Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Mirosław Derecki – pisarz

Przyjaciel Mirosława Dereckiego, Waldemar Michalski, tak wspominał jego pasję pisarską: „Bohaterowie jego książek to ludzie – pasjonaci, szaleńcy, ideowcy, tacy właśnie jak major «Hubal», komandosi, cichociemni czy Stachura – wybijają się ponad przeciętność i warto o nich pamiętać, a nawet podziwiać. Gdy go spotykałem na Krakowskim Przedmieściu czy w Związku Literatów Polskich, miałem wrażenie, że przed chwilą rozstał się ze swoimi bohaterami i trochę konspiracyjnie relacjonuje mi najnowsze o nich wieści. Jakże ubogie i szare byłoby nasze widzenie Kazimierza, Nałęczowa, Biłgoraja, Lubartowa i Lublina, gdyby nie jego relacje, opowieści, wspomnienia...”.

"Sprawa majora Hubala" - folder przedstawienia
"Sprawa majora Hubala" - folder przedstawienia (Autor: )

Spis treści

[RozwińZwiń]

HubalczycyBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

  • Śladami «hubalczyków», Wydawnictwo Lubelskie 1971.
  • Tropem majora «Hubala», Wydawnictwo Lubelskie 1971, 1982.
  • Sprawa majora Hubala, adaptacja sceniczna książki Mirosława Dereckiego wystawiona w 1971 roku na scenie „Reduta 70” przy Państwowym Teatrze im. J. Osterwy w Lublinie.

Książki o majorze Henryku Dobrzańskim „Hubalu" i hubalczykach powstały na podstawie reportaży, jakie Mirosław Derecki zamieszczał na łamach „Kameny”. Ten cykl tekstów historycznych wydawał się nie pasować do profilu dziennikarskiego Dereckiego. Okazało się jednak, że przypadkowe zlecenie dziennikarskie, jakie dostał w redakcji „Kameny”, stało się jego wielką przygodą pisarską.

Tak wspominała tę sytuację Ewa Derecka:

Mój mąż miał taką kategorię wojskową, że jest niezdolny do służby wojskowej, a w jego rodzinie byli sami wojskowi walczący na różnych frontach, więc miał kompleks. Zawsze go interesowały tematy z II wojny światowej. I kiedyś redakcja zaproponowała mu, żeby zebrał jakieś materiały z Kieleckiego. Tam trafił na wioskę spacyfikowaną przez Niemców, gdzie były same kobiety. Wydało mu się to bardzo ciekawe i postanowił się zainteresować działalnością Hubala. A jak już się czymś postanowił zainteresować, to się interesował tak, że nie było innego życia na ziemi. Zebrał bardzo dużo materiałów, wywiadów. I przygotował książkę.

Mój mąż zawsze bardzo dokładnie brał się do wszystkich prac. Nie miał przecież wykształcenia historycznego, więc [w kwestiach merytorycznych] bardzo mu pomógł Zygmunt Mańkowski. Jak czytałam tego Hubala, to się zapytałam: «Słuchaj, a dlaczego ten Hubal siedział w tej leśniczówce tyle czasu, zamiast coś robić?». Mój mąż się wściekł, ale po godzinie dzwoni do Mańkowskiego i mówi: «Słuchaj Zygmunt, Ewa zadała mi takie pytanie, no i nie potrafię na nie odpowiedzieć». I rozpoczęła się bardzo długa rozmowa – mój mąż miał zawsze bardzo wysokie rachunki telefoniczne. Mąż odłożył słuchawkę i mówi: «On powiedział, że też nie wie, ale jest psychologiczne uzasadnienie: albo był zmęczony albo już czuł, że to koniec».

W 1971 roku Wydawnictwo Lubelskie wydało reportaż historyczny pt. Śladami «hubalczyków» oraz część II – Tropem majora «Hubala». Książki te zostały następnie połączone przez autora w jedno dzieło. Wówczas to Tropem majora «Hubala» stało się tytułem całości. Książka zawiera wiele materiałów archiwalnych i zdjęć. Ewa Derecka: „Ta książka była bardzo dobrze przyjęta – to była właściwie taka jedna z pierwszych na ten temat. Ten Hubal to była rewelacja, bo było prawie sto tysięcy nakładu i wszystko się rozeszło”.

Książka Tropem majora «Hubala» doczekała się adaptacji scenicznej. W 1971 roku reżyser Kazimierz Braun wystawił na scenie Reduta 70 przy Teatrze im. J. Osterwy sztukę pt. Sprawa majora «Hubala». Było to niejako zwieńczenie dotychczasowych teatralnych i reporterskich pasji Dereckiego.

Z folderu przedstawienia: „Sztuka, którą przedstawia Teatr Osterwy, powstała drogą adaptacji wcześniej już napisanej przez Dereckiego książki. Ten rzadki gatunek dramatyzowanej publicystyki ma dzisiaj większe niż kiedykolwiek szanse powodzenia. Szanse trafienia do widza, którego ucho wyczulone jest w sposób szczególny na prawdę. Sprawa majora Hubala będąc li tylko reportażem, stroniącym od literackiej fikcji, jest też jednocześnie próbą zabrania głosu w nigdy nie milknącej dyskusji nad polskim patriotyzmem”.

KomandosiBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

  • Na ścieżkach polskich komandosów, Wydawnictwo Lubelskie 1980.
  • Na ścieżkach polskich komandosów: dzieje Samodzielnej Kompanii Commando, Wydawnictwo LTW, Warszawa 1999.

Mirosław Derecki swoją pasję historyczną kontynuował podczas pracy nad książką o historii legendarnej Samodzielnej Kompanii Commando działającej w latach II wojny światowej. Podczas pobytu na stypendium w Londynie (gdzie pracował w antykwariacie z meblami), zbierał materiały do cyklu reportaży w archiwach Instytutu Polskiego, Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie, dziennikach bojowych oraz wspomnieniach uczestników opisywanych wydarzeń.

Tak opisywała to Anna Augustowska: „W 1969 roku [Mirosław Derecki] został wysłany przez SDP na szkolenie językowe do Londynu. W Anglii odnalazł kuzyna żony, który walczył w oddziale polskich komandosów, legendarnej Samodzielnej Kompanii Commando (nie mylić z cichociemnymi). Pasjonujące historie sprawiły, że zaczął przygotowywać materiały o Polakach-komandosach. Praca zaowocowała kolejnym cyklem reportaży historycznych pt. Na ścieżkach polskich komandosów, które w «Kamenie» zaczęły ukazywać się na początku lat 70”.

Historyk prof. Zygmunt Mańkowski tak oceniał pracę reportera:

Trudno podejrzewać osobę bez wykształcenia historycznego o taką dokładność, wnikliwość i znawstwo, jakim wykazał się Mirosław Derecki przy pisaniu tej książki. W sposób często drobiazgowy przedstawił dzień po dniu przebieg wydarzeń i działań wojennych, prostując też szereg błędów w wydanych dotychczas publikacjach.

A jaki miał stosunek do tej książki sam Derecki? „Komandosi [Na ścieżkach polskich komandosów] to moja kolejna ży­ciowa przygoda, przynosząca mi szczególną satysfakcję z tego po­wodu, że mogę, jako parający się piórem, zaprezentować ich społeczeństwu, a zwłaszcza młodzie­ży. Jako jeszcze jeden z wielu dowodów patriotycznego zaangażowania Polaków walczących o nie­podległość na wszystkich frontach II wojny światowej”.

Pamiętnik FlisińskiegoBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

  • Od łagrów Komi do winnic Italii. Dziennik wojenny Wacława Flisińskiego; na podstawie rękopisu do druku przygotował Mirosław Derecki, Wydawnictwo Lubelskie 1992.

W 1988 roku Derecki zaczął opracowywać do druku dziennik wojenny Wacława Flisińskiego. Książka ukazała się drukiem cztery lata później pt. Od łagrów Komi do winnic Italii. Wacław Flisiński pochodził z Annopola, w jego dzienniku znajduje się wiele odniesień  do regionu i Lublina oraz ludzi stąd, których napotkał podczas swojej wojennej wędrówki. Tytuł maszynopisu Flisińskiego brzmiał: Na szlaku drogi ku Nim. Z Polski przez Związek Socjalistycznych Sowieckich Republik, Iran (Persja), Irak. Transjordanię, Palestynę, Liban, ponownie – Palestynę, Egipt, Morze Śródziemne i Italię. Od 1 września 1939 roku do 1 grudnia 1946 roku.

Flisiński do wojska został powołany w Lublinie w 1939 roku – tu pożegnał się z żoną i córką. Do Polski już nie wrócił na stałe. Przez całe swoje powojenne życie pisał wspomnienia wojenne (pracując jednocześnie jako robotnik w Anglii i USA). Spisane, zajęły ponad 1500 stron maszynopisu, które – jak mówi Derecki – „są jednym ogromnym listem do dwóch najbliższych istot – żony i córki. Wiara, że «list» ów doręczy kiedyś osobiście, pozwoliła Wacławowi Flisińskiemu przeżyć oraz zachować równowagę ducha w najbardziej nawet ciężkich warunkach”.

Za co Derecki cenił pisarstwo Flisińskiego? „Podczas pracy nad tym ogromnym materiałem uświadomiłem sobie w pewnej chwili, że ma on także walor reportażu. Nagle Wacław Flisiński objawił mi się jako wrażliwy i wnikliwy obserwator świata. Urodzony narrator, operujący najchętniej tzw. stylem telegraficznym [...]. I tę właśnie warstwę tekstu postanowiłem szczególnie wyeksponować”.

LublinBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Reportaże Mirosława Dereckiego, w których opisywał Lublin – ludzi, miejsca, środowiska – ukazywały się m.in. na łamach „Kameny”, „Sztandaru Ludu”, „Medicusa” czy „Gazety w Lublinie”.

