Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN” w Lublinie jest samorządową instytucją kultury działającą na rzecz ochrony dziedzictwa kulturowego i edukacji. Jej działania nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia siedziby Ośrodka - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii.

Częścią Ośrodka są Dom Słów oraz Lubelska Trasa Podziemna.

„T-shirt dla Lublina” – rozstrzygnięcie konkursu

Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN”, Lubelski Ośrodek Informacji Turystycznej oraz Festiwal Sztuki w Przestrzeni Publicznej „Open City” ogłosiły konkurs polegający na wymyśleniu polskich haseł do grafik na koszulki identyfikujące Lublin.

Ośrodek „Brama Grodzka – Teatr NN” ufundował dwie nagrody: dwa komplety koszulek (cztery sztuki po dwa rodzaje: męskie i żeńskie) oraz dwa komplety dostępnych numerów czasopisma „Scriptores” (ponad dwa tys. stron o Lublinie).

IDEA I GENEZA KONKURSU

Toniemy w zalewie reklam, które zawłaszczają przestrzeń publiczną. T-shirty są również powierzchniami reklamowymi, na których pojawiają sie różne komercyjne loga, a my chodząc w nich, bezwiednie zamieniamy się w żywe billboardy. Spróbujmy nad tym zapanować. Przebierzmy się w koszulki, które będą okryciami sztuki w przestrzeni publicznej, a przy okazji powiedzą coś o nas i o naszym mieście.

Proponujemy mieszkańcom Lublina oraz turystom nowy pomysł na wyrażenie swoich związków z miastem i na promocję Lublina. Są to koszulki zaprojektowane przez Małgorzatę Rybicką według koncepcji Marcina Skrzypka. Grafika na nich umieszczona wykorzystuje autorskie pomysły projektantki z okładek pisma „Scriptores” poświęconych Józefowi Czechowiczowi. Dłoń i odcisk palca zostały skomponowane z planu Lublina.

 

NAPISY

LUBLIN LIFELINE (linia życia – przy dłoni)

LUBLIN LIFEPRINT („odcisk życia” – przy odcisku palca)


Wspólnie z Lubelskim Ośrodkiem Informacji Turystycznej Ośrodek zaproponował mediom ogłoszenie konkursu na polskie hasła do tych koszulek. W akcję włączyła się „Gazeta Wyborcza”.

 

JURY

Izabela Błasiak (OBGTNN), Anna Kiszka (OBGTNN), Florentyna Nastaj (OBGTNN), Emil Majuk (OBGTNN), Tadeusz Przystojecki (OBGTNN), Marcin Skrzypek (OBGTNN), Stanisław Turski (dyr. LOiT), Joanna Zętar (OBGTNN), Agnieszka Wiśniewska (OBGTNN).

Każdy z jurorów miał za zadanie zagłosować na cztery anonimowe hasła, które nadawałyby się na polskie wersje koszulek.
 

WERDYKT, WYBRANE HASŁA

Na wyciągnięcie ręki (hasło do grafiki z dłonią) – Adam Marczuk
Hasło podkreśla bliskość i ludzką skalę miasta, zachęca do „siegnięcia”, a więc do kontaktu z nim. Jako jedne z kilku nadaje się na polską wersję koszulki.

 

Odciśnij swój ślad – Cezary Stefańczak
Hasło zachęca do działania w sensie obywatelskim, którego nam brakuje. Dotyka też pewnej ciekawej właściwości działania – tego, że owo odciskanie śladu jest obustronne, co ilustrują grafiki.

 

Jem cebularze. Jestem z Lublina – Daniel Stelmasiewicz
Hasło, które od razu wywołuje pytania i dyskusje: co to są te cebularze, dlaczego są lubelskie, czy to prawda, że nie ma ich nigdzie indziej itd.

 

Lublin: historia otacza, ale nie przytłacza – Maciej i Alicja Krawczykowie
Hasło, które dotyka pewnego istotnego problemu, który mamy z dziedzictwem – nasza edukacja i wychowanie nauczyło nas traktować historię i dziedzictwo jako coś, przed czym się bronimy. A przecież w Lublinie są one i obecne w obfitości, i tak charakterystyczne dla miasta.

 
KOMENTARZ

Jak widać autorzy haseł potraktowali konkursowe zadanie dość swobodnie i bardzo dobrze, bo chodziło w nim głównie o zabawę i pretekst do namysłu nad wizerunkiem Lublina. Co jest w nim – w nas – wyjątkowego, z czym się utożsamiamy? Jak sami siebie postrzegamy, jakimi chcielibyśmy być? Są to bardzo poważne pytania, na których odpowiedzi udzielają firmy PR za ciężkie pieniądze. Ale ostatecznie wiążących odpowiedzi udzielają sami mieszkańcy, którym nie są te sprawy obojętne, którzy ostatecznie nadają ton miastu i decydują o jego tożsamości i przyszłości.

