Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Magia w wierzeniach mieszkańców Lubelszczyzny – Postać znachorki

Jednym niezawodnych i najczęściej stosowanych sposobów leczenia chorób ciała i duszy było tzw. zamawianie, polegające na wypowiadaniu czy wyszeptywaniu specjalnych formuł magicznych, słów, modlitw. Towarzyszyły temu także określone czynności i gesty: spluwanie przez ramię, przestawianie czy nakłuwanie różnych przedmiotów, specjalne ruchy ciała lub głowy. Wszystko to miało na celu przede wszystkim zapobieganie chorobom, urokom, czarom albo leczenie już powstałych kłopotów. Modlono się w trakcie takich czynności szczególnie do Matki Boskiej i Św. Zofii, używano przedmiotów święconych w kościele i ziół z Matki Boskiej Zielnej. Zaklinać i zamawiać można było także sytuację czy stan natury, pogodę. W tym wypadku zwracano się do Św. Jerzego.

Zamawiania było domeną kobiet, nazywano je znachorkami, babami, czy szeptuchami (od wyszeptywania zaklęć, modlitw i formuł magicznych).

Zamawianie mogło mieć także skutki negatywne, np. choroba, osłabienie, odebranie pomyślności ludziom, domowi i obejściu, odebranie mleka krowom. Takich kobiet bardzo się bano i starano się unikać jakiegokolwiek kontaktu z nimi, podobnie jak z osobami o "złych oczach."

Spis treści

[RozwińZwiń]

Znachorka, szeptuchaBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści


Szczególne miejsce w medycynie ludowej zajmuje postać znachorki, szeptuchy. Nazwa „szeptucha” wzięła się od szeptania modlitw i zaklęć podczas magicznych rytuałów. Profesja ta zwykle była domeną kobiet, ale gdzieniegdzie można było spotkać i męskiego zamawiacza.  Znachorki można spotkać na wsiach Lubelszczyzny do dnia dzisiejszego. Specjalne formuły, zaklęcia i modlitwy przekazywane są z pokolenia na pokolenie „pierworodnemu” lub ostatniemu dziecku.
Jednym z rytuałów, które wykonywały znachorki, to odlewanie wosku nad dzieckiem. Zabieg ten miał usunąć „stracha”, czyli powód stresu, które wpływało na złe samopoczucie. Jeśli dziecko bało się np. psów, należało wylać wosk do umieszczonej nad jego głową miski z wodą. Kształt, który powstał z zastygniętego wosku miał przedstawiać to, czego bało się dziecko. Przy wylewaniu znachorka szeptała modlitwy. Czynność tą należało przeprowadzić za dnia, a wodę po zabiegu wylać poza dom, np. na drogę. Niekiedy wosk wylewano poprzez brzozowe patyczki ułożone na kształt krzyża.
„Wylewaniu przestrachu” miało również służyć wylewanie białka kurzego do szklanki z wodą. Wylany kształt – podobnie jak w przypadku wylewania wosku -  miał symbolizować to,czego człowiek się bał. Źródłem strachu w takich przypadkach najczęściej były zwierzęta, np. pies lub kot, ale także i człowiek.
Innym rytuałem jest „spalanie róży”. Zabieg przeprowadza się w celu leczniczym – stosowano w leczeniu róży, ale miał pomagać także na inne choroby. Do przeprowadzenia zabiegu potrzebna jest gromnica i len, który owijało się wokół świecy w lutym w dniu Matki Boskiej Gromnicznej. Z lnu skręca się 9 kulek, które później pojedynczo pali się nad „pacjentem”, podrzucając do góry w płomień zapalonej gromnicy.  Ważnym jest, by chory miał zarzuconą na głowę szmatę. Jeśli len dobrze się pali, a dym leci do góry, oznacza, że chory ma spore szanse na wyzdrowienie.

 

Opracowała Agnieszka Szczur


Literatura:
Niebrzegowska S., Przestrachod przestrachu. Rośliny w ludowych przekazach ustnych, Lublin 2000.
Tylkowa D., Wiedza ludowa, [w:] „EtnografiaPolski. Przemiany kultury ludowej”, t. 2. Wrocław 1969.