Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Lubelskie bajki – O kurzej nóżce

Był dziad i baba. Dziad miał swoje córkę, baba miała swoje córkę. Ale ta baba te dziadowe córkę wciąż biła. Tak ju bila! Ano, powiało tak: Stary, weź ju i wyprowadź do lasu! Nu, ten stary wziun wałek, wziun maglownice (jak to na wsi — to magluju chusty) powiedo: chodź, pójdziemy na jagody! Posły ony do lasu na te jagody. Zbiro, zbiro. Zbiroj tutaj, powiedo, ja pójdę dali trochę. A un pomaluśku, chyłkiem i ucik ji. Una zbira i woło: Tatulu i tatulu, i tatulu, a tego tatula ani widku. Anu naraz dochodzi do takiego brzegu, patrzy — idzie pani na kurzy nóżce. Cego ty dziwcyno płaces? - A bo mie, pedo, tatulo odyśli, wiecór sie robi, boje się, nie wiem gdzie pość. - Ano, może byś posła do mnie na służba? — A juści bym posła. — A to chodź, siadaj!


Wzina ju ta pani zawiezła do siebie. Ale ta pani miała pieska i kotka. I una pedo tak: Piesku, przynieś drzewa! — To una pójdzie, przyniesie. Kotku, rozpol ogień! — To una pójdzie rozpali. Piesku, pościel łóżko! — Una pójdzie, pościele. Tam piesku przynieś wody, wszystko posprzątaj, powykurzoj wszyćko! — To una wszyćko robi. Ta pani cały rok kozę pieskowi i kotkowi, a una za tego pieska i za kotka robi. Ale rok sie kojńcy. Może byś, pedo, juz chciała pójść do ojca, może co sie sprzykrzyło? — A juści bym posła. Anu, to chodź, pedo, po zapłatę! No, idu. Idu, przychodzu do stajni. Una pedo: Chtóry kuń zarży, to będzie twój. Zarżało ślicnych takich ćtery kunie — to bedu twoje. Posły do powozów. Chtóry sie powóz rusy - to będzie twój. Rusył sie taki ślicny powóz, to będzie twój. Posły do furmanów. Chtóry sie furman roześmieje — to będzie twój. Roześmiał sie taki młodziutki, ślicny ten furman, ano to będzie twój juz. Ido do krów. Chloro krowa zarycy — to, pedo, będzie twoja. Zarycało takich ćtery krów ślicnych, raniaściutkie*, duże, ładne, a to bedu twoje. Posły do kufrów. Chtóry sie kufer rusy — to będzie twój. Rusył sie ugrumny taki kufer, to będzie twój. Ano, wzina to wszyćko, zabrała i jedzie. Jedzie, una siedzi, ten furrnon jedzie i wszyćko za niu idzie. Dała ji pani i tego pieska, i chleba, i. masła tyz na droqe. A ten piesek co uleci, to juz z kolan skocy i mówi:


Dziam, dziam, dziam dziamula,
jedzie dziadowa córula


To ona posmuruje chleba masłem, do mu, temu pieskowi, do, te piesek znu zji i leci i znóz miui, woło:


Dziam, dziam, dziam, dziamula,
jecdzie dziadowa córula.
Przed niu szczęk, za mu brzęk,
Wszyćko złoto wiezie.


Znuż temu piskowi posmarowała tego chleba i znuz mu rzuciła. Ten piesek jeszcze niedaleko domu i znowuz leci i woło:
Dziam, dziam, dziam, dziamula,
jedzie dziadowo, córula.
Przed niu szczęk, za. mu brzęk,
Wszyeko złoto wiezie.