Właśnie tej prawidłowości dotyczy inne hasło Adama Marczuka: „Lublin: na mój znak”. Łatwo je przeoczyć na liście innych haseł ze względu na jego poetyczny charakter, ale warto na nie zwrócić uwagę, gdyż dotyka ono sedna relacji człowiek–miasto. Magia miasta bierze się stąd, że ma ono swoich magików, swoich sztukmistrzów, którzy mówią: „niech się stanie – na mój znak”. Taki „znak” często zwołuje ludzi do wspólnej sprawy, nadaje znaczenia i wartości, powołując tym samym do życia nowe byty.

Z haseł zaproponowanych przez Cezarego Stefańczaka warto wspomnieć jeszcze o dwóch: „Tu się odnajdziesz” i „Miasto w człowieku”. Pierwsze jest domyślną odpowiedzią na stwierdzenie „pogubiłem się” i ukazuje miasto jako przyjazną przestrzeń, która reguluje funkcjonowanie naszej psychiki, a wręcz naszego „ja”. Odnaleźć się – to przecież cel godny największych filozofów. Zwrócenie uwagi, że miasto może (powinno?) ten cel spełniać, stawia zupełnie w nowym świetle misję, jaką powinien spełniać samorząd. Drugie hasło jest zbieżne z zawołaniem ostatniej Nocy Kultury: „Człowiek w mieście, miasto w człowieku” i odnosi nas do edukacji o miejscu naszego życia. Im więcej o nim wiemy – im bardziej miasto jest w nas – tym bardziej jesteśmy tu i teraz, tym lepiej rozumiemy, a zrozumienie daje nam poczucie bezpieczeństwa.

Daniel Stelmasiewicz wyszedł poza kontekst koszulkowych grafik i zaproponował serię haseł, które otwierają zupełnie nowe pola skojarzeń na temat Lublina. „Gdzie diabłom mówię dobranoc” to hasło, które nawiązuje nieco do „Tu się odnajdziesz”. Gdy umysł śpi – budzą się demony. Byłoby świetnie, gdyby Lublin był miastem, gdzie nasze demony – na odwrót – zasypiają, a umysł się budzi.

Drugie hasło tego autora, na które warto zwrócić uwagę, to „Lublin zamiast prawej półkuli” w różnych wariantach. Interesująca jest też taka wersja, po redakcji: „Rytm, kolory, wyobraźnia. Lublin – moja prawa półkula”. Jest w tym i determinacja, jaką wykazuje wielu lokalnych patriotów, i wartości, z którymi chyba każdy chciałby, aby nasze miasto się kojarzyło. Prawa półkula mózgu wiązana jest z myśleniem intuicyjnym, emocjami, postrzeganiem całości, rozpoznawaniem kształtów, odbiorem muzyki itp.

Pozostałe hasła Daniela Stelmasiewicza są oparte na szablonie hasła nagrodzonego: „Chodzę w ciapach... – jestem z Lublina”, „Jeżdżę trolejbusem...”, „Mam brejdaka...”. Są one ciekawe z dwóch powodów. Po pierwsze, zwracają uwagę na pewne regionalne osobliwości, które są charakterystyczne dla Lublina (wschodu Polski) lub które ewentualnie moglibyśmy niejako zaanektować jako lubelskie. Po drugie, dają pretekst do przyjemnej rozmowy o osobliwościach Lublina. Co robimy „inaczej” lub mamy „innego” niż gdzie indziej? Dyskusja jest otwarta.

Maciej i Alicja Krawczykowie zaproponowali hasła, które nie do końca nadają się na koszulki, ale bardzo pobudzają do refleksji. „Byliśmy, jesteśmy, będziemy – póki pamiętamy”. Bardzo trudno tę myśl skomentować w kilku zdaniach. Można jednak powiedzieć, że ktoś, kto „nie pamięta”, może jedynie powiedzieć, że „jest”, natomiast nie może powiedzieć, że „był”, ani też wziąć odpowiedzialności za to, że „będzie”. Drugie warte omówienia hasło Macieja i Alicji Krawczyków to: „Magia Lublina kończy się nocą, a świtem zaczyna”. Ciekawe byłoby miasto, którego magia przekornie zaczyna się w dzień, a nie w nocy, choć przecież wszystko, co tajemnicze w ludzkiej kulturze rozgrywa się w mroku. Bardzo ciekawy eksperyment myślowy.

 

Marcin Skrzypek