Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Podziemia lubelskie

Domy wznoszone na początku XVI wieku miały dolne kondygnacje parterowe, murowane z opoki, ponad metrowej grubości, natomiast piętra zazwyczaj drewniane. Pod nimi ryto piwnice, których wielkość odpowiadała zabudowie na powierzchni. Ich budowa była stosunkowo łatwa z uwagi na lessową strukturę wzgórza staromiejskiego, nie wymagającą okrycia murem, z zachowaniem warunku braku dostępu wody. Miały jedną kondygnację w głąb podziemi, z pomieszczeniami zamkniętymi kolebką. Przeznaczenie piwnic było wielorakie i zwykle dostosowane do potrzeb właściciela – rzemieślnika lub kupca.

 

Spis treści

[RozwińZwiń]

Lublin w XVI wiekuBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Funkcjonowanie zabudowy w obrębie murów miejskich było w Lublinie, podobnie i innych miastach tego typu, objęte szeregiem niezwykle istotnych uwarunkowań. Jednym z najważniejszych była ograniczona murami miejskimi przestrzeń, którą można było przeznaczyć pod zagospodarowanie. Konsekwencją powyższego było zagęszczanie zabudowy w miarę rozwoju miasta i wzrost cen działek budowlanych, a na dalszym etapie podnoszenie wysokości istniejących budynków o kolejne kondygnacje, przy zachowaniu dotychczasowej wielkości działek.

Gotycki Lublin, za jaki możemy uznać miasto do czasu pożaru z 1575 roku, był drewniany i drewniano-murowany, jednakże dla pełnego zobrazowania sytuacji należy odnotować pożar z 1515 roku, który w tym czasie strawił niemal całą zabudowę. Domy wznoszone po 1515 roku miały dolne kondygnacje parterowe, murowane z opoki, ponad metrowej grubości, natomiast piętra zazwyczaj drewniane. Pod nimi ryto piwnice, których wielkość odpowiadała zabudowie na powierzchni. Ich budowa była stosunkowo łatwa z uwagi na lessową strukturę wzgórza staromiejskiego, nie wymagającą okrycia murem, z zachowaniem warunku braku dostępu wody. Miały jedną kondygnację w głąb podziemi, z pomieszczeniami zamkniętymi kolebką. Przeznaczenie piwnic było wielorakie i zwykle dostosowane do potrzeb właściciela – rzemieślnika lub kupca.

Wspomniany pożar z 1575 roku, który niemal całkowicie starł z krajobrazu miejskiego gotycką zabudowę, nie miał takiego wpływu na piwnice, które w znacznym stopniu ocalały, przede wszystkim dzięki usytuowaniu pod murowanymi domami. Grubość ścian w takich domach i ich stopień zachowania spowodowała, iż nie opłacało się wyburzanie ich, a wręcz pozostawienie ich jako dolnej kondygnacji nowych budynków. Na terenie Starego Miasta mamy liczne przykłady obiektów tak wznoszonych, np. kamienice przy Rynku 3, 4, 6, 8–19/20, Grodzka 2, 3, 5 i 7, Dominikańska 7. Tam też zachowały piwnice posiadające gotycki układ z późniejszymi zmianami.

Staromiejskie piwniceBezpośredni odnośnik do tego akapituWróć do spisu treściWróć do spisu treści

Zmiany geopolityczne, jakie nastąpiły w dobie Jagiellonów, przyśpieszyły rozwój miasta, które dzięki temu stało się jednym z najważniejszych ośrodków wymiany handlowej w ówczesnej Rzeczypospolitej. Niektóre gałęzie rzemiosła zanikały lub ich przedstawiciele przenosili się na przedmieścia, wypierani przez bogacących się kupców, pośród których coraz większą rolę odgrywali handlujący winem. Ich doroczne wyprawy na Węgry, które były głównym dostawcą wina na polskie rynki, wymagały spełnienia pewnych warunków, a jednym z nich była możliwość składowania beczek z winem w odpowiedniej temperaturze. Takim niemal idealnym miejscem stały się kolejne kondygnacje piwniczne sukcesywnie drążone w lessowym podłożu. Należy tu dodać, że o ile druga kondygnacja piwnic nawiązywała układem do pierwszej to najniższa niejednokrotnie wychodziła poza granice działek. Budowa drugiej i trzeciej kondygnacji piwnic w nieodległej przyszłości stała się jednak poważnym zagrożeniem dla lubelskich kamienic, które po ustanowieniu Trybunału Koronnego w Lublinie w 1578 roku zyskały nadbudowę w postaci drugiego piętra, zwanego „deputackim”, a przeznaczonego na kwatery dla deputatów. Te nadbudowy znacznie obciążały fundamenty, osłabione trzema kondygnacjami piwnic, co powodowało pęknięcie ścian zewnętrznych, sięgające niekiedy drugiego piętra. Piwnice miały destrukcyjny wpływ na zabudowę nie tylko z racji osłabiania fundamentów, ale także dlatego, że do lessu, w którym były drążone dostawała się woda, co powodowało zmianę dotychczasowej jednolitej twardej struktury na półgęstą konsystencję. Tego typu reakcje także sprzyjały pękaniu ścian lub wręcz zapadaniu się oficyn. Próbowano temu zapobiec już od lat 70. XVII wieku, pogrubiając partery, tworząc charakterystyczne ciągłe oszkarpowanie, zakończone daszkiem. Metodę tę wprowadzili licznie przybywający do Lublina muratorzy z Włoch i Niemiec. Wówczas na coraz szerszą skalę wprowadzono opłaszczowanie ścian cegłami, co miało wzmocnić fundamenty.

Kryzys gospodarczy, który dotknął miasto po wojnach okresu Potopu, spowodował całkowity zanik pędu do powiększania powierzchni piwnicznej, a nawet do rezygnacji z użytkowania najniższej kondygnacji. Rezygnacji, ale nie likwidacji, gdyż dopiero po II wojnie światowej, w latach 70. i 80. XX wieku, w prowadzonych na szeroką skalę pracach górniczych, sukcesywnie zasypywano trzecią kondygnację, po jej uprzednim zinwentaryzowaniu.

 

Opracował Jacek Studziński