"Był sobie raz" - prapremiera i premiera spektaklu Teatru NN
Spektakl przygotowany w Teatrze NN.
Wykonanie: Witold Dąbrowski
Muzyka: Bartłomiej Stańczyk
Reżyseria: Tomasz Pietrasiewicz
Premiera: 28 kwietnia 2001 roku.
OPIS I RECENZJE
GALERIA FILMÓW
GALERIA FOTOGRAFII
OPIS I RECENZJE
"Był sobie raz..." to pierwsza opowieść Teatru NN powstała w ramach "Opowiadania historii".
"Był sobie raz..." to adaptacja opowiadania I. B. Singera "O tym jak Szlemiel szedł z Chełma do Warszawy". Jest to historia chełmskiego Żyda - Szlemiela, który znudzony życiem w swoim miasteczku postanawia wyruszyć do w drogę do wielkiego Lublina (w opowiadaniu Singera jest Warszawa). Idąc do miasta gubi drogę i wraca do rodzinnego domu. Przekonany jednak o tym, że nie może być to ten sam Chełm, który opuścil upiera się, że znalazł się w miejscu identycznym ale nie tym samym. Po długich i zabawnych kłotniach z żoną, dziećmi, sąsiadami i radą miasta odkrywa dla siebie prawdę, że na świecie istnieje wiele Chełmów, z podobnymi domami i mieszkańcami, a "cały świat to jeden wielki Chełm".
Witold Dąbrowski
Zdecydowaliśmy, że pierwszą historię, którą chcielibyśmy opowiedzieć będzie historia Szlemiela, który z Chełma – legendarnego miasta głupców, wyruszył do Warszawy. Historia ta, zaczerpnięta z folkloru żydowskiego, spisał Isaac Bashevis Singer a my dokonaliśmy jej adaptacji. Po wielu próbach stało się dla mnie jasne, że opowiadana przez Witka Dąbrowskiegio historia musi być poddana jakiejś formie teatralizacji. Powstała w ten sposób pierwsza opowieść Teatru NN, która nazwaliśmy "Był sobie raz". Wtedy też nastąpiły narodziny Witka jako opowiadacza – dodajmy wspaniałego i niezwykłego opowiadacza.
Opowieść "Był sobie raz" oraz dwa następne "O tym jak Fajwł szukał samego siebie" i "Tajbełe i jej demon" utworzyły rodzaj tryptyku. Każda z tych historii opowiadana była przy akompaniamencie innego instrumentu: akordeonu, kontrabasu i klarnetu. Tu trzeba podkreślić bardzo ważną rolę muzykantów, którzy, w każdej z tych opowieści, byli ich integralna częścią. Wykonywana przez nich muzyka dodawała coś specjalnego opowiadanym historiom.
Tomasz Pietrasiewicz
Tak jak siostry Czechowa wzdychały do Moskwy, tak głupek Szlemiel z opowiadania Singera
zapragnął szukać lepszego i ciekawszego życia w Lublinie. Nigdy tam nie dotarł, pomimo mozolnej wędrówki.Miasto, do którego trafiał pełen entuzjazmu i nadziei, to wciąż był jego uprzykrzony Chełm, ze swymi równie uprzykrzonymi mieszkańcami. Cały świat jest Chełmem, a Chełm jest całym światem – dochodzi do słusznego wniosku Szlemiel. Ucieczki nie ma, tak jak nie można uciec od samego siebie.
Ta prościutka z pozoru i zabawna historia, wywodząca swój żywot z folkloru żydowskiego, nosi
w sobie ogromny ładunek egzystencjalny. O dziwo, okazuje się też wspaniałym tworzywem teatralnym. Aby wydobyć te atuty na scenie, trzeba jednak prawdziwego mistrzostwa. W spektaklu Był sobie raz Teatru NN mamy do czynienia z takim właśnie przypadkiem (...).
Małgorzata Gnot, "Wszystkie drogi prowadzą do Chełma"
(...) Spektakl Był sobie raz w płaszczyźnie fabularnej jest śmieszną opowiastką o Szlemielu, pewnym Żydzie z Chełma. Punkt wyjścia stanowiło opowiadanie Izaaka B. Singera, lecz jak twierdzą znawcy, powiastki tego typu były niezwykle popularne, ich autorzy pozostawali często zupełnie nieznani. Akcja z reguły toczyła się w Chełmie; o części chełmskich Żydów przyjęło się wtedy mówić – pewnie z odcieniem swoistego ciepła – że to „mędrcy z Chełma czyli głupcy”. Jedną z typowych postaci tych historyjek był właśnie Szlemiel, oferma i nieudacznik, zabawny mędrek, na swój sposób cwany. Nie byłoby Szlemiela i owych „mędrców z Chełma” ani też spektaklu Był sobie raz, gdyby nie najwyższego piękna anioł, jak się później okazało – trochę nieuważny, któremu powierzono niebywałej rangi misję: rozdzielenia po ziemskim świecie dusz mądrych i głupich. (...)
Grzegorz Józefczuk, "Szlemiel, medrek i oferma"
Właściwie nie była to typowa premiera. Tomasz Pietrasiewicz, szef Ośrodka „Brama Grodzka - Teatr NN”, który trochę zaniedbał w swej dyrektorskiej działalności ten drugi człon nazwy instytucji i rzadko się ima reżyserii, konsekwentnie nazywał ją otwartą próbą generalną. Jego prawo, próba miała jednak odpowiednią oprawę i zacną premierową publiczność zgromadzoną w Cafe Szeroka 28, która spektakl Był sobie raz jak najsłuszniej przyjęła entuzjastycznie.
Przedstawienie jest kameralnym drobiazgiem teatralnym, kontynuacją idei działającego w tej knajpce pod Bramą Grodzką Najmniejszego Teatru Świata i jako takie nie może otrzymać sążnistej recenzji, jakkolwiek w 20-25-minutowym spektaklu było takie nasycenie formy i przezabawnej, przewrotnej treści, że nie można rzeczy potraktować jak jakiejś błahostki. Na takim łomżyńskim Festiwalu w Walizce mógłby ten w gruncie rzeczy monodram zrobić oszałamiającą karierę i uważam, że powinien tam być koniecznie wysłany. Odtwórcy roli Szlemiela Witoldowi Dąbrowskiemu i towarzyszącemu mu na akordeonie i wokalnie Bartłomiejowi Stańczykowi bardzo się to należy (...).
Andrzej Molik, "Cały świat to Chełm"
|
|
|
|
|