Wszyscy krytycy zawsze zwracali uwagę, że mój mąż miał rzeczywiście fantastyczną pamięć, że ilość szczegółów – na przykład dotyczących czy życia kulturalnego, czy jakichś zachowań ludzi – była kolosalna. Miał bardzo pojemną pamięć, bardzo dobrą pamięć wzrokową. Kiedyś jego kolega opisał Stachurę, że szedł w popielatym płaszczu przez plac Litewski. A mój mąż zadzwonił do niego i powiedział: «Stachura wcale nie miał popielatego płaszcza, on by go nigdy nawet nie włożył»

– wspominała Ewa Derecka.

Anna Augustowska pisała: „Stan wojenny i kolejne lata to nie był dobry okres dla historycznych reportaży. Derecki zaczął więc pisać wspomnienia o środowisku lubelskim, powstał wtedy m.in. cykl pt. Lubelskie lata Edwarda Stachury i drukowane w «Sztandarze Ludu» teksty, które złożyły się na wydaną w 1995 roku książkę Na studenckim szlaku".

W 1998 roku, już po śmierci Dereckiego, „Gazeta Wyborcza" wydała Weekend wspomnień w formie książkowej.

W 2009 roku Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN” sięgnął po niewydaną publikację Mirosława Dereckiego pod dwuczęściowym tytułem Lubelskie lata Edwarda Stachury. Okolica artystów. Z okazji 50. rocznicy lubelskiego debiutu Stachury została wydana pierwsza część tej publikacji w opracowaniu Dariusza Pachockiego.

Kazimierz i LubartówBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

  • Mój Kazimierz, „Gazeta Wyborcza”, Lublin 1999.
  • Mój Lubartów, Lubartowskie Towarzystwo Regionalne 2008.  

O Dereckim słusznie pisał Marek Danielkiewicz:Prawdy o życiu szukał na prowincji. I tutaj ją odnajdywał. Potrafił zajmująco opowiadać o świecie małych miasteczek, świecie sennym, uwikłanym w banalną codzienność, lecz nie pozbawionym ludzi z krwi i kości, przeżywających wielkie dramaty. W tym świecie spotykał swoich bohaterów”.

Lubartów – z urodzenia, a Kazimierz Dolny – z wyboru. Jego teksty dotyczące tych dwóch miast doczekały się, pośmiertnie, publikacji książkowych. W 1999 roku „Gazeta Wyborcza” wydała Mój Kazimierz – cykl 24 reportaży o ludziach i miejscach związanych z Kazimierzem Dolnym. Mirosław Derecki bywał bardzo często w Kazimierzu, sam i razem z żoną, miał tam wielu przyjaciół. Nie oparł się urokom wiekowych kamieniczek, zabytkowych kościółków i historycznych pamiątek. Mój Kazimierz to osobisty literacki przewodnik po mieście i śladach ludzi, którzy odeszli.

W 2008 roku Lubartowskie Towarzystwo Regionalne postarało się o wydanie 36 reportaży lubartowskich.

Tak o książce Mój Lubartów pisał Grzegorz Józefczuk:

Wydaje się, że Mirosław Derecki miał oczy dookoła głowy, potrafił zauważyć niewiarygodnie wiele. Na kartach tej książki ożywają wspomnienia o wielkich obywatelach Lubartowa, o lubartowskiej inteligencji, patriotach, o tragedii lubartowskich Żydów, których twarze autor pamięta, ale i o postaciach dziwnych, z marginesu społeczności. Stworzył więc Derecki portret miasta, w którym obiektywne informacje splatają się z subiektywnym oglądem, bo świat oglądamy oczyma dorastającego chłopca, ale wspominającego to po latach – i w tym siła tej prozy.

LiteraturaBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

  • Augustowska Anna, Tyle mam jeszcze do napisania, „Gazeta w Lublinie” 1998, nr 25.
  • Bieniaszkiewicz, Danuta, Godzina muzyki i myśli, 12.02.1998, [audycja Radia Lublin z okazji 40-lecia pracy dziennikarsko-literackiej Mirosława Dereckiego].
  • Derecki Mirosław, 35 lat i ja, „Kamena” 1979, nr 1.
  • Flisiński Wacław, Od łagrów Komi do winnic Italii, na podstawie rękopisu do druku przygotował Mirosław Derecki, Wydawnictwo Lubelskie 1992.
  • Józefczuk Grzegorz, Lubartów Mirosława Dereckiego, „Gazeta Wyborcza”, 2.01.2009.
  • Michalski Waldemar, Nie tylko słowa…, „Akcent” 2000, nr 1, 2.
  • Mościbrodzka-Derecka Ewa, relacja świadka historii z Archiwum Historii Mówionej Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN”, nagr. Dominika Jakubiak, 2005.
    Sprawa majora Hubala, folder teatralny, 1971.
  • Ziniewicz Iwona, Mirosław Jan Stanisław Derecki – życie i twórczość, Lublin 2007 (niepublikowana praca licencjacka UMCS).
  • Ziółkowska-Kurczuk Natasza, Mirosława Dereckiego sposób na życie, TVP3, Lublin 1998.

Powiązane artykuły

Zdjęcia

Wideo

Audio

Historie mówione

Inne materiały

Słowa kluczowe