Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Archiwum Julii Hartwig i Artura Międzyrzeckiego

W marcu 2018 roku decyzją córki Julii Hartwig, malarki Danielle Lehtinen, do Pracowni Ikonografii Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN” trafiła część archiwum Julii Hartwig i Artura Międzyrzeckiego. Archiwum pozostaje własnością Danielle Lehtinen, jedynej córki i spadkobierczyni Julii Hartwig i Artura Międzyrzeckiego.

Rodzina Hartwigów w Ogrodzie Saskim w Lublinie
Rodzina Hartwigów w Ogrodzie Saskim w Lublinie. Od lewej: Julia, Walenty, Helena (żona Edwarda), Edward, Ludwik, Zofia, Władysław Pietkowski (mąż Zofii), Helena, 1934 r., fot. autor nieznany. Materiał pochodzi z Archiwum Julii Hartwig i Artura Międzyrzeckiego znajdującego się w depozycie w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” w Lublinie.

Na przekazany przez Danielle Lehtinen zasób składają się materiały związane z lubelskim okresem życia Julii Hartwig. Są pośród nich: fotografie rodzinne, pojedyncze i w albumach, dokumenty (m.in. świadectwa szkolne) oraz korespondencja. Materiał po zabezpieczeniu, zeskanowaniu i zarchiwizowaniu jest przechowywany w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” w depozycie na czas nieokreślony jako część Archiwum Julii Hartwig i Artura Międzyrzeckiego. Opracowanie materiałów z Archiwum Julii Hartwig i Artura Międzyrzeckiego zrealizowali: Łukasz Downar, Joanna Kasperek, Agnieszka Ląkocy-Sulej, Patryk Pawłowski, Joanna Zętar.

 

Prawa do materiałów posiada spadkobierczyni praw autorskich – Danielle Lehtinen, a prawo do licencjonowania fotografii do publikacji agencja Agencja fotograficzna East News. W sprawie możliwości wykorzystania materiałów z Archiwum Julii Hartwig i Artura Międzyrzeckiego (także w celach edukacyjnych) należy kontaktować się z agencją East News oraz Pracownią Ikonografii Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN”.

Depozyt w postaci Archiwum Julii Hartwig i Artura Międzyrzeckiego stanowi obecnie część lubelskiego Archiwum Hartwigów, ponieważ od 2004 roku w Ośrodku „Brama Grodzka – Teatr NN” znajduje się przekazane przez Ewę Hartwig-Fijałkowską lubelskie archiwum Edwarda Hartwiga. Archiwum to stanowią negatywy i pozytywy fotografii Edwarda Hartwiga, a także maszynopisy i rękopisy wstępów do albumów fotografa napisane przez Julię Hartwig.

HartwigowieBezpośredni odnośnik do tego akapitu

 

W eseju „Radość z Zaułka” Julia Hartwig tak przedstawia swoją rodzinę:

 

Kiedy przybyli do Lublina w roku 1918, uciekając przed rewolucją w Rosji, było ich sześcioro: Ludwik, fotograf z zawodu, jego żona, Maria Biriukow, Rosjanka urodzona w Moskwie i ich czworo dzieci: Edward, Walenty, Zofia i Helena. W roku 1921 dołączyła do tej gromadki, urodzona już w Lublinie, najmłodsza córka, Julia.

Julia Hartwig, Radość z Zaułka, [w:] tejże, Zaułek Hartwigów, Lublin 2006, s. 6.

