Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Leksykon mówiony. Wieniawa

Majer Bałaban:Bezpośredni odnośnik do tego akapitu

Wieniawa stanowi zwarte siedlisko żydowskie z synagogą, domem nauki, łaźnią i cmentarzem. Synagoga wznosi się na wzgórzu na środku małego placu, prawie w centrum osady. Jest to kamienna budowla o pięknym kształcie architektonicznym, jednonawowa, kwadratowa, z sienią i galerią dla kobiet. Niestety, starość i deszcz zrobiły już swoje: dach się złamał, a cały dom jest zamokły. Gmina musiała zabrać z bożnicy zwoje Tory i sprzęty liturgiczne i przenieść modlitwy do pobliskiego domu nauki. Od tego czasu synagoga chyli się ku ruinie i jeśli nikt nie przyjdzie jej z pomocą, niedługo całkiem się rozpadnie.

Wieniawa sprawia wrażenie wsi. Małe parterowe domki z werandami i ogrodami, działkami warzywnymi i studniami nie dają poznać prastarej osady ani bliskości miasta. Czechów (albo Czechówka) leży bliżej Lublina i oddzielony jest od Wieniawy wielkim i pięknym ogrodem. Wzdłuż długiego, bagnistego stawu biegnie droga, łącząca obie miejscowości.

Mały młyn klekocze dzień i noc, a wąska i błotnista uliczka prowadzi od niego do miasta. Małe, rozpadające się domy, bezładnie ściśnięte ku sobie, stoją wzdłuż drogi, a na niej, w ulicznym błocie taplają się półnagie dzieci, które nieśmiało zerkają na przechodniów. W jednej z tych na wpół zawalonych bud mieści się „stübel”, czyli izba modłów małej gminy. W innej ulokowany jest „cheder”, jedyna szkoła w tej miejscowości. Monotonny śpiew dzieci i głośne klekotanie wodnego młyna tworzą jedyną w swoim rodzaju harmonię dźwięków, którą wzbogaca jeszcze kwik wielkiego stada pędzonych świń. Tak wyglądają dzisiaj te mieściny i tak wyglądały one pewnie przed stuleciem.

Mejer Bałaban, Żydowskie miasto w Lublinie, Lublin 1991, s. 122-123.