Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Ośrodek chroni i udostępnia dla zwiedzających obiekty dziedzictwa kulturowego na wystawach w Bramie Grodzkiej, Lubelskiej Trasie Podziemnej, Piwnicy pod Fortuną, Teatrze Imaginarium oraz Domu Słów.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Ośrodek chroni i udostępnia dla zwiedzających obiekty dziedzictwa kulturowego na wystawach w Bramie Grodzkiej, Lubelskiej Trasie Podziemnej, Piwnicy pod Fortuną, Teatrze Imaginarium oraz Domu Słów.

Willa Globocnika

Willa przy ulicy Boczna Lubomelskiej 4/6 w Lublinie jest nazywana willą Globocnika. Nazwa ta wynika z faktu, że w czasie II wojny światowej, gdy budynek został zajęty przez władze niemieckie, mieszkał w nim Odilo Globocnik, szef SS i policji w dystrykcie lubelskim. Faktycznie dom, zbudowany jeszcze przed wybuchem wojny, należał do rodziny Haberlau i Łobarzewskich. 

Willa przy ulicy Lubomelskiej
Willa przy ulicy Bocznej Lubomelskiej. Fot. Jan Trembecki, 1969 r. Kolekcja Kuriera Lubelskiego.

 

Historia ulicy Bocznej Lubomelskiej   

 

Powstanie ulicy związane jest z intensywną rozbudową tej części Lublina w latach 30. XX wieku. Wraz z powiększającą się zabudową przy ulicy Lubomelskiej pojawił się problem dojazdu do nowo powstających budynków, usytuowanych na zapleczu głównych posesji. Wytyczono wtedy ulicę dojazdową, której nadano nazwę Boczna Lubomelskiej.  

 

W 1935-1936 roku powstały pierwsze plany budowy domu, jako własności rodziców. [Było to możliwe] dzięki dobrej współpracy z moim dziadkiem Gustawem Haberlau, który ofiarował część swojego placu na budowę tego domu – z tym, że miał to być dom bliźniaczy, jeden dom miał być własnością Gustawa i Leokadii Haberlau. Było tam pięć pokoi z kuchnią. Drugi dom, pięciopokojowy, miał być własnością moich rodziców, czyli Witolda i Ireny Łobarzewskich. (...) Na wiosnę 1937 roku zostały wykonane pierwsze prace. Domy stojące tutaj, [ten pod adresem] Boczna Lubomelskiej 4 i Boczna Lubomelskiej 6, bo to jest ten drugi bliźniak, musiały mieć dojazd, wobec tego z placu dziadka wykrojono ulicę Boczną Lubomelskiej. Teren, który był własnością mojego dziadka, sięgał przez tę ulicę jeszcze na drugą stronę, czyli te wszystkie [działki] po prawej stronie Bocznej Lubomelskiej, należały do dziadka. [Później dziadek] sukcesywnie sprzedawał je, bo pieniądze były potrzebne na budowę tego domu.   

 

 

 

Budowa domu 

 

Dom przy ulicy Boczna Lubomelskiej 4/6 został zaprojektowany w drugiej połowie lat 30. XX wieku. Budynek był w istocie domem bliźniaczym, należącym do dwóch właścicieli i mającym podwójny adres. Wówczas była to ulica Lubomelska 8a i 8b. Budowa domu została ukończona w 1937 roku.  

 

[Architektem tego domu był Tadeusz Witkowski]. Pan inżynier Witkowski był dobrym znajomym naszych kuzynów – doktora Edwarda Szolca. Pan Witkowski bywał u państwa Szolców. Ojciec nie miał czasu na zajmowanie się sprawami domowymi, wobec tego wykorzystał tę znajomość z panem inżynierem Witkowskim i zlecił mu opracowanie projektu domu.  

