całej siły w głowę, zadając mu ranę w potylicę. Reszta kompanji rozdzieliła powaśnionych i zlikwidowała zajście.