 

 

Więcej informacji o rodzinie znajdujemy w „Dzienniku” poetki:

 

Urodziłam się 14 sierpnia 1921 roku w Lublinie, gdzie moja rodzina znalazła się po ucieczce z Moskwy przed rewolucją rosyjską w 1918 roku. Mój ojciec był fotografem, w Moskwie prowadził dwa zakłady fotograficzne, rodzina cieszyła się zamożnością, mieli piękny dom, znany mi z zachowanych fotografii, służbę i własny powóz. Czworo mojego rodzeństwa urodziło się w Rosji. W porządku dat narodzin: Edward, Walenty, Zofia i Helena. Tylko ja urodziłam się w Polsce, w trzy lata po osiedleniu się rodziny w Lublinie. Mówiono mi, że byłam dzieckiem niezaplanowanym, ale wyszło mi to tylko na dobre, bo traktowano mnie jako małą osobistość na lepszych prawach. Niedługo udało się utrzymać te przywileje. Ojciec ciężko pracował na utrzymanie rodziny, co w nowych warunkach nie było łatwe. Mama, która coraz bieglej posługiwała się językiem polskim, wspierała ojca w pracy. Do pomocy wciągnięci byli chłopcy, do których należało płukanie odbitek w zmienianej kilkakrotnie wodzie, którą czerpali do kuwety wprost z kranu na podwórku. Nie muszę mówić, że zajęcia tego nie znosili. Mama nie zajmowała się gospodarstwem, mieliśmy zawsze służącą, co wcale nie było oznaką zamożności, bo pomocnice domowe były chętne i nisko opłacane. W 1931 roku moja Mama, pod wpływem długotrwałej depresji wywołanej w dużej mierze brakiem wieści o rodzinie żyjącej w Moskwie, popełniła samobójstwo, rzucając się z okna trzeciego piętra naszej kamienicy. Zostaliśmy sami. Najbardziej może odczułam jej brak właśnie ja, bo na co dzień prawie jej nie opuszczałam – byłam za mała, żeby zostawiać mnie w domu samą, towarzyszyłam jej więc przy zakupach i na spacerze, zabierała mnie też z sobą do cerkwi.

Julia Hartwig, Dziennik, t. II, Warszawa 2014, s. 410.

 

Rodzina Hartwigów w Ogrodzie Saskim w Lublinie
Rodzina Hartwigów w Ogrodzie Saskim w Lublinie (Autor: nieznany)

 

MatkaBezpośredni odnośnik do tego akapitu

 

O matce Julii Hartwig – Marii z domu Biriukow (ur. 1887) wiadomo niewiele. Była z pochodzenia Rosjanką, mieszkała w Moskwie. Pewnego dnia w swoim zakładzie fotograficznym zobaczył ją Ludwik Hartwig:

 

Ojciec miał w Moskwie zakład fotograficzny. Pewnego dnia przyszła do niego młoda, bardzo piękna kobieta. Długo ją fotografował, potem oświadczył, że zdjęcia się nie udały i że trzeba je powtórzyć w innym terminie. Kiedy przyszła po raz drugi, zobaczyła swoje portrety rozwieszone po całym atelier.

Witam każdy dzień z nadzieją, z Julią Hartwig rozmawia Waldemar Sulisz, [w:] W. Sulisz, E. Hartwig, J. Zętar, Rozmowy na prowincji, Lublin 2020, s. 17.

 

OjciecBezpośredni odnośnik do tego akapitu

 

Znacznie więcej wiadomo o ojcu – Ludwik Hartwig urodził się w 1883 roku w Kijowie. Po ukończeniu szkoły powszechnej rozpoczął naukę w zakładzie fotograficznym, następnie pracował w Odessie, Łodzi, Warszawie i w Moskwie, gdzie prowadził własny zakład fotograficzny. Po przyjeździe do Polski pracował jako fotograf wojskowy, następnie otworzył własny zakład. Podobnie jak w przypadku matki postać ojca Julii Hartwig pojawia się w wierszach i we wspomnieniach.

Z wersów utworu „Niepotrzebne skreślić” można zbudować portret tej postaci:

 

Jaki był nasz ojciec – nikt z nas tak naprawdę się nie zastanawiał […]. Był fotografem starej daty […] Najczęściej robił zdjęcia rodzinne i portrety, ale jego temperament sprawił, że stał się pierwszym fotograficznym reporterem w swoim mieście. […] Kochał operę i teatr […] Miał bibliotekę rosyjskich klasyków w oryginale […]. Czasem zdawało mi się, że pod tą rozwianą na wietrze płachtą aparatu wzleci kiedyś w niebo, gdy nadejdzie jego pora.