 

To był bardzo nowoczesny dom, z tego względu, że przede wszystkim było centralne ogrzewanie. Druga sprawa – był to bardzo przestrzenny budynek, 5 pokoi, każdy z nich miał około 20 metrów, co jak na tamte czasy, czyli lata 30., to już było tak z rozmachem zrobione. Poza tym, bardzo wygodne były dwie klatki schodowe. (...) Pewnym mankamentem jest to, że pan inżynier Witkowski bardzo lubił budowę domów, w których są filary, które są kosztowne, ale do niczego nie służą. (...) Strona północna domu jest mało ciekawa – nierozbudowana, płaska ściana. Natomiast strona południowa ma ogromne dwa tarasy, na parterze i na pierwszym piętrze.
To, że było to [budowane] z rozmachem, dowodzi też fakt, że według kosztorysu pana inżyniera Witkowskiego, jeden taki dom miał kosztować piętnaście tysięcy złotych, w 1936 roku, natomiast kosztował trzydzieści, tak, że machnął się o sto procent. Także myślę, że dziadek nie był tak bardzo zachwycony z tych kosztów jakie rosły. Ojciec też nie był aż tak bogaty w tym czasie, także zapożyczył się dosyć głęboko u dziadka na budowę tego swojego domu.     

 

 

Willa rodziny Haberlau i Łobarzewskich przy ulicy Bocznej Lubelskiej 4/6 w Lublinie
Willa przy ulicy Bocznej Lubelskiej 4/6 w Lublinie, lata 30. XX wieku. 
Autor fotografii nieznany. Kolekcja Jerzego Łobarzewskiego.

 

Okupacja niemiecka  

 

Po wybuchu II wojny światowej i wkroczeniu wojsk niemieckich do Lublina, w mieście utworzono administrację okupacyjną. Dla potrzeb nowych władz zajmowano budynki użyteczności publicznej. Zajmowano także budynki i mieszkania prywatne dla urzędników niemieckiej administracji. Wybrane ulice tworzyły całe dzielnice zajęte przez okupantów. Jedna z takich dzielnic znajdowała się wokół ulic Wieniawskiej i Lubomelskiej. Powodem wyboru tego fragmentu miasta było zapewne bliskie sąsiedztwo obiektów urzędowych władz dystryktu lubelskiego przy ulicy Spokojnej. Drugim czynnikiem była zabudowa ulicy Wieniawskiej, przy której znajdowały się najnowocześniejsze kamienice w Lublinie, wybudowane w latach 30. XX wieku. Budynki te były obiektami o znacznie wyższym standardzie niż domy w starszej części miasta. Dodatkowym atutem było sąsiedztwo Ogrodu Saskiego, do którego wstęp w czasie okupacji mieli jedynie Niemcy. Przy ulicy Lubomelskiej, położonej na przedłużeniu ulicy Wieniawskiej, dominowała zabudowa jednorodzinna. Budynki te, wzniesione w latach 30. XX wieku, także charakteryzowały się wysokim standardem. Nic dziwnego, że właśnie te obiekty zostały zajęte przez urzędników niemieckich wyższego szczebla. Jednym z nich był szef policji i SS na dystrykt lubelski Odilo Globocnik.   

 

 

Odilo Globocnik
Odilo Globocnik, dowódca SS i policji w dystrykcie lubelskim, ok. 1941 r.
Reprodukcja z opracowania "Zagłada Żydów polskich w czasie II wojny światowej".

 

Odilo Globocnik  

 

Odilo Globocnik urodził się 21 kwietnia 1904 roku w Trieście. Od początku lat 30. związał się z austriackim ruchem nazistowskim, a w 1934 roku wstąpił w szeregi SS. W 1939 roku awansował na stopień SS-Brigadeführera. Dzięki znajomości z Reichsführerem SS, Heinrichem Himmlerem, Globocnik został mianowany 1 listopada 1939 roku na stanowisko dowódcy SS i policji w dystrykcie lubelskim. Już w połowie grudnia ówczesny gubernator dystryktu lubelskiego, Friedrich Schmidt, wyznaczył go na swojego zastępcę. Bliskie relacje z Himmlerem sprawiły, że Globocnik uzyskał bardzo silną pozycję w hierarchii SS, stając się jednocześnie najbardziej wpływową osobą wśród dowódców policji i SS w Generalnym Gubernatorstwie. Po przybyciu do Lublina zamieszkał w willi przy ulicy Lubomelskiej 8a/8b (obecnie ulica Boczna Lubomelskiej).  

