Poeta Bokser
Józef Łobodowski był poetą rewolucyjnego buntu, przepełnionym marzeniem zmieniania świata na lepsze.
Jego notę biograficzną sporządził Czechowicz:
„Józef Łobodowski urodził się 19 marca 1909 roku w Purwiszkach na Suwalszczyźnie. Ojciec Polak był oficerem w armii rosyjskiej. Wczesne dzieciństwo poety upłynęło w Lublinie. (…) Tu poeta ukończył Gimnazjum im. Hetmana Zamoyskiego, tu również zaczął pisać. Studia na Uniwersytecie Lubelskim przerwała relegacja. Odtąd następuje szybko radykalizacja ideologiczna, której wyrazem są publikacje poetyckie i publicystyczne. Poeta redagował: »Trybunę«, »Barykady«, »Dźwigary«. Konfiskaty i procesy, w których ratował go kolega poeta Konrad Bielski, przecinały krótkie żywoty tych pism. W roku 1937 Łobodowski otrzymał Nagrodę młodych P.A.L-u [Polska Akademia Literatury]”.
Przełomowy dla twórczości Łobodowskiego był tomik O Czerwonej krwi, który wyszedł w 1932 r. Składał się z rewolucyjnych utworów, wyrażających bunt poety przeciw niesprawiedliwemu porządkowi społecznemu. Wiersze były zainspirowane m.in. twórczością Włodzimierza Majakowskiego. W „rewolucyjnym” okresie swojego życia Łobodowski pod wieloma względami przypominał rosyjskiego poetę. Pisze o tym autorka jego biografii Irena Szypowska: „Kilkanaście lat wcześniej tak samo [jak Łobodowski po Lublinie] po Odessie chodził dwudziestoletni Włodzimierz Majakowski, wywołując niechęć, oburzenie i lęk „porządnych obywateli”, niemogących spokojnie patrzeć na jego prowokacyjne zachowanie, złe maniery, zepsute zęby, brudne paznokcie, żółtą futurystyczną koszulę i nadmierną pewność siebie. Ale młodzi urządzali mu huczne owacje, gdy krzyczał: „Rozwalamy wasz stary świat!”.
Podobna atmosfera skandalu, ekscytacji, uwielbienia, a także czujności (ze strony policji) towarzyszyła Łobodowskiemu, gdy czytał swe wywrotowe wiersze i prowokował zachowaniem odbiegającym od przyjętych konwencji”.
Tomik O czerwonej krwi wywołał interwencję prokuratora, co skończyło się decyzją sądu o konfiskacie nakładu.
Wobec lewicującego autora wszczęto proces sądowy. Mimo że poety nie skazano na karę więzienia, to Łobodowski został wydalony z KUL, gdzie był studentem.
Poeta skonfiskowany
W 1932 r. Czesław Miłosz w artykule „Lublin żyje” zwrócił uwagę na młodego poetę: „Łobodowski jest wyjątkowo poważnym pisarzem [...] ten człowiek głosem ochrypłym od agitatorskiego wrzasku mówi do nas przejmująco i przekonująco (…). Józef Łobodowski – to enfant terrible Lublina. Z tych szczupłych informacji, jakie mamy o jego postaci, możemy już wywnioskować, że cichutkie i bogobojne miasto niemało ma zmartwień z powodu brzydkich postępków poszumliwej Łobody. Poeta, działacz polityczny, redaktor »Kuriera Lubelskiego«, autor odezw i plakatów – tyle funkcji życiowych wystarcza w zupełności do zakwalifikowania ich posiadacza jako wariata i »typa, który się rzuca«”.
W tym okresie poeta prowadził niezwykle aktywną działalność wydawniczą, redagując proletariackie pisma „Trybuna”, „Barykady”, „Dźwigary”, bardzo często konfiskowane ze względu na ich lewicowy charakter. Bilans wyroków, jakie ciążyły na poecie w związku z jego działalnością wydawniczą w latach 1932-1934, jest „imponujący”. Dziesięć konfiskat, jeden areszt zakończony zwolnieniem za kaucją, blisko miesięczny pobyt w więzieniu wojskowym. Zaczęto go nawet nazywać „poetą skonfiskowanym”.
Chuligan
Łobodowski pisał wiersze, organizował imprezy poetyckie, zajmował się publicystyką i wydawaniem różnych periodyków, ale rozpierał go też temperament awanturnika. Bano się wchodzić mu w drogę. Toczył nawet walki bokserskie na deskach lubelskiego kina „Corso”. Do legendy przeszły jego bójki z młodymi endekami, studentami KUL-u. W 1937 roku wytoczono poecie dwa procesy: jeden o wszczęcie awantury na dancingu, a drugi o zerwanie po pijanemu szyldu ze ściany Komendy Policji przy ulicy Staszica.
Wacław Gralewski: „Niski, krępy, silnie zbudowany, o profilu boksera, choć trochę asymetryczny, łączył w sobie cechy intelektualisty z temperamentem chuligana. Tkwiło w nim jakby dwóch ludzi – poetę podjudzał awanturnik. (…) Rzutki, energiczny, zdolny do pracy i dużych wysiłków, dysponował naprawdę kozackim zdrowiem i wytrzymałością”.
Anna Kamieńska: „[Łobodowski] szedł przez całą szerokość Krakowskiego Przedmieścia, jakiś ogromny, kanciasty, jak mi się wydawało, dziki i kudłaty. Ludzie ustępowali mu z drogi. Miał wygląd boksera”.
Zerwanie z komunizmem
Odejściu od komunizmu towarzyszyło wydanie przez poetę w roku 1935 (druk „Popularna”, ul. Żmigród) tomu wierszy Rozmowa z Ojczyzną. W tym samym roku Łobodowski opublikował także tom przekładów wierszy poetów rosyjskich U przyjaciół (znalazły się w nim utwory m.in. Majakowskiego), również drukowany w „Popularnej”. W 1936 r. jego zbiór Rozmowa z Ojczyzną został zgłoszony do najbardziej prestiżowego literackiego wyróżnienia w kraju – Nagrody Polskiej Akademii Literatury. Nagrodę tę poeta otrzymał w roku 1937.
Ataman Łoboda
Po zerwaniu z komunizmem Łobodowski bardzo mocno zaangażował się w sprawy ukraińskie. Ukraina stała się dla niego drugą ojczyzną, ojczyzną z wyboru. Marzył o przyjaźni pomiędzy narodami polskim i ukraińskim. Fascynacja Ukrainą była spowodowana tym, że jego ojciec uważał się za potomka spolonizowanego rodu kozackiego, noszącego nazwisko Łoboda. Dlatego w kręgu lubelskich przyjaciół poetę nazywano „atamanem Łobodą”. Łobodowski stał się jedną z najbardziej zasłużonych osób w budowaniu mostów porozumienia pomiędzy Polską i Ukrainą. Jego życiorys i dorobek twórczy wpisują się w jagiellońską tradycję, tak mocno związaną z naszym miastem.
Zmarł w roku 1988 w Madrycie jako emigrant. Prochy poety przewieziono do Lublina, na cmentarz przy ulicy Lipowej.