To ona znm posmarowała chleba masłem, temu pieskowi dala. Ale przyjeżdża pod, techałupe. ta macocha wyjrzała, patrzy co to takiego? Ctery krów, ćtery kunie, kufer taki na wozie.. . Anu, pyto ju sie co to, gdzie una była, jak? A una powiedo:
— Wicie, wyście, mnie matulu bili, dokucaliście mi, tatulo mie wyprowadzili, pedo. ostawił mnie w lesie i pedo. jechała pani na kurzy nóżce i pytała mie sie, cy bym me posła na służbę. Jo powiedziałam, ze pode i dała mi tego pieska o! wysłużyłam se bez rok. A co w tym kufrze je? Otwirajo tam — cały kufer złota! No, ten furnoll z nio sie ożenił, wesele to sie odbyło.
Ale ta baba juz nie może wytrzymać. Anu, pado, idź ino ty, stary dziadu, wyprowodz moje córka tamuj, w to sarno miejsce! Anu, wyprowadziuł ju w to samo miejsce, wzion wałek i maglownice. Idź, powiedo, zbiraj te jagody, a jak ja bede sed, to bede stukot o -wałek, o maglownice, to ty przydzies do mnie. Ano, jak ona odysła, oddaliła sie, to un wzión i ucik ji do domu. Ano una idzie, idzie przez las, noc, sie robi, zacyno płakać, juz sie boi. Ale dosła do brzegu, patrzy — jedzie paru na kurzy nóżce: — Cego ty, dziewcyno, płaces, cego chces? A una już wyglądała, trochę sie boła, ale wyglądała ji, ty pani. A — powieda - tatulo mie odyśli i boje sie, noc sie robi. — A może być posła do mnie na sluzbe? — A juści bym posła. — A no to siadaj!


Ano, przyjechały. Ta pani. mówi: Piesku, rozpoł ogień! — To ten piesek pójdzie rozpoli. Kotku, przynieś drzewa! - To ten kotek pódzie. przyniesie. Tam, kotku, umyj! — To kotek pozmywa. Piesku, pościel łóżko. Piesek robi. Ano rok sie kujńcy, może. byś posła juz, pedo, do ojca, bo ci sie może uprzykrzyło tutaj, jest ci smutno? A juści, bym posła. Ano posty najpirw do powozów. Chtóry sie powóz, pedo, rusy, to będzie twój. Rusy I sie taki stary, starińki grot, ze jaz — to będzie twój. To idu do furmanów. Chtóry sie furrnon roześmieje — to będzie twój. Roześmiał sie taki stary, taki garbaty, ślepy na jedno oko, taki nijacejki, kulawy, a to będzie twój. Ona sie tem nie dowolni, jo to wcale nic nie obchodzi. Idu do krów, Zamrucało ćtery krów, takie suchyjńkie, ze jaz. Anu, to bedu twoje. To idu do kufrów, patrzu — a tam kufrów tyle stoi. Ta pani powiada: Chtóry sie kufer rusy, to będzie twój. Ruszył sie kufer jesce winkszy jak tamten. Och, ona już sie cieszy tem kufrem, ze tam jesce wincy będzie miała złota jak tamta, bo juz sie tam tym furmanem i tymi krowami i nicem nie cieszy, tylko tem kufrem. Ano, dała ji pani tego chleba i masła, dała ji tego pieska ty z, z co tam cały dzień chodził i robił i jedzie. Jedzie, ale ten piesek co leci, leci, to:


Dziam, dziam, dziamula,


To ta złapie tego pieska, zbije, zbije i puści go. To ten piesek znuż leci:

Dziam, dziam, dziamula,
jedzie babina córula,
Przed niu pisk, za,
niu wrzosk, wszystkie gady wiezie.


To ta znuż złapie tego pieska, zbije, zbije, nie do mu tego chleba jeść i znuż ten piesek woło:

Dziam, dziam, dziamula,
jedzie, babina córula,
Przed niu pisk, za niu wrzosk,
wszystkie gady wiezie.

 
Ano ten rok dochodzi, ta matka wygląda, ze jaz jaz! Patrzy — jedzie. O — jedzie, pedo, moja córunia, juz jedzie! Wylatuje na drogę. O, jaki ty kufer wiezies! Jesce winkszy, jak tamta! Na krowy żodno nie patrzy, otwiraju, jeszcze nie zdjiny tego kufra, juz otwiraju do niego. A tam było pełno gadów rozmaitych! Zaroz to wziny i złapały je, łby pougryzały i juz sie z nimi skojńcyło.


jedzie babina, córula.
Przed niu pisk, za niu wrzask,
wszystkie gady wiezie.

Przed niu szczęk, za niuu brzęk,
wszyćko złoto wiezie.