 

O strony tarasów [w naszym domu] był ogród, [ale nie] zagospodarowany. Do Lublina przyjechał pan Lewandowski, postawny pan, bez lewej ręki. [Pan Lewandowski] nawiązał kontakt z panią, która miała kwiaciarnię przy ulicy Kołłątaja i wszedł z nią w spółkę. Ponieważ to był ogrodnik, jak sam się reklamował, moi rodzice poprosili go, żeby przyszedł do nas i zaplanował ogródek. Pan Lewandowski przychodził, robił rysunki, mówił, co posadzić. Kilkakrotnie [u nas] bywał, pijał kawę. Tym bardziej, że tą panią, która była współwłaścicielką kwiaciarni, też znaliśmy, wobec tego, z panem Lewandowskim też była jaka taka komitywa. W 1939 roku, po wejściu Niemców, pan Lewandowski wystąpił w stroju SS-mana. Także jak daleko sięgały pomysły przyszłych naszych najeźdźców niemieckich. Budowę osiedla niemieckiego w samym centrum Lublina [zaplanowano jeszcze przed wybuchem wojny]. Miejsce [w naszym domu] dla pana Globocnika było zaplanowane już w 1937-38 roku przez pana Lewandowskiego.   

 

 

Wejście do willi Globocnika przy ulicy Lubomelskiej 8a/8b w Lublinie, ok. 1940 r.
Autor fotografii nieznany. Kolekcja Marka Gromaszka.

 

Akcja Reinhardt 

 

Od początku swojego urzędowania Globocnik wprowadzał represje wobec miejscowej ludności, zarówno polskiej, jak i - na znacznie większą skalę - żydowskiej. Już w listopadzie 1939 roku rozpoczęto aresztowania przedstawicieli polskiej inteligencji. Część z nich rozstrzelano, innych wywieziono do obozów koncentracyjnych. Na początku grudnia utworzono obóz pracy przy ulicy Lipowej, w którym większość więźniów stanowili miejscowi Żydzi. W lipcu 1941 roku, podczas wizyty Heinricha Himmlera w Lublinie, zapadła decyzja o budowie obozu koncentracyjnego na Majdanku (KL Lublin). W 1942 roku obóz stał się ważnym elementem akcji „Reinhardt”, mającej na celu eksterminację europejskich Żydów na terenie Generalnego Gubernatorstwa. Globocnik był jednym z organizatorów tej operacji. W jej ramach powstały obozy zagłady w Bełżcu, Sobiborze i Treblince. Na polecenie Globocnika utworzono także obóz szkoleniowy w Trawnikach dla oddziałów pomocniczych i strażników obozowych, rekrutowanych spośród wziętych do niewoli żołnierzy radzieckich. Sztab akcji „Reinhardt” mieścił się w Lublinie, w koszarach Juliusa Schrecka przy ulicy Spokojnej (budynek dawnego Gimnazjum Batorego). Globocnikowi podlegały również magazyny przy ulicy Chopina, w których gromadzono mienie pozostałe po zamordowanych Żydach. Szacuje się, że podczas akcji „Reinhardt” od połowy marca 1942 r. do listopada 1943 r. zamordowano około 2 miliony Żydów - w likwidowanych gettach, podczas deportacji i w samych obozach zagłady. We wrześniu 1943 roku Odilo Globocnik uzyskał awans na SS-Gruppenführera i generała-porucznika policji. Kilka dni później otrzymał nominację na stanowisko wyższego dowódcy SS i policji w Strefie Operacyjnej Wybrzeża Adriatyku. Przeniesienie z Lublina na teren okupowanej Jugosławii było oficjalnie awansem, lecz w istocie miało na celu ukrycie malwersacji finansowych, których Globocnik i jego współpracownicy dopuścili się w Lublinie. Był to także efekt konfliktu z gubernatorem lubelskim, który zarzucał Globocnikowi nieudolne przeprowadzenie akcji wysiedleńczej na Zamojszczyźnie.  Razem z Globocnikiem zostali przeniesieni jego dotychczasowi współpracownicy ze sztabu akcji „Reinhardt”.  W maju 1945 roku Odilo Globocnik dostał się do niewoli brytyjskiej, gdzie popełnił samobójstwo. 

 

[Jak przyjechał] Globocnik, wtedy dopiero zaczęły się rządy. Mój ojciec do niego jeździł, pracował dla niego, szył mu. Wcześniej Niemcy przychodzili [do ojca], jeszcze jak byliśmy na Świętoduskiej. Na Lubartowską – to już było getto – nie przychodzili. Ojciec do nich jeździł zwykłe dorożką. Oni się go nie czepiali, oni go potrzebowali. Jak go potrzebowali, to co będą się znęcać nad nim. Ja się nazywam z domu Fiszader, był tam jeden wysoki oficer, nazywał się Fiszoter – podobne bardzo nazwiska. Po roku czy dwóch latach spotkał go ojciec, widocznie nie pracował dla niego w tym czasie, ale go spotkał w Gestapo. No i tamten zapytał po niemiecku: – Panie Fiszader, pan jeszcze żyje? Tak zapytał go, po prostu: – Pan jeszcze żyje? To mój ojciec odpowiedział: – Forlajfig. Tymczasem. On powiedział: – Masz rację, tymczasem. Tak, po prostu.  

