Krótka przechadzka po peronie w drodze do Rumunii
Wizyty dostojników państwowych zawsze budzą żywe emocje. Ludzie chcą zobaczyć z bliska osobę symbolizującą władzę państwową, bez względu na to, czy owa osoba została wyniesiona na najwyższe stanowisko za sprawą przypadku, umiejętnej propagandy czy zakulisowych ustaleń. Nie inaczej było w dwudziestoleciu międzywojennym.
Marcin Fedorowicz
Jedna z takich wizyt w Lublinie została szczęśliwie utrwalona na fotografii. Widać na niej ówczesnego prezydenta Polski, Ignacego Mościckiego, który w jasnym garniturze, w otoczeniu świty przechadza się po stacji kolejowej. Wzdłuż peronu stoją lublinianie, wśród nich dzieci z biało-czerwonymi flagami. W tle dworzec kolejowy. Napis „Lublin” na bocznej ścianie nie pozostawia wątpliwości, gdzie zdjęcie zostało zrobione. Działo się to prawdopodobnie 6 czerwca 1937 r. Prezydent zrobił sobie wtedy przerwę w podróży do Rumunii, dokąd wybierał się z oficjalną wizytą państwową. Relacje polsko-rumuńskie były bardzo ważne dla obu państw przez całe dwudziestolecie międzywojenne. Przejawem ich znaczenia – częste wizyty dostojników państwowych. W 1937 roku kontakty te były szczególnie intensywne. W kwietniu polski minister spraw zagranicznych Józef Beck odwiedził Bukareszt. Miesiąc później przyjechał do Warszawy następca tronu rumuńskiego książę Michał. Kulminacją wzajemnych kontaktów były oficjalne wizyty przywódców obydwu państw. Król Rumunii Karol II, razem z następcą tronu, księciem Michałem, odwiedził Polskę pod koniec czerwca. Nieco wcześniej, bo 7-9 czerwca, przebywał z wizytą w Rumunii prezydent Ignacy Mościcki. Wybrał się tam pociągiem i właśnie podczas tego wyjazdu zatrzymał się na krótko w Lublinie.
„Express Lubelsko-Wołyński” z 8 czerwca 1937 roku donosił: „Pan Prezydent Rzeczypospolitej w Lublinie. Uroczyste powitanie na dworcu kolejowym”. Z artykułu dowiadujemy się, że z okazji przyjazdu prezydenta dworzec w Lublinie udekorowano kwiatami, girlandami i flagami. Na dworcu wyczekiwali go lokalni przedstawiciele władz cywilnych i wojskowych, m.in. wojewoda Józef Rożniecki, dowódca Okręgu Korpusu nr II generał Mieczysław Smorawiński i komendant Policji Państwowej inspektor Leon Izydorczyk. Byli też tacy, którzy nie czekali – naczelnik Wydziału Społeczno-Politycznego wybrał się aż do Dęblina na spotkanie prezydenckiego pociągu.
Przybycie Mościckiego do Lublina poprzedził przyjazd lokomotywy z jednym wagonem. Po chwili, „punktualnie o godzinie 15 m. 12”, na stację wjechał pociąg wiozący głowę państwa. Po odebraniu meldunków prezydent wyszedł na peron. „Po krótkiej przechadzce po peronie i rozmowie z p. wojewodą Rożnieckim i p. gen. Smorawińskim, Pan Prezydent wsiadł do wagonu i pociąg odjechał w dalszą drogę do Lwowa i granicy rumuńskiej”.
Znamienne, że „Monitor Polski” Dziennik Urzędowy Rzeczypospolitej Polskiej, informujący szczegółowo o wizycie prezydenta w Rumunii („Przejazd Pana Prezydenta […] przez Rumunię dał okazję do licznych i serdecznych manifestacyj na cześć Głowy Państwa Polskiego ze strony ludności rumuńskiej”), nawet nie wspomniał o krótkim pobycie Ignacego Mościckiego w Lublinie. Widocznie przechadzka po peronie w towarzystwie lokalnych oficjeli nie była warta uwagi redaktorów rządowego periodyku.