Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Leksykon mówiony. Piaski

Szloma Sztokfisz:Bezpośredni odnośnik do tego akapitu

Skąd wzięła się taka nazwa? Najprawdopodobniej stąd, iż niemalże cały teren tego przedmieścia to po prostu piasek.

Bardzo intensywny rozwój Piask przypada na koniec XIX wieku, gdy zbudowano tam dworzec kolejowy. W tym czasie na skraju miasta produkcję prowadziła już Fabryka Wolskiego.

Teren cukrowni, Za Przejazdem i Dziesiątej oraz ulice Foksalna i Chuwska otaczały Piaski, a przedmieście Bronowice, znajdujące się po stronie szosy do Piask zaliczane było już
do naszego przedmieścia. Żydowska i polska ludność Piask zamieszkiwała odrębne rejony tego przedmieścia. Tereny od dworca kolejowego do mostu zaludnione były w przeważającej
większości przez Żydów, na pozostałej powierzchni Piask stanowili oni niewielki procent mieszkańców. Nic dziwnego zatem, że życie tej społeczności skoncentrowane było na terenie od dworca do Fabryki Wolskiego i mieściła się tutaj synagoga, bet ha-midrasz towarzystwa „Glimut Chasidim” i „Bikur Cholim” oraz ich domy modlitw zwane „sztiblechami”. […]

Piaski były przedmieściem rzemieślników i robotników, bogacze i więksi handlowcy nie mieszkali tutaj w ogóle. Zajmowano się drobnym handlem (najczęściej sklepy spożywcze)
i rzemiosłem (krawiectwo, szewstwo).

Do pierwszej wojny światowej w Piaskach, podobnie jak w innych tego rodzaju małych miejscowościach, panowało zacofanie i ciemnota. Życie społeczne skupiało się w synagodze,
bet ha-midraszu i dwóch sztiblechach. […] Nowy duch wstąpił w Żydów w momencie wybuchu pierwszej wojny światowej, pod okupacją austriacką. Chęć czytania i dyskutowania o kluczowych problemach, realizowania marzeń o nowym, lepszym jutrze podniecała wyobraźnię młodych ludzi. Nagle podwórko synagogi, gdzie spędzili lata dziecięce, stało się zbyt ciasne. Zaczęła ich nęcić i przyciągać „ulica”, będąca symbolem wielkiego świata. Dla dzieci żydowskich rozpoczęło się nowe życie. Władze austriackie wprowadziły powszechny obowiązek nauki w szkołach podstawowych i zreformowały chedery. Dzięki reformom zaczęły znikać ciasne, duszne chedery, w których zmuszano dzieci do zajmowania się różnego rodzaju pracami i wypełniania obowiązków narzucanych przez żonę rabina. Ich miejsce zajęły chedery przestronne i obszerne, których celem było wyłącznie nauczanie dzieci. Rozwój życia politycznego i społecznego nastąpił dopiero po roku 1918. W Lublinie zaczęły powstawać różne partie polityczne, koła i kluby. Młodzież z Piask włączyła się w ten nurt i zaczęła brać czynny udział w życiu społecznym swego miasta, niestety „na ulicy”. Często wtedy dało się słyszeć naszą młodzież zaciekle dyskutującą o socjalizmie, syjonizmie, o partiach, o Marksie, Herclu, Leninie. Z otwartych okien warsztatów pełnych robotników rozlegały się tony „Ha-Tikwy”, „Międzynarodówki”, bundystycznych i syjonistycznych hymnów, pieśni niosących przesłanie wolności i nadziei.

Za: Sylwia Bojczuk, Dziedzictwo kulturowe Żydów lubelskich w świetle „Sefer Zikkaron Lublin” (Księgi Pamięci Lublina), Tel Awiw 1957, praca magisterska na pisana pod kierunkiem dra Romana Marcinkowskiego, w Zakładzie Hebraistyki Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1997, s. 49-51.

Stanisław Łukasiewicz:Bezpośredni odnośnik do tego akapitu

Było pogodnie i gorąco. Przez grube szyby w oknach autobusu widać było czyste, lazurowe niebo. Na balkonach pospolitych, odrapanych kamienic [przy ulicy 1Maja] siedziały w niedbałych pozach Żydówki i w mocnym słońcu prażyły rude peruki. Przed fajansowymi, żelaznymi lub bławatnymi biednymi sklepami stali tu i tam starzy Żydzi w długich chałatach, patrząc z obojętnym spokojem na klekoczący autobus. W głębi brudnych sklepów owocowych, przy długich, szklanych rurach z cytrynowym lub wiśniowym sokiem, kręciły się chude, krostowate panieneczki i walczyły niechętnie, ospale z rojem natrętnych much.

Stanisław Łukasiewicz, Nauczyciele, Kraków 1956, s. 13.

Stefan Przesmycki:Bezpośredni odnośnik do tego akapitu

Wracając przez ul. 1 Maja uległem dobiegającym z bram domów melodyjnym nawoływaniom Żydówek, siedzących obok koszy wypełnionych świeżo wypieczonymi specjałami. Zewsząd słychać było: „Bajgle, bajgle dwa za piątkę, cztery za dziesiątkę, bajgle, bajgle”. Ostatnia wyjęta z kieszeni dwudziestogroszówka zamieniła się w osiem pachnących i chrupiących bajgli.

Stefan Przesmycki, Kiedy po Bystrzycy śmigały kajaki, „Gazeta Wyborcza. Lublin” nr 169, 21-22 lipca 2007, s. 4.

Zygmunt Mikulski:Bezpośredni odnośnik do tego akapitu

Charakterystycznym fragmentem miasta był Plac Bychawski, a właściwie jego strona zamieszkana przez ludność żydowską. [...] Przedproże […] maleńkich domków wybrukowane było
kamieniami, z których każdy posiadał rozmiary co najmniej razowego bochna. Tam skupiały się wszystkie sprawy tej mikrodzielnicy. Całe wnętrze żydowskiego życia wyłaziło na ulicę. Agora Syjonu. Mycki i chałaty. Pejsy zakrywające uchwyty drucianych okularów.

Zygmunt Mikulski, Tamten Lublin, Lublin 1975 s. 76-77.