Chcemy w tej gazecie wskrzesić i pokazać „ducha wolności”, jaki panował w Lublinie przez ostatnich 100 lat. To dzięki niemu wielu młodych ludzi tu mieszkających „miało parę” i „ciśnienie” do angażowania się w ważne sprawy, ale też realizowania swoich marzeń i zmieniania świata.

 

Chcemy w tej gazecie wskrzesić i pokazać „ducha wolności”, jaki panował w Lublinie przez ostatnich 100 lat. To dzięki niemu wielu młodych ludzi tu mieszkających „miało parę” i „ciśnienie” do angażowania się w ważne sprawy, ale też realizowania swoich marzeń i zmieniania świata.

 

Teatr NN

Otwarta Brama [7] Zobaczyć to, co niewidoczne. Lublin, którego nie ma

Mieszkam od lat na Starym Mieście w Lublinie. I często zastanawia mnie owa pustka wokół Zamku, na błoniach, na placu Zamkowym. Wiem, mieszkali tu Żydzi wymordowani w czasie Holokaustu. Ale ta pustka czasami mnie dopada.

Tomasz Dostatni OP

Najczęściej wcześnie rano, gdy wychodzę i mam wrażenie, że za chwilę obudzi się miasto. Wyjdą licznie z bram i zaułków. Ubrani w chałaty, z brodami, ale i noszący się po naszemu, zasymilowani. Ktoś powie – minęło 75 lat, kilka pokoleń. Nikt już prawie nie pamięta tamtego Lublina. To prawda. Ale i nieprawda.

Andrzej Stasiuk w swojej książce „Wschód” pisze o Lublinie, o moim już Starym Mieście: „Na Lubartowskiej, na dworcu, spacerując z wózkami po błoniach u stóp Zamku, biegając w dresach. Czy to się tak bardzo różni od noszenia ubrań po nich? Wsuwać ręce w rękawy, wsuwać ciało w miejsce ich ciał w przestrzeni. Gdzie jest granica między szabrem, koniecznością a oczywistością? Nie do rozstrzygnięcia. Cudze, niczyje, moje. »A co? Miało tak leżeć? A co? Miało tak stać?«. Więc weszliśmy w ich życie, nie dzieląc ich losu, bo któż by chciał albo śmiał. Żyjemy na zgliszczach, mamy zwęgloną, martwą pamięć. Pustą.

Więc Lubartowską w dół i potem znów na dworzec. W kółko. Żeby patrzeć na ludzi, którzy wypełniają tę przestrzeń nie do wypełnienia. Są zziębnięci i cisi. Stoją oddzielnie. Młodzi czasem razem. Nie piszę o Żydach. Piszę o nas. O tych, którzy zostali. O tym, że wypełniliśmy przestrzeń, z której zniknęli. Że swoim życiem próbujemy wypełnić miejsce po ich życiu. (...)

Weszliśmy do cudzych domów i w szafach rozkładaliśmy nasze rzeczy. Mówiliśmy: »To są niczyje domy, niczyje szafy« i układaliśmy nasze rzeczy. Patrzyliśmy przez cudze okna, myśląc, że to jest nasz widok. A skrywał miliony cudzych spojrzeń, które zostały zwęglone i niewidzialny popiół spadł na nasze dni”. Tak. Wędrowcy, przejeżdżający przez Lublin, opisują ową pustkę, która zaskakuje, gdy pierwszy raz wejdzie się w te ulice, zaułki. My się już „przyzwyczailiśmy”.

Ale można też próbować inaczej patrzeć, tak, jak proponował Władysław Panas już w pierwszych słowach swojego „Oka cadyka”. „Alef* Dopiero z nieba – i tylko z nieba – widać tę przenikliwą osobliwość Miasta. Z nieba, czyli z góry, z pewnej wysokości. To, o czym mówię, może zobaczyć każdy bez wyjątku, każdy, kto ma oczy do patrzenia, ale pod warunkiem, że będzie patrzył z niebieskiego punktu widzenia. Z ziemi nic nie widać. Chociaż, to fenomen tajemniczy i nieprawdopodobny, pewnie mistyczny, jest całkowicie postrzegalny zmysłowo. Po prostu: widoczny gołym okiem. Trzeba tylko oderwać się od ziemi i unieść ciało i duszę – choćby samą duszę – ku niebu, do górnego świata. Trzeba posłuchać poety, gdy mówi: »słuchaj rad / wewnętrznego oka«. W ostateczności można posłużyć się fotografiami wykonanymi z lotu ptaka. Objawi się wówczas niezwykły obraz, nie mam wątpliwości, największa osobliwość Miasta. Obraz wstrząsający. Już teraz wyprzedzający. Już teraz powiem... że jest to czysta epifania Enigmy... że będziemy mieli do czynienia z wielką »intrygą Nieskończoności«.”

Tyle Panas, próbujący opisać doświadczenie „Oka cadyka” – co to takiego, proszę zapoznać się z tym tekstem. Jednym z najpiękniejszych napisanych o niewidocznym Lublinie. Dlatego ciągle wierzę, że to, co najważniejsze, najpiękniejsze jest niewidoczne dla oczu. Może czasami związane z tragedią, ale potrzeba owego wewnętrznego oka, aby tak w ogóle poradzić sobie z codziennością.

Słowa kluczowe