 

W tym czasie Niemcy wywozili lubelskich Żydów do Bełżca. Ojciec mój pracował. Był oficjalnie zatrudniony u Niemca Kremina, komisarza, który przejął nasz zakład. To był bardzo dobry człowiek. Wiele nam pomógł. Dzięki tej pracy, ojciec posiadał J-Ausweis /żydowski dokument uprawniający do pozostania w getcie i chroniący tymczasowo przed deportacją - przyp. red./. Takie J-Asweisy zdobył również dla nas i mogliśmy wtedy wyjść z kryjówki. Zostaliśmy zatrudnieni u Kremina, który w tym czasie prowadził trzy placówki pracy w Lublinie - szmaciarze pracowali na Kalinowszczyźnie, skup żelaza był w naszym zakładzie na 1-go Maja, szkła na Zamojskiej. -- DO PRZENIESIENIA -- (...) Kremin, u którego pracowaliśmy był przyjacielem szefa policji i SS Globocnika i informował nas o każdej selekcji na Majdanie. Uprzedził nas również, że w 1943 r. Niemcy będą likwidować w Lublinie wszystkich pozostałych Żydów i kazał nam uciekać.  

 

 

Ostlandstrasse  

 

Podczas okupacji hitlerowskiej ulice Lublina uzyskały nowe, niemieckie nazwy, zgodne z nazistowską ideologią. Ulicę Lubomelską przemianowano na Ostlandstrasse. Budynek rodziny Haberlau i Łobarzewskich, zajęty w czasie wojny przez Odilo Globocnika, nosił wówczas odpowiednio adres Ostlandstrasse 8a/8b. Z willi przy Ostlandstrasse było blisko do siedziby gubernatora dystryktu (dawna Izba Skarbowa, obecnie Urząd Wojewódzki przy ulicy Spokojnej) oraz sztabu Akcji „Reinhardt” (dawna Szkoła Lubelska i Gimnazjum Batorego, obecnie Wydział Prawa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego na rogu ulic Spokojnej i Żołnierzy Niepodległej).  

 

 

Wnętrze willi Globocnika przy Ostlandstrasse 8a/8b w Lublinie, lata 40. XX wieku.
Autor fotografii nieznany. Kolekcja Jerzego Łobarzewskiego.

 

Po wojnie  

 

Po wyparciu Niemców z Lublina w 1944 roku budynek  przy ulicy Lubomelskiej 8a/8b stał się na krótko siedzibą Czołówki Filmowej Wojska Polskiego, a następnie zorganizowano w nim kasyno oficerskie. W kwietniu 1945 roku willa stała się siedzibą Wytwórni Farmaceutycznej „Orfa”, założonej przez krakowskiego farmaceutę Kazimierza Zagórskiego i Prezesa Lubelskiej Izby Aptekarskiej Witolda Łobarzewskiego, przedwojennego współwłaściciela budynku. W 1949 roku wytwórnia „Orfa” została zlikwidowana, a jej pracowników i majątek przejęła Farmaceutyczna Spółdzielnia Pracy (od 1957 roku Farmaceutyczna Spółdzielnia Pracy „Inlek”). W późniejszych latach spółdzielnia otrzymała nowe lokale na cele produkcyjne, a w 1974 roku została przekształcona w Lubelskie Zakłady Farmaceutyczne „Polfa”. Obecnie dawna willa rodziny Haberlau ponownie znajduje się w rękach prywatnych. 

 

 

Willa przy ulicy Bocznej Lubelskiej 4/6 w Lublinie, po 1944 roku.
Autor fotografii nieznany. Kolekcja Jerzego Łobarzewskiego.

 

Opowieść o willi przy ulicy Lubomelskiej w Lublinie jest dostępna także w formie słuchowiska w serwisach:

YouTube, Spotify, Anchor, Apple Podcasts.

 

 

Opracowanie: Marcin Fedorowicz