Urząd kata – droga na szafot
Urząd kata pojawił się w Polsce wraz z przyjmowaniem przez nasze miasta prawa niemieckiego, które dużo bardziej restrykcyjnie niż obowiązujące wcześniej prawo zwyczajowe traktowało nawet najdrobniejsze przestępstwa.
Spis treści
[Zwiń]Przetrzymywanie więźniów
Gdy już zapadnie wyrok, nieszczęsny skazaniec rozpoczyna kolejny etap swojej wędrówki; dla wielu ostatni. Nim jednak przejdziemy do omówienia różnych typów kar i sposobów przeprowadzania egzekucji, należałoby się zastanowić nad problemem przetrzymywania więźniów. Od pochwycenia złoczyńcy do wykonania na nim kary upływało zazwyczaj trochę czasu, potrzebne było więc miejsce, gdzie można było go trzymać pod kluczem. Przede wszystkim po to by nie uciekł, ale również w poważniejszych wypadkach by uchronić go przed możliwością linczu ze strony rozjuszonych mieszczan.
Doprowadzenie skazanego na miejsce egzekucji
Samo doprowadzenie skazanego na miejsce egzekucji nabierało znamion rytuału.
„[...] Po tym go ceklarze do ręku podadzą:
Á cechowi go zbrojni śrzotkiem poprowadzą.
Zbierze się koło niego ludzi wielka rotá
Przed miásto, gdzie ná on świát zgotowano wrotá [...]”2.
Kiedy już cała procesja w asyście kata doprowadziła przestępcę do celu, można było wreszcie rozpocząć właściwą egzekucję.
Przypisy
1 J. Kus. dz. cyt, s. 46–49.
2 S.F. Klonowic, dz. cyt., s. 161.
3 W większości przypadków był to tzw. osioł hańbiący, ale zdarzał się i wielbłąd. Motyw obwiezienia jako kary na honorze pojawia się już w starożytności, stając się z czasem typową karą na czci w średniowiecznej Europie. Również w Polsce miały miejsce przypadki takiego karania złoczyńców, ale był to także doskonały środek do prowadzenia skutecznej walki politycznej. Zbigniew Dalewski w swoim artykule traktującym o konflikcie Bolesława Rogatki z biskupem Tomaszem przytacza taki właśnie przykład. Książę wdał się z biskupem w otwartą wojnę, podczas której poważył się na czyn niezwykle ryzykowny. Porwał Tomasza, a następnie pozbawionego szat, posadził na konia i obwiózł po okolicy ku zgrozie, ale i uciesze gawiedzi.
Zob. Z. Dalewski, Książę i Biskup, „Roczniki Historyczne”, t. 73, 2007, s. 84–99.