Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Młyn nad Wieprzem

W Szczebrzeszynie nad Wieprzem od niepamiętnych czasów stał stary młyn. Pracował w nim jedynie wiekowy młynarz, a mimo tego, że zamówień było zawsze bardzo dużo, realizowane one były zawsze na czas. Zboże młynarz przyjmował w południe, wtedy też oddawał mąkę, jednak sam młyn pracował tylko w ciągu nocy. Było coś dziwnego i tajemniczego w tym miejscu i samym gospodarzu. Wieczorami w pobliżu młyna słychać było jęki i zawodzenia, a nieszczęśnicy, którzy w nocy zapuścili się w jego okolice, nie często wracali do własnych domostw, tracąc życie w ciemnych nurtach rzeki. Tajemnicę tego miejsca wyjaśnił pewien gospodarz z odległej wioski, który podczas burzowej nocy przejeżdżał w pobliżu młyna i postanowił poszukać schronienia w domu młynarza. Wszedł doń bez uprzedzenia i wtedy zobaczył jak piekarzowa rzuca podpłomyk na zapiecek. Rzucony podpłomyk natychmiast powrócił a z zapiecka rozległy się straszne wrzaski i piski, ukazały się też czarne rogate głowy czartów. Kolejny rzucony podpłomyk uciszył diabelskie towarzystwo. Jak wyjaśniła przerażonemu podróżnemu zmieszana małżonka piekarza, rzucając pierwszy placek pomyliła się i zaserwowała podpłomyk z solą, której diabły bardzo nie lubią. To wywołało rwetes i niezamierzone ujawnienie tajemnicy. Jasnym się stało, ze stary młynarz nie pracował sam, nocami pracowały dla niego czarty. Gdy zmarł diabły zabrały nie tylko jego duszę ale i ciało na wzgórze Czubatka a stamtąd już bezpośrednio do piekła. Podobno do dziś w miejscu starego młyna, w wietrzne, bezgwiezdne noce można usłyszeć skrzypienie młyńskiego koła, dlatego i obecnie to miejsce omijane jest z daleka.

Słowa kluczowe