Julia Hartwig, Niepotrzebne skreślić, [w:] tejże, Koleżanki i inne wiersze lubelskie, Lublin 2017, s. 29-31.

 

RodzeństwoBezpośredni odnośnik do tego akapitu

Rodzeństwo Julii Hartwig to bracia – Edward (ur. 1909), Walenty (ur. 1910) oraz siostry – Zofia (ur. 1911) i Helena (ur. 1912).

 

Było nas pięcioro

Skąd przyszło do głowy rodzicom żeby rodzić tyle dzieci?

Nazwiska trojga znalazły się w encyklopedii

Nie ma jednak pewności czy nie znikną w jej następnych wydaniach

ustępując miejsca komuś ważniejszemu

[...] Dziś myślę, że jeśli pozostawieni własnej samowoli

nie zrobiliśmy z niej najgorszego użytku

stało się tak dzięki wyniesionym z domu rodzinnego przekonaniom

że droga prosta jest najkrótsza.

Julia Hartwig, Niepotrzebne skreślić, [w:] tejże, Koleżanki i inne wiersze lubelskie, Lublin 2017, s. 29-31.

 

Edward Hartwig był jednym z najwybitniejszych polskich fotografów. Walenty Hartwig ukończył studia medyczne na Uniwersytecie Warszawskim. Po ślubie z Krystyną Kostecką zamieszkał w Warszawie. Był wybitnym endokrynologiem, pracował w Klinice Endokrynologii Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie. Helena Hartwig ukończyła szkołę pielęgniarską imienia Florence Nightingale w Warszawie. Następnie przeniosła się do Łodzi, gdzie jej mąż, Helmut Pattberg, był właścicielem fabryki włókienniczej. Podczas II wojny światowej znalazła się w Niemczech, tam zamieszkała na stałe. Zofia Hartwig, która była matką chrzestną Julii, w 1929 roku ukończyła Prywatne Żeńskie Gimnazjum Wacławy Arciszowej w Lublinie, a następnie roczny kurs handlowy. W 1935 roku, po praktyce w zakładzie fotograficznym ojca, zdała egzamin rzemieślniczy. Wraz z mężem Władysławem Pietkowskim, również przyuczonym do zawodu fotografa, prowadziła w latach 1936-1938 zakład w Lubartowie. Następnie pracowała w zakładzie Ludwika Hartwiga, do końca życia pomagając mu, a także opiekując się nim podczas choroby, która na kilka lat przed śmiercią przykuła go do łóżka.

 

DzieciństwoBezpośredni odnośnik do tego akapitu

 

Kiedyś miałam już okazję mówić o moim stosunku do dzieciństwa. Jest on dosyć skomplikowany, dlatego że ja jak gdyby do tego dzieciństwa się nie przyznaję. Ono jest, jeśli je w jakiś sposób pamiętam, gorzej albo lepiej, i uważam, że to dzieciństwo zasłużyło na pamięć jak każde inne. […] dzieciństwo jest mi dalekie, i to do tego stopnia, że podziwiam ludzi, którzy wracają do niego z absolutną miłością. Ja takiego uczucia nie mam, natomiast muszę przecież zaaprobować fakt, że byłam dzieckiem. A więc to dzieciństwo powraca, ponieważ odnajduję w nim jakąś siebie, ale nie staram się go przyzywać. Myślę więc, że mojego dzieciństwa jest w tych wierszach bardzo mało. […] nawet jeśli mówię o osobach związanych z moim dzieciństwem, z moim życiem, to nie ja jestem ważna w tym obrazie. Jest ważna osoba, o której mówię, cała uwaga jest poza mną, zupełnie mnie pomija.

Poezją mówię wprost, z Julią Hartwig rozmawia Jarosław Mikołajewski, [w:] Największe szczęście, największy ból. Jarosława Mikołajewskiego rozmowy z Julią Hartwig, Kraków 2014, s. 9-10.

