Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Historia Lidii Krynickiej - Kirowka (obwód winnicki)

Składająca relacjęBezpośredni odnośnik do tego akapitu

Lidia Krynicka, ur.12.02.1930, Kirowka (obwód winnicki) 

Moja rodzina mieszkała na wsi Kirowka (obwód winnicki), tam się urodziłam. W rodzinie razem ze mną było troje dzieci. Kiedy zaczęła się wojna, moja starsza siostra Maria była na studiach w Winnicy i mieszkała w jednej rodzinie. Gospodarz tej rodziny poszedł na front i potrafił do obozu, ale w jakiś sposób udało mu się stamtąd uciec. Kiedy wrócił do Winnicy, to miasto już było okupowane przez Niemców, więc nie mógł wrócić do swojego mieszkania. Mój ojciec zabrał go z żoną do siebie.

Wtedy ojciec już ukrywał jedną rodzinę żydowską o nazwisku Szuster. Żona miała na imię Sofia, mąż Misza, jego siostra Sonia i dwójka dzieci, których imienia już nie pamiętam. Chata u nas była duża, składała się z dwóch części. W jednej mieszkała babcia i ta rodzina. Oni mieszkali u nas półtorej roku.

Obok chaty były rzeka i las, gdzie wieczorami, kiedy nikt nie wiedział, można było wychodzić. Ojciec troszczył się o nich, kupował wszystko, czego potrzebowali. Misza był świetnym krawcem i ludzie przychodzili do niego zamawiać różne rzeczy. Ale ci ludzie naprowadzili policję. Kiedy mój ojciec dowiedział się, że do naszego domu idzie policja za Żydami, to odprowadził ich do innej wsi - Czerwonej Trybunowi, żeby tam ukryć tą rodzinę. Ale tam szef rady gromadzkiej, który pracował dla Niemców, wytropił ich i wystrzelał w życie.

Było nawet tak, że ludzie wydawali swoich sąsiadów. Policjanci chodzili i zabierali ludzi do Niemiec do pracy. Tak i ja straciłam swojego ojca. Niemcy chodzili po wsi i wypędzali ludzi z własnych domów, a potem burzyli te chaty. Tak jednego razu na całej wsi zrobili w noc przed Bożym Narodzeniem.

 

Історія Лідії Степанівни Криницької , с. Кіровка Вінницької обл.Bezpośredni odnośnik do tego akapitu

Дата народження:Bezpośredni odnośnik do tego akapitu

12.02.1930 р.н., с. Кіровка Вінницької області

Моя сім'я жила в с. Кіровка Вінницької області, там я і народилася. В сім'ї було троє дітей, разом зі мною.

На той момент, коли почалась війна, моя старша сестра Марія вчилась у Вінниці і жила на квартирі в одній родині. Її хазяїна забрали на фронт і він попав у полон, але якимось чином йому вдалось втекти із полону. Коли він повернувся до Вінниці, то вона вже була окупована німцями, тому він не міг повернутись до своєї домівки. Мій батько прихистив його з дружиною в себе, де вже переховував одну родину євреїв. Прізвище тих євреїв було Шустер, дружина Софа, чоловік Міша, ще його сестра Соня та двоє дітей, ім'я яких вже й не пам'ятаю. Хата в нас була велика - на дві половини, в другій половині жила бабуся, там вони і переховувались півтори роки. Біля хати були річка і ліс, куди вечорами, коли ніхто не бачив, ті, що переховувалися, виходили гуляти. Батько дбав про них, купував усе необхідне. Батько тієї єврейської родини - Міша був гарним кравцем і люди ходили до нього і шили речі. Але ті люди, які приходили до нього і навели поліцію. Мій батько дізнався що йдуть до нашої домівки за євреями і встиг їх переправити до іншого села - Червоної Трибунівки. Але там голова сільради, який працював на німців, вистежив їх та перестріляв в колосках жита.

Було навіть таке, що люди здавали своїх сусідів, ходили поліцаї і забирали людей до Німеччини. Отак я і втратила свого батька.

Бувало, німці ходили селом та виганяли людей з власних домівок, а потім руйнували ті хати. Так раз по усьому селі у ніч перед Різдвом зробили.