Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

„Gasnące światełka” – streszczenie opowiadania I.B. Singera

Streszczenie opowiadania Isaaca Bashevisa Singera. 

 
Literacki Przewodnik po Lubelszczyźnie

Miejsce akcji:
 
 
Postacie:
Altełe
rabin
stara kobieta
 

 

 

 

Gasnące światełka to kolejna opowieść starego reb Berysza. Nie pierwszy raz zaskakuje czytelnika swoją mądrością i umiejętnością opowiadania. Mówi o rzeczach, których sam był naocznym świadkiem. Nawet w święto Chanuki, kiedy dzieci zwykle pozostają w domu, nie brak mu słuchaczy. Tym razem przytacza historię, która bardzo dawno temu wydarzyła się w Biłgoraju.

To była jedna z najgorszych zim ostatnich czasów. Niskie temperatury bardzo utrudniały życie mieszkańcom miasta. W dzień było ciemno. Cały czas wiał silny, mroźny wiatr, który wdzierał się nawet przez dobrze uszczelnione ściany do domów. Pierwszej nocy Chanuki, kiedy wszyscy pozapalali świece, stało się coś nieoczekiwanego. Nagle w całym mieście zapadła ciemność. Wytrwali mieszkańcy zapalali knoty wciąż od nowa, ale wiatr gasił je równie szybko jak były zapalane. Początkowo próbowano sobie to tłumaczyć w logiczny sposób. Jednak kiedy okazało się, że wszystkie płomienie gasną w całym mieście w tej samej chwili i nigdzie nie sposób ich zapalić, mieszkańcy zaczęli podejrzewać, że gasnące świece to nie tylko wina wiatru.

Kobiety panikowały, że zbliża się wojna lub zaraza. Wszyscy pozapominali o swoich obowiązkach związanych ze świętem Chanuki. Skupili się na fakcie, że nadal nie można zapalić świec. Siódmej chanukowej nocy, kiedy sprawa nieco ucichła i ludzie się uspokoili, do rabina przyszła stara kobieta. Zdziwiony odwiedzinami o tak późnej porze zaprosił ją do siebie by porozmawiać. Kobieta przypomniała mu historię swojej wnuczki, która zmarła dzień przed jednym ze świąt Chanuki. Wszyscy mieli się modlić o zdrowie dziewczynki jak najgorliwiej. Ponieważ niektórzy zaniedbali ten obowiązek, dziecko umarło nie zobaczywszy nawet pierwszego chanukowego światełka.

Kobieta wyśniła swoją wnuczkę trzy razy. Dziewczynka przyznała się babci, że to ona gasi płomienie chanukowych świec w Biłgoraju. Altełe, bo tak na imię było zmarłej, odeszła zła, że sama nie mogła choć raz, przed śmiercią popatrzeć na chanukowe światełka. Wytłumaczyła kobiecie co muszą zrobić mieszkańcy, żeby wszystko było tak jak przedtem. W to szczególne święto nie chciała być sama na zimnym cmentarzu dlatego w końcu przekonała ludzi by wszyscy razem świętowali na dworze.

Ta Chanuka w Biłgoraju była wyjątkowa. Okazało się, że nawet na cmentarzu można się weselić ze wszystkimi. Zarówno z tymi którzy są żywi jak i z tymi, którzy pamiętają jeszcze swoje ziemskie świętowanie. I czasem po prostu potrzeba więcej wiary, miłości i gorliwości by jakieś światełko nie zgasło.

Opracowała: Anna Cisak