 

SzkołaBezpośredni odnośnik do tego akapitu

 

Edukację szkolną Julia Hartwig rozpoczęła w roku szkolnym 1928/1929 w siedmioklasowej szkole ćwiczeń przy Państwowym Seminarium Nauczycielskim Żeńskim im. G. Piramowicza w Lublinie i kontynuowała ją w Państwowym Gimnazjum Żeńskim im. Unii Lubelskiej. Naukę w gimnazjum rozpoczęła w roku szkolnym 1933/1934, kończąc ją w 1939 roku zdaną maturą. Siedzibą szkoły był wówczas budynek przy ulicy Narutowicza 12, w którym obecnie mieści się Wydział Pedagogiki UMCS.

Rocznik Julii Hartwig, który rozpoczął naukę w 1933 roku, liczył 73 uczennice, w trzech klasach o profilach: humanistycznym, przyrodniczo-geograficznym i matematyczno-fizycznym. Wraz z Julią Hartwig do klasy o profilu humanistycznym uczęszczały m.in.: Zofia Chamreska, Anna Kamieńska, Maria Modzelewska, Danuta Podobińska, Maria Rechtszaft, Rejzla Rubinfajer, Zofia Tarka, Stanisława Tkaczyk. W szkole w tym czasie uczyły się także m.in. Hanna Malewska i Anna Szternfinkiel.

Wspomnienia Julii Hartwig o szkole:

 

Jeśli chodzi o szkołę, to należę do tych osób, które mają bardzo dobre wspomnienia szkolne. […] To była naprawdę świetna szkoła. Uczyły w niej takie osoby, jak na przykład pani Chałubińska, która była wnuczką słynnego zakopiańskiego doktora, Chałubińskiego. Fizyki uczyła pani Woszczerowicz, która była z kolei siostrą Jacka Woszczerowicza. Tak więc mieliśmy nazwiska naprawdę doborowe, ciekawe i to byli ludzie ogromnie oddani swej pracy. Ci profesorowie rzeczywiście swój czas poświęcali uczniom.

 

FotografiaBezpośredni odnośnik do tego akapitu

 

Julia Hartwig roli i znaczeniu fotografii w swojej rodzinie poświęciła esej „Fotografia udomowiona”. Zaczęła od słów:

Nikt w naszej rodzinie nie znosił fotografii. Nikt poza ojcem, który zajmował się nią nie tylko dla zarobku, ale z upodobania. Tak, mogę powiedzieć, że właściwie nienawidziliśmy fotografii. My, pięcioro dzieci Ludwika Hartwiga, szanowanego obywatela miasta Lublina, który obfotografował pokolenia lubliniaków od niemowlęctwa do wieku sędziwego.

Julia Hartwig, Fotografia udomowiona, [w:] tejże, Pisane przy oknie, Warszawa 2004, s. 166.

O swoim osobistym podejściu do fotografii Julia Hartwig powiedziała w jednym z wywiadów:

[...] sama nigdy nie fotografowałam, bo od wczesnego dzieciństwa za dużo było tej fotografii w rodzinie.

Niechętnie kończę każdy dzień, z Julią Hartwig rozmawia Kalina Błażejowska, Scriptores 2011, s. 154.

A także w wierszu „Niepotrzebne skreślić”:

co do mnie – zawsze nie znosiłam fotografii

Gust do niej przywrócił mi dopiero mój najstarszy brat

który uczynił z niej dzieło sztuki.

Julia Hartwig, Niepotrzebne skreślić, [w:] tejże, Koleżanki i inne wiersze lubelskie, s. 31.

Brat, Edward Hartwig, o którym w jednej z rozmów powiedziała, że w fotografii „upoetyzował Lublin jak Józef Czechowicz w poezji”1.

 

Julia Hartwig i Edward Hartwig na Krakowskim Przedmieściu w Lublinie
Julia Hartwig i Edward Hartwig na Krakowskim Przedmieściu w Lublinie (Autor: nieznany)

W rodzinie Hartwigów „przygoda” z fotografią zaczęła się od Ludwika Hartwiga, ale zajmowali się nią niemal wszyscy członkowie rodziny Julii Hartwig, nie tylko ojciec i brat, ale także matka, która pomagała w zakładzie fotograficznym, zajmując się retuszami, a później bratowa Helena Hartwig, siostra Zofia i jej mąż Władysław Pietkowscy oraz macocha Maria Hartwig. Tradycję fotografowania w rodzinie Hartwigów z największymi sukcesami realizował Edward Hartwig.

 

Edward Hartwig podczas pleneru fotograficznego w Kazimierzu Dolnym
Edward Hartwig podczas pleneru fotograficznego w Kazimierzu Dolnym (Autor: nieznany)

 

Ludwik Hartwig i Edward Hartwig pracowali w zakładzie fotograficznym mieszczącym się w Lublinie pod adresem Narutowicza 19. Pracownia fotograficzna, znajdowała się na podwórku nieruchomości. Była to altana fotograficzna, czyli drewniany budynek mieszczący od 1919 roku zakład fotograficzny Ludwika Hartwiga. W 1930 roku, po przeniesieniu zakładu do Hotelu Europejskiego, obiekt przejął Edward Hartwig, który pracował tu wraz z żoną Heleną. Pracownię często odwiedzał Wiktor Ziółkowski, bywał tu także Józef Czechowicz.

 

Julia Hartwig tak opisała pracownię mieszczącą się przy ulicy Narutowicza:

 

Ówczesna pracownia Hartwiga przedstawiała się naprawdę niebanalnie. Był to rodzaj drewnianej budy, nakrytej szklanym dachem, gdzie dopływ dziennego światła regulowany był za pomocą kija, przesuwającego parciane zasłony po rozciągniętym pod oszkleniem drucie. Niezwykłości dodawał wnętrzu objęty ścianami pień starej akacji, której korona, przebijając dach, swobodnie pięła się w górę, obsypując wiosną podwórze pachnącymi kwiatami.

Julia Hartwig, Lublin niezapomniany, [w:] Edward Hartwig, Lublin i okolice wspomnienie, ze wstępem Julii Hartwig, Lublin 2004, s. 7.

 

Maria Hartwig z synami – Edwardem i Walentym przed zakładem fotograficznym w Lublinie
Maria Hartwig z synami – Edwardem i Walentym przed zakładem fotograficznym w Lublinie (Autor: Hartwig, Ludwik (1883-1975))

 

Wygląd budynku, zwanego przez użytkowników „budą”, znany jest z dwóch zdjęć wykonanych przez Ludwika Hartwiga, na bardziej znanym pierwsza żona fotografa – Maria wraz z synami Walentym i Edwardem pozuje na tle zakładu. W zasobie Archiwum Państwowego w Lublinie zachowany jest, wykonany w 1948 roku, plan obiektu, na którym zaznaczono jego podział funkcjonalny: poczekalnię, pokój do zdjęć, ciemnię, magazyn, skład węgla, podręczny magazyn fotografii.

Jak napisała w eseju „Radość z Zaułka” Julia Hartwig, zakład fotograficzny przy ulicy Narutowicza 19 „bardziej przypominał oszklony barak niż atelier, ale zbudowany był z punktu widzenia zawodowego celowo”2. Integralnym elementem całości była akacja. 

Uczennice Gimnazjum Wacławy Arciszowej
Uczennice Gimnazjum Wacławy Arciszowej (Autor: Hartwig, Ludwik (1883-1975))

 

Opracowanie
na podstawie publikacji Lublin Julii Hartwig. Przewodnik:

Joanna Zętar

 

PrzypisyBezpośredni odnośnik do tego akapitu

  1. Wróć do odniesienia Największe szczęście, największy ból. Jarosława Mikołajewskiego rozmowy z Julią Hartwig, Kraków 2014, s. 39.
  2. Wróć do odniesienia Julia Hartwig, Radość z Zaułka, [w:] tejże, Zaułek Hartwigów, Lublin 2006, s. 7.